MAC, czyli ministerstwo reformowania rządzenia

Premier wspiera lojalnie w kryzysie najbliższego współpracownika, Michała Boniego, przyjmując na siebie atak oburzonych internautów podczas debaty o ACTA.

Czytaj też:

Tusk: nie skierujemy ACTA do Sejmu do czasu rozstrzygnięcia wątpliwości

Podczas dzisiejszej debaty społecznej dotyczącej ACTA Donald Tusk stwierdził, że umowa nie będzie ratyfikowana do momentu rozstrzygnięcia wszelkich wątpliwości. Premier zapowiedział jednak, że polski podpis pod międzynarodową umową antypiracką nie zostanie wycofany. Zawieszenie procedur ratyfikacji międzynarodowej umowy antypirackiej zapowiedziały również władze Czech.

Czy MSW chce unieważnienia przetargu na pl.ID?

Rośnie ryzyko całkowitego unieważnienia przetargu na nowe dowody osobiste. Krajowa Izba Odwoławcza odrzuciła odwołanie firmy Sygnity, która nie zgadzała się na wydłużenie o trzy miesiące terminu składania ofert na dostawę blankietów nowych dowodów osobistych. Wydłużenie całego postępowania o trzy miesiące może spowodować skargi uczestniczących w nim firm, a w konsekwencji unieważnienie przetargu.

Boni instruuje urzędników jak chronić rządowe portale

Minister Administracji i Cyfryzacji przekazał resortom wytyczne w zakresie ochrony portali informacyjnych administracji publicznej, które mają je uchronić przed incydentami takimi, które miały miejsce przed podpisaniem przez Polskę ACTA. Mają m.in. wprowadzić zakaz dostępu do poczty elektronicznej przez internet, a stosowane hasła mają być bardziej skomplikowane i bezpieczniejsze.

Już we wrześniu ruszy elektroniczne potwierdzanie prawa do świadczeń zdrowotnych

1 września br. ma wejść w życie zmieniona ustawa, która umożliwi elektroniczne potwierdzanie prawa do świadczeń pacjentów w placówkach zdrowotnych w całym kraju. Pacjenci nie będą już musieli przedstawiać żadnych zaświadczeń tj. RMUA. Placówki opieki zdrowia mają wykorzystywać udostępnione online dane Centralnego Wykazu Ubezpieczonych Narodowego Funduszu Zdrowia. Koszty przygotowania tego rozwiązania i potrzebnej infrastruktury MAC szacuje na 10 mln zł.

Ministrowi Administracji i Cyfryzacji przydałaby się jednak pozycja wicepremiera, aby skuteczniej zaprzyjaźnić państwo z internetem.

Utworzenie Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji powinno było dać nadzieję na przełom w realizacji zapowiadanych już kilkukrotnie przez premiera planów modernizacji państwa. Już sam zabieg semantyczny - użycie trudnego do jednoznacznej interpretacji słowa "cyfryzacja" - miał zapewne zaczarować rzeczywistość, uwolnić od zmory kojarzonej z chroniczną niemożnością informatyzacji. Informatyzacji, sprowadzonej do wyposażania biurokracji w komputery, łącza sieciowe i dziesiątki niedokończonych aplikacji o niejednoznacznej przydatności. Już pierwsze dni działania nowego urzędu pokazały, że minister Michał Boni, któremu nie można odmówić charyzmy potrzebnej do trudnych wyzwań, podjął się zadania karkołomnego. Łatwo nie będzie, tym bardziej że część jego uwagi pochłania gaszenie pożarów wznieconych przez innych ministrów.

O sieciach bez sieci

Trudność potęguje fakt, że MAC nie przejął nadzoru nad podstawowymi referencyjnymi ewidencjami państwowymi PESEL i CEPIK. W MSW zostały też rządowe sieci teleinformatyczne i telekomunikacyjne. Wyrwanie ich z resortu siłowego - gdzie przed laty powstały - byłoby wprawdzie nadzwyczaj trudne, ale w zaistniałej sytuacji MAC już na wstępie batalii o rekonstrukcję administracji z wykorzystaniem technologii informacyjnych pozostaje, można powiedzieć, bez armat.

MAC może planować strategię dla rządowych projektów teleinformatycznych z wykorzystaniem wspierającego go technicznie Centrum Projektów Informatycznych. Podlega ono MAC, ale operacyjnie rządzić nimi będzie nadal MSW. Mówi się bowiem, że CPI ma być tzw. inwestorem zastępczym dla projektów sieci i aplikacji, którymi zarządza MSW. CPI będzie się zatem nadal zajmować takimi projektami, jak nowe elektroniczne dowody osobiste pl.ID, ale to rozmycie odpowiedzialności za nieprzejrzystość tła dotychczasowych opóźnień.

Trudno na razie poddać analizie rozwiązania, mające regulować relacje MSW i MAC w sprawie głównych rządowych projektów teleinformatycznych, ale nie sposób uniknąć wrażenia, że zarządzający rządowymi ewidencjami i sieciami powiększyli niezależność od ministra nadzorującego informatyzację, pozbywając się równocześnie luksusowo pewnej części odpowiedzialności za planowanie rozwoju.

Teraz wdrażanie rządowych projektów teleinformatycznych zależy od determinacji i zdolności przekonywania Michała Boniego. Tylko czy mu ich wystarczy, aby w ramach rządowej strategii "Sprawne państwo 2020" zmusić kolegów ministrów do podejmowania ryzyka politycznego konkretnych działań, których powodzenie miałoby pójść na konto MAC?

Gonienie z unijną pomocą

Jeszcze trudniej będzie zaproponować istotne polityczne posunięcia w sprawie budowy szybkich sieci szerokopasmowych, bez których nie ma mowy o rozwoju gospodarczym Polski. Koalicyjny minister gospodarki taktownie się do tego nie wtrąca, a jak się wydaje, potencjał uwagi Michała Boniego kieruje się w stronę tych aspektów rozwoju internetu, których znaczenie można określić jako społeczne. To go może uwikłać w mnóstwo efektownej medialnie, ale strategicznie niekoniecznie efektywnej pracy.

Dzięki funduszom udostępnionym Polsce w ramach unijnej polityki spójności w teren ruszy przykładowo 2600 specjalnie przeszkolonych "latarników" z kagankiem internetowej oświaty dla pokolenia 50+. Państwo rozważa rozdawanie uczniom laptopów, aby dać im nowe szanse edukacyjne. Administracja ma się otwierać na obywateli przez interaktywne portale, zapewniając elektroniczny dostęp do wszelkich informacji przetwarzanych w urzędach. MAC chce zaprogramować w nowy sposób instytucjonalny system porad dla samorządowców, budujących za publiczne pieniądze infrastrukturę sieci szerokopasmowych, tam gdzie nie opłacało się ich dotąd zbudować komercyjnym operatorom. Operatorom telekomunikacyjnym zaproponowano zaś memorandum w sprawie współpracy na rzecz budowy pasywnej infrastruktury sieci szerokopasmowych.

Ta bezsprzecznie słuszna walka o budowanie nowoczesnego kapitału społecznego Polski, poprzez likwidację obszarów i warstw cyfrowego wykluczenia, nie powinna jednak angażować wszystkich sił i środków, którymi dysponuje państwo w programie nazywanym ambitnie "cyfryzacją".

Internauci z miasta

Zarządzający rządowymi ewidencjami i sieciami powiększyli niezależność od ministra nadzorującego informatyzację, pozbywając się równocześnie luksusowo części odpowiedzialności za planowanie rozwoju.

Lekcję pokory w sprawie internetu daje dzisiaj rządowi ta część społeczeństwa, której już nikt nie musi uczyć korzystania z technologii informacyjnych. Niezadowolenie z rządu manifestowane masowo w portalach społecznościowych i na ulicach można odczytywać politologicznie jako bunt pokoleniowy. Obudziły się w Polsce pokłady spontanicznej, młodzieńczej lewicowości, nieznane nawet w czasach komunistycznych. Jasne jest, że rząd musi radykalnie zrewidować politykę i technikę komunikowania się ze społeczeństwem i wszelkimi grupami interesów. To proces ewolucyjny w mentalności polityków i urzędników, ale elektroniczna administracja może do tego zaoferować wszelkie potrzebne narzędzia.

Michał Boni to wszystko z pewnością dobrze wie. Po pamiętnej aferze z niebezpiecznymi dla internetu zapisami ustawy hazardowej próbował wciągnąć do stałej współpracy kilka organizacji pozarządowych najbardziej aktywnych w sprawach swobód obywatelskich. Kolejny konflikt w interpretacji praw własności w internecie, wywołany fatalnie konsultowanym porozumieniem ACTA, cofnął część uczestników tych spotkań do ostentacyjnej opozycji wobec rządu.

Znacznie ważniejszy wydaje się jednak ostry, chociaż niewypowiedziany wprost wobec rządzących cyfryzacją przekaz, że internet jest najważniejszy tam, gdzie mieszka najwięcej ludzi, czyli w miastach, gdzie realizują się wszystkie przejawy kreatywności i aktywności społecznej, gospodarczej, kulturowej, edukacyjnej, naukowej, politycznej. To im trzeba zaoferować pożytki rozwoju technologii informacyjnych i z nimi trzeba na ten temat dyskutować, szukać nowego języka komunikacji i zaangażowania w realizację celów społecznych. To brzmi banalnie, ale inwestorów trzeba ściągać do centrów gospodarczych, gdzie są największe zasoby innowacyjności. W polityce zagospodarowania przestrzennego obszarów wielkomiejskich musi się realizować porozumienie co do modernizacji państwa, cyfryzacji, rozbudowy inteligentnej infrastruktury, rewitalizacji obszarów poprzemysłowych.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200