...wiecznie żywy

Wraz ze zmianą pierwszej cyfry w numerze roku symbolicznie wkroczyliśmy w nową epokę. Ten felieton nie będzie o Leninie, bo ten, chwała Bogu, wraz z XX wiekiem odchodzi w przeszłość. I mniejsza o to, że uczciwie rzecz biorąc jeszcze nie zaczynają się dwudziesty pierwszy wiek i trzecie tysiąclecie - w końcu mnich Dionizy zwany Mniejszym nie był informatykiem i miał prawo zacząć liczenie od jedynki zamiast od zera.

Wraz ze zmianą pierwszej cyfry w numerze roku symbolicznie wkroczyliśmy w nową epokę. Ten felieton nie będzie o Leninie, bo ten, chwała Bogu, wraz z XX wiekiem odchodzi w przeszłość. I mniejsza o to, że uczciwie rzecz biorąc jeszcze nie zaczynają się dwudziesty pierwszy wiek i trzecie tysiąclecie - w końcu mnich Dionizy zwany Mniejszym nie był informatykiem i miał prawo zacząć liczenie od jedynki zamiast od zera.

W nową erę w informatyce wkraczamy świeżo po obiecujących wynalazkach i odkryciach, z nowymi technologiami, ale i ze wspomnieniem rozwiązań, które odeszły bądź odchodzą w przeszłość. Computerworld z okazji czterechsetnego numeru zrobił nawet ich podsumowanie, w której to zabawie niżej podpisany także wziął udział. Mam jednak wrażenie, iż żywotność pewnych technologii pozostała zdecydowanie nie doceniona, a z nimi przyjdzie nam żyć także po roku 2000.

Wiecznie żywy będzie system operacyjny DOS. Nie tylko dlatego że seria Windows 9x na razie pozostaje coraz lepszymi nakładkami graficznymi na stareńkiego DOS-a. Szczególnie wyraźnie widać to, kiedy niektóre aplikacje skutecznie zawieszają system operacyjny i zachodzi konieczność restartu komputera. Najbardziej żywotnym elementem systemu DOS pozostanie system plików FAT. Przede wszystkim jego standard nazewnictwa plików: 8 znaków nazwy, 3 znaki rozszerzenia. Zdarza się, że surfując po Internecie, zaglądam na serwer, o którym wiem, że to duża, wydajna maszyna posiadająca kilka procesorów i pracująca pod kontrolą systemu Unix. Tymczasem strony na tym serwerze mają rozszerzenie .htm zamiast .html. Jest to swoisty hołd składany systemowi plików FAT przez wielekroć nowocześniejsze i wydajniejsze rozwiązania, choć trzeba przyznać, że prawdziwym zwycięzcą zza grobu jest system CP/M, ale o tym pamiętają już tylko zasuszone ze starości dinozaury.

W architekturach komputerów wiecznie żywa pozostaje magistrala ISA. Komputer kupiony w połowie września ubiegłego roku, czyli nie tak dawno, standardowo wyposażony był w płytę z dwoma złączami ISA. Mogą sobie laboratoria na całym świecie inwestować w PCI, SCSI i inne ładne skróty; megaherce i megabajty mogą sobie rosnąć do woli, ale dziesięciomegahercowe, ośmiobitowe złącze ISA będzie na płytach głównych PC jeszcze długo.

Niezwykłą witalność przejawia także język Clipper, od prawie dziesięciu lat wysyłany na emeryturę. Sam programowałem w wersjach Summer '87 i 5.0. Do dzisiaj rumienię się ze wstydu, kiedy o tym pomyślę, bo niczego przyzwoitego się wtedy nie nauczyłem. Tymczasem i dziś czołowi producenci baz danych oferują na polskim rynku narzędzia do automatycznej migracji kodu z Clippera. Ponieważ Clipper nie dysponował większością udogodnień, które mają dzisiejsze systemy zarządzania bazą danych, automatyczny translator nigdy nie "domyśli" się, że można np. jednym zapytaniem załatwić to, co wcześniej robiła procedura zajmująca sto linii. Podejrzewam więc, że zamiast taniej migracji, skutkiem zastosowania takiego narzędzia jest wystawienie okazałego nagrobka Clipperowi - w sam raz na nowe tysiąclecie.

Pomimo tak szybkich zmian w informatyce, prognozy na przyszłość powinny przejawiać trochę pokory. "Terror zastanego" jest na tyle silny, że nowoczesne rozwiązania często zmuszone są powielać wady tych aktualnie stosowanych, zamiast zastępować je lepszymi. No, ale w każdej dziedzinie przydadzą się jakieś stałe punkty odniesienia. Niechby nawet miały to być DOS, standard ISA i język Clipper.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200