Aktywność bardzo rozproszona

W cieniu mass mediów

Opierając się tylko na informacjach pochodzących ze środków masowego przekazu, można by odnieść wrażenie, że jedynym fundatorem sprzętu komputerowego dla polskich szkół jest budżet państwa za pośrednictwem Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu, a jedynymi inicjatorami procesu informatyzacji polskich szkół - ludzie skupieni wokół mającego parlamentarne korzenie programu Interklasa. Gazety, telewizja, radio nagłośniły akcje typu Pracownia internetowa w każdej gminie czy Pracownia internetowa w każdym gimnazjum, utwierdzając w świadomości społecznej dominującą rolę czynników centralnych w działaniach na rzecz edukacji informatycznej w naszym kraju.

Tymczasem wiele pracowni komputerowych wyposażono ze środków własnych poszczególnych szkół. Dyrektorzy różnymi sposobami zdobywali fundusze na zakupienie sprzętu komputerowego, np. podpisując umowy z Agencją Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa na zorganizowanie kursów obsługi komputerów dla rolników z gminy. Fundatorami sprzętu komputerowego były też w dużej mierze samorządy lokalne, komitety rodzicielskie i sponsorzy.

Jak wynika z raportu Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu Edukacja informatyczna 2002, ze środków spoza budżetu centralnego dokonano do tej pory ponad 50% zakupów komputerów do szkół, przy czym prawie 30% pochodziło z funduszy własnych szkół, 9% wyasygnowały samorządy lokalne, a 16% stanowiły darowizny od sponsorów, datki od rodziców, granty z fundacji itp. Nie wiadomo jednak, ile sumarycznie pieniędzy przeznaczono dotychczas z poszczególnych źródeł na informatyzację szkół.

Kulą w płot

Wielu nauczycieli ma zastrzeżenia do stosowanej przez Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu metody centralnego dysponowania środkami na zakupy sprzętu i oprogramowania. "Nauczyciel znający od podszewki potrzeby i możliwości swojej szkoły mógłby dokonać lepszego wyboru niż urzędnicy ministerialni" - uważa Aneta Marciszewska, prezes Stowarzyszenia Nauczycieli Technologii Informacyjnych (SNTI). Jej zdaniem lepszą metodą byłoby np. przydzielanie szkołom talonów lub dotacji celowych na wyposażenie pracowni internetowych. "Jeżeli już jednak pieniądze musiałyby być wydawane centralnie, to dobrze by było wcześniej zapytać nauczycieli o ich opinie, przedyskutować z nimi najważniejsze problemy, poznać oczekiwania szkół" - dodaje Aneta Marciszewska.

Gros nauczycieli informatyki wybrałoby np. inne konfiguracje komputerów. Uważają oni, że błędem było np. kupowanie zintegrowanych płyt głównych, utrudniających rozbudowę szkolnych komputerów. Nauczyciele narzekają przede wszystkim na brak serwisu pogwarancyjnego dla zakupionego przez MENiS sprzętu i oprogramowania. "My jesteśmy nauczycielami, a nie serwisantami i administratorami sieci. Nie możemy tracić czasu na usuwanie awarii sprzętowych oraz na poprawianie źle dokonanej instalacji oprogramowania" - tłumaczy Aneta Marciszewska.

Wspólnie do celu

Zdaniem prof. Macieja M. Sysło efekty wszystkich podejmowanych dotychczas inicjatyw byłyby o wiele lepsze, gdyby istniał spójny, rządowy program informatyzacji polskich szkół i jednolity, powszechny program edukacji informatycznej. "Potrzebujemy rozwiązań systemowych" - podkreśla prof. Maciej M. Sysło. Jak twierdzi, za działaniami podejmowanymi przez ministerstwo nie stały dotąd ani konkretne plany, ani projekty dotyczące całego systemu edukacji. Zadania związane z edukacją informatyczną nie zdobyły u nas należytej rangi politycznej. "W Wielkiej Brytanii założenia w tej dziedzinie prezentował opinii publicznej sam premier Tony Blair" - zauważa prof. Maciej M. Sysło. - "Nie były to czcze deklaracje, za nimi szły konkretne działania i pieniądze na ich realizację". Na wysokim szczeblu państwowym (federalnym i stanowym) zapadają również decyzje odnośnie do edukacji informatycznej w Stanach Zjednoczonych.

Polski rząd nie musi działać sam. W pracy na rzecz stworzenia strategicznego programu edukacji informatycznej mógłby znaleźć wielu sojuszników zainteresowanych skutecznymi rozwiązaniami. Coraz większe zaangażowanie w informatyzację szkół wykazują chociażby samorządy lokalne. Wiele pracowni komputerowych pochodzi z gminnych funduszy, wielu nauczycieli zostało przeszkolonych w zakresie wykorzystania technik informacyjnych za gminne pieniądze. "Rola władz lokalnych jest bardzo duża, ale samorząd nie może się zająć systemowym kształceniem nauczycieli" - podkreśla prof. Maciej M. Sysło. - "Rząd powinien wypracować odpowiednie rozwiązania i skonsultować je z samorządami w celu ustalenia zakresów działań i wzajemnych zobowiązań". We wspomnianym dokumencie ministerialnym, prezentowanym w parlamencie można znaleźć zapowiedzi takich działań, ale to są tylko zapowiedzi.

Edukacja pod prądem

Do poprawy zakresu wykorzystania technik komputerowych podczas lekcji w polskich szkołach ma się przyczynić program Internet w każdym gniazdku. Jest on realizowany przez zespół Interklasy we współpracy z zakładami energetycznymi i firmą Ascom Poland. W pilotażu uczestniczą na razie trzy szkoły: Zespół Szkół Ogrodniczych i Ogólnokształcących w Pruszczu Gdańskim, Gimnazjum nr 5 i Szkoła Podstawowa nr 18 1 w Bielsku-Białej oraz Gimnazjum nr 1 w Józefowie pod Warszawą. W każdej z nich istnieją możliwości korzystania z Internetu w każdej pracowni (nawet w sali gimnastycznej) poprzez podłączenie komputerów do sieci elektrycznej za pomocą technologii PLC. Sponsorzy ofiarowali szkołom uczestniczącym w pilotażu po jednym "wózku multimedialnym" wyposażonym w projektor multimedialny AVC i notebook IBM.


TOP 200