Znowu data i komputery

Czekałem na ciebie w umówionym miejscu, i to z kwiatami. Gdy po pół godzinie stania na zimnie ciebie nie było, rozzłościłem się i poszedłem, a kwiaty skończyły w najbliższym koszu.

Czekałem na ciebie w umówionym miejscu, i to z kwiatami. Gdy po pół godzinie stania na zimnie ciebie nie było, rozzłościłem się i poszedłem, a kwiaty skończyły w najbliższym koszu.

- No, a ja nie wiem, czy ty tam w ogóle byłeś, bo też czekałam na ciebie w tym miejscu i to chyba dłużej niż te twoje pół godziny i jakoś cię nie zauważyłam. Poszłam w końcu, przemarznięta do kości do domu żałując, że w ogóle się z tobą umówiłam.

Setki albo i tysiące takich i podobnych rozmów mogą wkrótce odbyć się między mieszkańcami USA. Powodem tego będzie mało znane postanowienie tamtejszego Kongresu sprzed dwóch lat, wydłużające okres stosowania tam czasu letniego o cztery tygodnie, trzy z których przypadną na początek tego okresu.

O tej decyzji Kongresu jakby zapomniano i głośno na ten temat zaczyna się robić dopiero teraz, na trochę więcej niż miesiąc przed datą przejścia (11 marca). Przewiduje się, że dotknie to też większość komputerów osobistych, w których systemach operacyjnych zapisano poprzednie reguły zmiany czasu, a poprawki, nawet gdy są dostępne, wprowadza mało kto.

Obudziły się też niektóre linie lotnicze i podniosły krzyk, bo nie uwzględniły tej zmiany w swoich rozkładach lotów, skutkiem czego będzie brak połączeń i w ogóle - brak dostosowania do godzin pracy licznych pasażerów biznesowych.

Komputery w ogóle nie mają jakoś szczęścia do prowadzenia rachunku czasu. Dwa najbardziej znane arkusze obliczeniowe zrobiły z roku 1900 rok przestępny, mimo że według reguł i w rzeczywistości takim nie był. Problem roku 2000 szczęśliwie nie sprowadził katastrofy globalnej, ale spowodował tysiące drobnych wpadek, o czym dotknięci nimi woleli milczeć, bojąc się ośmieszenia na tle rzekomo udanych przygotowań i braku problemów u innych. Później też było już kilka spektakularnych wpadek, mających związek z rachunkiem czasu. Największą z nich było całkowite zaprzestanie działania przez znany system CAD/CAM, stosowany w największych firmach produkcyjnych w USA i Japonii.

Rok 2006 przyniósł bardzo wczesne wystąpienie zjawiska określanego mianem problemu roku 2038. Wystąpił on 13 maja 2006 o godzinie 1:27:28 czasu UTC w oprogramowaniu serwerów internetowych rozprowadzanym przez AOL i objawiał się zawieszeniem działania z powodu braku pamięci operacyjnej. Okazało się potem, że niektóre stałe czasowe w bazie danych tego systemu ustawiano zastępczo na 1000000000 (1000 milionów) sekund, a awaria występowała w momencie gdy wyliczony z tego czas zegarowy (czyli czas bieżący plus ten miliard sekund) przekraczał maksymalną wartość licznika czasu, jaką można zapisać w 32-bitowych systemach Unix i unix-o podobnych, czyli godzinę 3:14:08 czasu UTC w dniu 19 stycznia 2038. Dodanie kolejnej sekundy do tej wartości powoduje zmianę znaku tego licznika na ujemny, co cofa czas gdzieś do roku 1901.

Rozwiązaniem (też tymczasowym, ale tymczasowość ta sięga podobno roku 292277026596), jest zastosowanie licznika 64-bitowego. Jak to jednak bywa, przewiduje się, że do roku 2038 miliony komputerów i programów będą nadal korzystać ze starych rozwiązań 32-bitowych (w takiej postaci występuje też data np. w plikach spakowanych typu zip).

Sam o sobie mówię, że mógłbym pracować jak kolejarz, każdej doby rozpoczynając i kończąc pracę o innej godzinie. Spokojnie mógłbym chodzić do pracy jednego dnia na czwartą rano, a innego na ósmą wieczorem. Toteż zmiana czasu nie jest dla mnie niczym szczególnym. Znam jednak setki osób, które dostosowują się długo i z trudem. I właśnie to, bardziej niż cokolwiek innego, będzie zapewne najbardziej bolesnym i masowym skutkiem amerykańskiego przyspieszenia przejścia na czas letni.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200