3

Żadnych porażek?

Mieliśmy kilka inwestycji, z których musieliśmy zrezygnować. Pomysłodawcy czy przedsiębiorcy stojący za nimi nie byli na tyle agresywni i rozsądni, by swój biznes poprowadzić ku sukcesowi. Stwierdziliśmy też w pewnym momencie, że rynek, na który są skierowane, nie ma perspektyw rozwoju.

Jedną z takich firm była SuperMemo.Net, rozwijająca technologię e-learningową. To była po prostu zbyt wczesna inwestycja. Być może ten produkt moglibyśmy eksportować, ale inwestycje i ryzyko, które musielibyśmy podjąć, były jednak zbyt duże.

Druga firma to SynergiXMedia, która miała dostarczać rozwiązania zwiększające skuteczność reklamy internetowej. Produkt powstał, ale w tym czasie rynek marketingu i reklamy w Internecie bardzo osłabł. Nie widzieliśmy perspektyw rozwoju.

Jaka jest przyszłość reklamy internetowej? Serwisy coraz częściej decydują się na emitowanie reklam, które dla użytkowników są nie do zniesienia, ale są atrakcyjne dla reklamodawców. Co nas jeszcze czeka po inwazji pop-upów?

Pop-upy to przyklejanie użytkownikowi serwisu reklamy na nosie. Oczywiście, pierwsze dwie firmy, które wpadły na taki pomysł, zrobią krótkotrwałą furorę, ale następne już tylko zniszczą swój wizerunek. Można to porównać z przesyłaniem SMS-ów na komórkę. To nie jest reklama, to jest zaprzeczenie reklamy.

A wracając do pytania o przyszłość reklamy internetowej: moim zdaniem w perspektywie najbliższych 4-5 lat rynek reklamy w Internecie się nie rozwinie. Przez rozwój rozumiem przeznaczenie przez korporacje znaczących funduszy na marketing w Internecie, który wciąż jest medium wąskopasmowym. Dopóki 40-50% indywidualnych użytkowników Internetu nie będzie w posiadaniu dostępu do Internetu o przepustowości co najmniej 512 KB/s, dopóty nie będzie to atrakcyjne medium dla reklamodawców. Naprawdę trudno jest na banerze tak zareklamować pizzę, by ktoś niemal poczuł jej smak. Sugestywność reklamy telewizyjnej jest znacznie wyższa.

Przed chwilą stwierdził Pan, że IRR rozwinął się właśnie dzięki temu, że przepustowość Internetu jest coraz większa...

Tak, ale IRR nie zarabia na tym, ze ktoś umieszcza reklamę na ich stronach - IRR tworzy atrakcyjne strony internetowe dla swoich klientów. A najskuteczniejszy dziś sposób wykorzystania Internetu w kontekście marketingu to przyciągnięcie klientów tradycyjnymi mediami na stronę korporacyjną, stronę, która jest atrakcyjna i zgodna z przekazem, który dociera do klientów innymi kanałami. Internetowy marketing to dziś kreacja, a nie przestrzeń.

Jaki jest obecnie stosunek potencjalnych inwestorów, takich jak Innova Capital, do inwestowania w spółki internetowe?

Strasznie kiepski. Bardzo trudno jest teraz pozyskać kapitał. Kiedyś dopisanie w nazwie firmy ".com" czyniło z żebraka bogacza. Obecnie dopisanie ".com" jest co najmniej ryzykowne, nawet gdy firma ma solidny model biznesu. Nadal są pieniądze do pobrania z rynku, ale inwestycje zmalały do 60% stanu z roku 1999.

Wiele funduszy popełniło bardzo poważne błędy inwestycyjne. Teraz mają w portfelu spółki o wątpliwej przyszłości i muszą coś z nimi zrobić, zaangażować się w ich działalność, stymulować ich rozwój, by pod koniec roku móc pokazać dobre wyniki finansowe. Nie mają czasu na analizę nowych projektów. Cykl inwestycyjny rozciągnął się w czasie. Innova podejmowała kiedyś decyzje o wejściu w inwestycję w ciągu 4 tygodni - teraz podejmuje je 4 miesiące.

Warto sobie uzmysłowić, że wiele firm, które otrzymały znaczne finansowanie, wcale takiego finansowania nie potrzebowało. Duże, łatwe pieniądze wręcz przyczyniły się do ich upadku. Dotyczy to wszystkich firm, które powinny rozwijać się powoli, stopniowo budując wiedzę i kompetencje, na przykład firm konsultingowych. Polskę i Europę Zachodnią fala venture-kapitalizmu zalała tylko częściowo. Dlatego jestem zdania, że w najbliższych latach biznes internetowy będzie rozwijał się tu znacznie lepiej niż w Stanach, gdzie wszyscy mają mocnego kaca poinwestycyjnego.


TOP 200