7 błędów IT, przez które szybko zwolnią Cię z pracy

Fatalny błąd specjalisty IT nr 4: sceny porno

Kilka lat temu, późnym wieczorem, administrator sieci w jednej ze 100 największych amerykańskich firm w rankingu Fortune szukał pustej taśmy kopii zapasowej. Sięgnął po jedną z szuflady należącej do starszego administratora systemu i włożył ją do dysku, ale zdziwił się, że w rzeczywistości jest pełna danych. Zastanowiło go, co może się na niej znajdować. Zajrzał więc do środka.

Można domyśleć się, co znalazł.

"Było na niej pełno plików z treściami porno" - mówi Dave Amsler, prezes i dyrektor ds. IT firmy Foreground Security, która została wezwana, by zmierzyć się z tym incydentem. "W szufladzie administratora było też pełno innych "pustych" taśm. Na szczęście, nie było na nich nic nielegalnego. Ale i tak został zwolniony z pracy" - dodaje Amsler.

Zobacz również:

  • Historia aktualizacji Windowsa 10 - najważniejsze zmiany dla biznesu
  • CIO "bumerangi": liderzy IT awansują, powracając
  • Data Scientist - jak stawiać pierwsze kroki w branży?

Nie jest to jednak najgorszy przypadek, którego Amsler był świadkiem w 14-letniej historii Foreground Security, świadczącej usługi bezpieczeństwa danych dużym korporacjom amerykańskim i agencjom rządowym. Amsler twierdzi, że przynajmniej 10 klientów wzywało go do rozwiązania problemów związanych z treściami porno. Dwukrotnie okazało się, że pracownicy IT zarządzają stronami dla dorosłych na serwerach firmy. W obu przypadkach, pracownicy szybko dostali dużo więcej wolnego czasu na zajmowanie się swoim hobby...

Filtry blokujące strony porno nie sprawdzają się w takich przypadkach, ponieważ pracownicy IT wiedzą, jak ominąć podstawowe zabezpieczenia. Nawet jeżeli w firmie obowiązują surowe przepisy i są stosowane odpowiednie filtry, administratorzy wyższego szczebla często zwalniają siebie z nakazu przestrzegania tych restrykcji.

"Czasami rzeczywiście jest to uzasadnione" - mówi Amsler. "Często administratorzy wyższego szczebla muszą odwiedzać strony, które zazwyczaj są zablokowane, żeby móc wykonywać swoją pracę. Ale nie znaczy to, że nie powinni przynajmniej być monitorowani. Nawet dobrzy ludzie robią rzeczy, których normalnie by nie zrobili, jeżeli myślą, że nikt nie patrzy im na ręce. Jeżeli jednak administrator wie, że jest obserwowany, możliwe jest wyeliminowanie dużej części takich zachowań" - dodaje.

Morał tej historii: niektóre rzeczy lepiej zostawiać w domu.


TOP 200