Abonament misyjny

Zaskakująco mało kto z dyskutujących próbuje się zastanawiać nad rynkowym i technicznym kontekstem zmian w obszarze mediów elektronicznych.

Zaskakująco mało kto z dyskutujących próbuje się zastanawiać nad rynkowym i technicznym kontekstem zmian w obszarze mediów elektronicznych.

Świadczy o tym nerwowa polityczna debata o publicznej radiofonii i telewizji, w którą - mimo woli - zaangażowali się również polscy twórcy, apelując do rządu o zaniechanie likwidacji abonamentu. Nie chodzi tu nawet o to, aby artyści, a tym bardziej polscy politycy rozumieli nowe technologie, ale trudno jest dostrzec przynajmniej ślad intuicji w sprawach przemian doby cyfryzacji.

Przyszłość sektora

Można oczywiście powiedzieć, że niełatwo dzisiaj przewidzieć, jak będzie wyglądał w przyszłości sektor mediów elektronicznych, gdzie mieszają się wywodzące się z odmiennych kultur i praktyk biznesowych, coraz bardziej złożone interesy tradycyjnych nadawców, operatorów kablowych, operatorów telekomunikacyjnych, dostawców Internetu oraz producentów i dostawców treści, ale od pewnego czasu jest całkowicie jasne, że przyszłe media będą zupełnie inne niż dotąd.

To co w ustawie, nieco na wyrost, nazwano misją publicznej radiofonii i telewizji, jest zdefiniowane tak ogólnie i życzeniowo, że trudno to traktować jako wskazówki wobec przyszłych, cywilizacyjnych wyzwań mediów elektronicznych. Muszą się one dostosowywać do potrzeb publicznych w dobie cyfrowej zarówno pod względem technicznym, jak i ekonomicznym, a realizować nie tyle magiczną misję, co zadania nośnika informacji w polityce publicznej państwa, różniąc się od mediów prywatnych tym, czym firmy prywatne różnią się od podmiotów wykonujących zadania publiczne.

Jak znaleźć równowagę pomiędzy interesem zbiorowości i dobrem indywidualnym, pomiędzy różnorodnością a spójnością kulturową Polski, Europy, świata? Jak promować w społeczeństwie wzorce nowoczesnej demokracji, innowacyjności, wykształcenia, doskonałości? Czy Telewizja Polska lub Polskie Radio w obecnym modelu odpowiadają na te pytania, czy choćby próbują szukać takich odpowiedzi? Przenosząc na polski grunt pytania, które zadał niedawno wobec BBC - Ed Richards, przewodniczący brytyjskiego regulatora Ofcom - można odpowiedzieć z jeszcze większą niż on dozą pewności, że nie.

Obowiązkowa składka

Dotychczasowy model finansowania mediów publicznych z pomocą abonamentu obowiązuje w Polsce od 1925 r., czyli od początków radia w Polsce. W czasach analogowej, linearnej telewizji abonament był skuteczny. Jako ciekawostkę można tylko przypomnieć, że wiązano z nim przywileje branżowe. Nie musieli go płacić pracownicy dawnego monopolisty Polska Poczta Telegraf i Telefon. Pojawienie się konkurencji ze strony nadawców prywatnych zainicjowało erozję systemu, wyrażającą się tym, że wiele osób przestało płacić abonament, a KRRiT wciąż poszukuje metod na zwiększenie jego ściągalności. Pomińmy milczeniem rozważany kilka lat temu pomysł, aby wyposażyć w tym celu bywających w naszych domach listonoszy w coś w rodzaju uprawnień operacyjno-rozpoznawczych.

Podstawowym problemem z abonamentem jest to, że wobec powszechności dostępu do radia i telewizji, mając charakter fiskalny, chociaż próbuje nim nie być, nie bardzo przystaje do tego, co obecnie rozumiemy przez nowoczesny dostęp do mediów. Przeciętny użytkownik przestaje bowiem rozróżniać, jaką drogą uzyskuje technicznie dostęp do treści, a także kto i w imię jakiej "misji" je wyprodukował. Płacąc za połączenie kablowe lub radiowe, mamy dostęp do tysięcy źródeł multimedialnych, które coraz trudniej odróżnić od telewizji lub radia. Na dodatek, nie od rzeczy będzie przypomnieć, że każdy operator telewizji kablowej, czyli pośrednio użytkownik, dodatkowo płaci 1, 5% podatku obrotowego od przychodów na dofinansowanie produkcji niektórych filmów przez Polski Instytut Sztuki Filmowej.

Sytuacja wcale nie tak rzadka, kiedy ktoś doktrynalnie niechętny papce intelektualnej oferowanej przez telewizję świadomie rezygnuje z kupna odbiornika. Jednak jeśli miałby on płacić abonament tylko dlatego, że jego przenośny komputer z kartą sieciową lub telefon 3G potencjalnie pozwoli na odbiór radia lub telewizji, byłoby to chyba niezbyt sprawiedliwe. Nie kwestionując jednak zasady finansowania publicznej radiofonii i telewizji przez państwo, nadzwyczaj istotne jest to, żeby model finansowania stał się wystarczająco elastyczny, by można go szybko i efektywnie adaptować do nieuchronnych zmian na rynku mediów. Równie istotna jest poprawa przejrzystości dystrybucji środków na różne cele.

Potrzebna rozmowa

O wiele ważniejsze jest pogłębienie debaty na temat modelu realizacji celów polityki publicznej w sferze mediów elektronicznych. Tak jak wielu zainteresowanych na świecie, nie znamy dzisiaj odpowiedzi na wiele pytań, np. co do reformy systemu zarządzania prawami autorskimi, ale odkładanie dyskusji wspomagającej przyszłe decyzje polityczne może być dla nas kosztowne. Już dzisiaj można się zastanawiać, jakie będą dla Polski skutki gospodarcze i cywilizacyjne rządowej decyzji o późniejszym niż w wielu innych krajach terminie wyłączenia telewizji analogowej? Kiedy większość społeczeństwa uzyska dostęp do sieci telekomunikacyjnych, pozwalających na odbiór interaktywnej telewizji wysokiej rozdzielczości? Jak sprawiedliwie podzielić ograniczone zasoby widma pomiędzy nadawców cyfrowego sygnału, szczególnie dla wymagającej dużo pasma telewizji wysokiej rozdzielczości, pamiętając też o tym, że o pasmo uwalniane przez telewizję analogową walczą operatorzy komórkowi?

Nie należy też odkładać debaty na temat modelu mediów publicznych. Wielowymiarowość przyszłych środków komunikacji każe się zastanawiać, w jakim stopniu realizacja celów polityki publicznej, szczególnie w obszarze przyszłych rozwiązań technicznych, ma pozostawać domeną Telewizji Polskiej i Polskiego Radia. Być może należałoby poprawić sposób definiowania zadań publicznych również dla mediów prywatnych. Nie musimy też chyba bezradnie akceptować obniżania poziomu telewizji publicznej w imię walki o większą oglądalność. Doprowadziliśmy do stanu, w którym słupki oglądalności komercjalizują również politykę. Trzeba by jednak zapewne osiągnąć stan, w którym prestiż uzyskania reklamowego czasu antenowego sąsiadującego z wartościowymi programami będzie doceniony w sposób porównywalny z oglądalnością.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200