3T, czyli technologia, talent, tolerancja

Kto wesprze kulturę

Ludzie 3 "T" muszą czerpać z zasobów kultury, która ich ukształtowała, ale raczej jej nie reprodukują - tworzą jakąś nową, choć jeszcze nie wiemy jaką. Indywidualizm nie musi prowadzić do kosmopolityzmu, ale z pewnością zmienia warunki społeczne. Każe to zadać pytanie, jakie istnieją szanse na tworzenie i przekaz kultury, która reprodukuje i tworzy wspólnoty o silnych więziach, z narodową włącznie.

Wybitne osiągnięcia ludzi 3 "T" są niezbędne, ale w dłuższej perspektywie liczy się także suma małych wkładów innowacyjnych na skalę każdego człowieka. Dlatego w strategiach rozwojowych i edukacyjnych wielu krajów dba się oczywiście o elitę, ale jednocześnie formułuje programy creative nation i nie chodzi przy tym o ksenofobiczne, etnocentryczne plemię, lecz o naród obywatelski. Oczywiście, narody się zmieniają, w warunkach demokracji ujawniają się w nich nowe linie i różnice kulturowe, które wcześniej nie istniały lub były tuszowane.

Naród, który niszczy swój kapitał kulturowy, staje się nijaki, a takich nikt nie szanuje. Nie wiadomo, czy nie byłby takim naród, o którego obliczu stanowiłaby głównie elita 3 "T". Ktoś musi przecież reprodukować kulturę, bo ona jest twarzą, po której jesteśmy rozpoznawani. Co będzie wyróżnikiem tożsamości narodów unijnych, gdy znikają narodowe waluty, paszporty i granice?

W późnej nowoczesności potrzebna jest tożsamość jak nigdy wcześniej. Człowiek poszukuje dziś autentyczności, bo cywilizacja stworzyła sztuczny świat, który nad nami dominuje. Przyjdzie kiedyś taki czas, że większość krajów w Europie, po obu stronach starej linii podziału, osiągnie taki standard cywilizacyjny, poziom produkcji, infrastruktury itp., że nie będzie już można dyskontować tego jako atutów promocyjnych. Wtedy będzie się liczyć coś dodatkowego: pomysł, kreatywność, specyfika.

Tymczasem mamy dość schizofreniczne społeczeństwo: z jednej strony przemożna potrzeba odtwórczego naśladownictwa, z drugiej zaś elementy etnocentryzmu. Brak w tym równowagi, a musimy być jako naród świadomi tego, że - powtórzę - potrzebna nam jest twórcza adaptacja, a nie tępa imitacja. Śledząc nasze aktualne debaty publiczne obawiam się, że nie przybliżamy się mentalnie do twórczych społeczeństw.

Prof. Kazimierz Krzysztofek jest wykładowcą w Szkole Wyższej Socjologii Społecznej w Warszawie; jest także wicedyrektorem Warszawskiego Instytutu Badawczego przy Fundacji Pro Cultura (http://www.procultura.pl ).


TOP 200