- Wprowadzenie wolnego oprogramowania do administracji publicznej to sposób na zachowanie niepodległości i neutralności państwa wobec międzynarodowej korporacji - uważa Piotr Piętak.

Bartłomiej Danek, rzecznik prasowy Microsoftu komentuje: - Każda szkoła ma prawo samodzielnie podejmować decyzje o wyborze systemu operacyjnego i każda szkoła to czyni. Owszem znaczna większość w trosce o dopasowanie programu szkoleń do realiów życia, wybiera Windows gdyż jest to najbardziej popularny i łatwy w obsłudze system operacyjny na świecie.

Nad popularyzacją alternatywnych systemów operacyjnych pracują autorzy inicjatywy "Linux w Szkole". - LWS zbliża się do etapu uruchomienia. Wszystkie materiały są już prawie gotowe, mamy też zespół osób, które będą się zajmować promocją Linuksa w szkołach. Oficjalna część projektu wystartuje najprawdopodobniej na początku stycznia. O wsparcie ministerstwa, kuratoriów lub partii politycznych będziemy się starać dopiero po zakończeniu prac przygotowawczych - tak, żebyśmy mogli zaprezentować gotowe materiały, które będą trafiać do szkół - mówi Łukasz Jachowicz, twórca projektu Linux w Szkołach.

PiS nie inicjuje rynkowej krucjaty przeciwko Windows. Internetowa witryna partii "stoi" co prawda na Linuksie, ale prywatnie posłowie PiS z pewnością korzystają z oprogramowania Microsoftu. Z jednej strony chodzić może więc o większą przejrzystość i neutralność państwa wobec technologii konkretnego producenta, z drugiej zaś o walor edukacyjny związany z szerszą promocją rozwiązań open source.

- Problem dominacji jednego produktu, choć istnieje od lat, został zauważony przez polityków dość niedawno. Cieszy mnie zainteresowanie kolejnych partii tą tematyką - dzięki ich zaangażowaniu, mamy większe szanse na zmianę programów nauczania tak, żeby w szkołach nie uczono obsługi Windows, a pracy z komputerem. Jest to bardzo istotna różnica - osoba po kursie obsługi jednego programu ma bardzo duże problemy nawet przy zmianie wersji oprogramowania, osoba nauczona pracy z komputerem będzie potrafiła intuicyjnie obsłużyć nawet takie oprogramowanie, którego nigdy wcześniej nie widziała. Taki rezultat osiągniemy dopiero wtedy, gdy w szkołach będzie się prezentować i uczyć różnych rozwiązań, a nie produktów konkretnego producenta - podsumowuje Łukasz Jachowicz.

Zastrzeżenia PiS dotyczą także efektywności prac zespołu ds. informatyzacji, działającego w Ministerstwie Nauki i Informatyzacji. Prezes Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji nie chciał komentować stanowiska PiS. - PIIT z zasady nie komentuje wystąpień politycznych, konsekwentnie stosując zasadę, że jego domeną jest opiniowanie merytorycznych propozycji ustawodawcy lub administracji mogących mieć wpływ na działalność gospodarczą firm teleinformatycznych w Polsce. Nie widzimy więc powodu oceniania wypowiedzi poszczególnych polityków na temat modelu edukacji informatycznej w szkolnictwie czy też organizacji lub oceny administracji publicznej. Mamy jednakże nadzieję, że przyszły ustawodawca oraz rządy będą respektować lub zmieniać ustawy zgodnie z zapisami dyrektyw unijnych, a szczególnie ustawy Prawo Zamówień Publicznych, która jest kluczowa dla relacji pomiędzy podmiotami publicznymi a gospodarczymi - podkreśla Wacław Iszkowski, prezes PIIT. Do momentu publikacji, nie udało się nam uzyskać komentarza z Ministerstwa Nauki i Informatyzacji.