Zwrot kwot

Świat idzie naprzód, a u nas jak za panowania króla Ćwieczka - komputery i niedoróbki powodujące, że zapowiedzi władz to zwykłe bajania. Rząd zapłacił telewizji, by ta zgodnie z uchwałami władz ogłosiła o zwrocie zaległych należności. Wszystko trwa tyle, ile nasz kapitalizm, czyli dziesięć lat. W roku 1991 władze nie miały pieniędzy i nie wypłaciły licznym grupom społecznym świadczeń i wynagrodzeń.

Świat idzie naprzód, a u nas jak za panowania króla Ćwieczka - komputery i niedoróbki powodujące, że zapowiedzi władz to zwykłe bajania. Rząd zapłacił telewizji, by ta zgodnie z uchwałami władz ogłosiła o zwrocie zaległych należności. Wszystko trwa tyle, ile nasz kapitalizm, czyli dziesięć lat. W roku 1991 władze nie miały pieniędzy i nie wypłaciły licznym grupom społecznym świadczeń i wynagrodzeń.

Po czasie zainteresował się tym wysoki Trybunał i uznał, że nie można oszczędności robić na emerytach, rencistach, budżetówce i innych opłacanych przez rząd biedakach. Nakazał więc władzom dutki pokrzywdzonym zwrócić, do czego też władze z pośpiechem sposobić się zaczęły. Po społecznych konsultacjach uznały w końcu, że trzeba gotówkę oddać, a nie jakieś bony, i zleciły sprawę ogromnemu bankowi, który się do prywatyzacji sposobi. Po kolejnych przygotowaniach i zapowiedziach ludność dowiedziała się, że wreszcie nadchodzi czas sprawiedliwości społecznej i zwrotu dutków. Pokrzywdzeni spokojnie czekali na sprawiedliwość i stan gotowości organów oraz instytucji współpracujących. Co bardziej niecierpliwi w oczekiwaniu na swą kolejkę wyzionęli ducha, co bezlitośnie podkreślają polityczni przeciwnicy, którzy - jak pamięta ludność - każdy grosz skwapliwie wypłacali (albo nie) emerytom, rencistom, budżetówce, górnikom, hutnikom i innym przedstawicielom klasy robotniczej. Wszystko by szło zgodnie z ustalonym od lat rytmem, gdyby nie pogłębiająca się nieustannie i bezwzględnie nowoczesność.

W końcu zapowiedziano, że dutki wypożyczone w roku 1991 będą zwracane wszystkim, którzy pożyczali (od których pożyczono) i ich spadkobiercom, jeśli tylko pozostają wśród uprawnionych. Telewizja podała do wiadomości, że w pierwszej kolejności upoważniony bank państwowy zacznie wypłacać należności, zaczynając od najstarszych emerytów urodzonych przed wojną polsko-sowiecką. To ma swój wydźwięk - na Wschodzie nie zwracają do dziś kwot zaległych od czasów, gdy tam dbano o ludzi. A u nas zwraca się kwoty należne od dziesięciolecia. Mało tego, do przygotowania zwrotu zaległych należności angażuje się personel nowoczesnego, wielkiego banku, z całym potencjałem nowoczesnej organizacji, wyposażonej we wszystkie dostępne urządzenia najnowocześniejszej techniki informacyjnej i zasoby doświadczeń gromadzonych przez dziesięciolecia.

Z doniesień środków przekazu można się dowiedzieć, iż kluczową rolę w tym zamierzeniu odgrywają informatycy. Po pierwsze, to oni potrafią obliczyć, jakie kwoty i komu się należą do zwrotu wraz z należnymi odsetkami. Po drugie, to oni potrafią opracować wszelkie konieczne do wypłaty dokumenty, bo jak wiadomo najwłaściwszym do tego celu narzędziem jawi się komputer. Komputer ponadto pozwoli jeszcze wydrukować wszelkie możliwe zawiadomienia i komunikaty, w których zamieścić można szczegóły dotyczące ważnych terminów. Trzeba też zapewnić możliwości archiwizowania niezliczonych dokumentów, jakie można stworzyć do wystarczającego skomplikowania procesów wypłacania pieniędzy.

Gdy wreszcie podejmie się próby wypłacania należności według przekombinowanych procedur, może się okazać, że mimo iż komputery funkcjonują to telefony uniemożliwią połączenie się z centrum. Wiadomo, może się to stać doskonałym wykrętem dla urzędników. A najstarsi z wierzycieli, niezorientowani, jak poważnym, odpowiedzialnym i złożonym projektem jest wypłata ich pieniędzy, narzekają i przeklinają tych, którzy całe to zadanie przygotowali.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200