Siła branżowych stowarzyszeń

Nie skreślałbym tak do końca sędziwych stowarzyszeń inżynierskich z roli reprezentanta branży informatycznej, bo jak przychodzi co do czego to zwykle właśnie im udaje się wyprodukować jakieś konstruktywne stanowisko w spornych sprawach.

Kuba Chabik napisał, że stowarzyszenia akademicko-inżynierskie to instytucje rodem z XX wieku i do dzisiejszego informatyka niespecjalnie taka forma organizacji przemawia. Faktycznie "komisje, uchwały, biblioteki, periodyki naukowe i konferencje" to nie jest coś co przyciąga przedstawicieli mojego pokolenia, nie wspominając o młodszym. Pójść można na TED gdzie każdy mówca ma 15 minut, a zamiast biuletynów są kanały RSS.

Z drugiej jednak strony Web 2.0 i sieci społecznościowe cierpią na pewną charakterystyczną przypadłość - potrafią przez cały dzień pisać flejmy na listę dyskusyjną, ale jak przychodzi do przekopiowania co bardziej sensownych fragmentów do jednego pliku i przesłanie tego do ministerstwa to słychać tylko "eeeee....". Dlatego nie skreślałbym "starych inżynierów", bo ostatecznie to im udaje się w końcu wypracować jakieś stanowisko i - co więcej - doręczyć go stronie rządowej, która nierzadko komunikacyjnie krąży gdzieś między PRL a carskimi zaborami.

Stowarzyszanie się w Polsce jest w ogóle niełatwe - gdy założyłem ze znajomymi stowarzyszenie (niezwiązane z IT) to po roku zrezygnowałem z prezesury gdyż pięcioosobowy zarząd podzielił się na około sześć frakcji, knujących przeciwko sobie i prewencyjnie blokujących wszystkie inicjatywy zgodnie ze starą polską maksymą "a co ja z tego będę miał". Drugi problem to bezwładna postawa członków, którzy są przekonani, że samo przystąpienie do stowarzyszenia jest z ich strony aktem tak wielkiego heroizmu, że do końca życia zarząd powinien ich zasypywać ofertami atrakcyjnych wydarzeń a ich rolą jest wyrażanie od czasu do czasu aprobaty za pomocą łaskawego skinięcia ręką.

Technik warto się uczyć od tych, którym się udaje - od stowarzyszeń takich jak ISSA, (ISC)2 czy organizatorów TED, którzy potrafią wykorzystać nowoczesne środki komunikacji jako... środki komunikacji, nie wpadając z jednej strony w bezproduktywny zachwyt nad samymi narzędziami i narzędziofobię z drugiej strony. Ale i tak najważniejsze będzie to czy członkom będzie się chciało od czasu do czasu kiwnąć palcem.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200