Złośliwości z konstruktywną pointą

Oczywiście, szanowny ekspert Polskiego Komitetu Normalizacyjnego do spraw kart identyfikacyjnych ma rację, cytując angielskiego bankowca z Natwest Bank - ''nie jest pytaniem, czy karty elektroniczne zaczną funkcjonować w systemach bankowych; należy raczej spytać, kiedy''.

Oczywiście, szanowny ekspert Polskiego Komitetu Normalizacyjnego do spraw kart identyfikacyjnych ma rację, cytując angielskiego bankowca z Natwest Bank - ''nie jest pytaniem, czy karty elektroniczne zaczną funkcjonować w systemach bankowych; należy raczej spytać, kiedy''.

Dla porządku: o ile wspomniany w jego artykule Midland należy do brytyjskiej "Wielkiej Piątki" bankowej, to Natwest nie jest jednym z "najpoważniejszych brytyjskich banków". Jest jednym z ambitnych banków. Oznacza to zresztą komplement, bowiem londyńska City, która nadal stanowi najlepszą szkołę operowania pieniądzem, z informatyką jeszcze sobie nie radzi. Katastrofa jednego z najstarszych i najbardziej renomowanych "merchant-banks", Baringów, ukazała to najlepiej.

Jak już tu pisałem, młodym, wybijającym się menedżerom, czyli młodym bankierom (bo tam kształci się samodzielnych bankierów, a nie wyższych urzędników bankowych) od stulecia powierza się do zarządzania pewne określone fundusze. W miarę sukcesów młodego menedżera te fundusze w sposób naturalny - rosną. Czasem zarząd je zwiększa, uzupełniając środkami banku. Ale nigdy nikomu nie wpadło do głowy, by umożliwić młodemu, żeby najbardziej obiecującemu przyszłemu bankierowi swobodne operowanie w skali całości avoir'ów banku. System informatyczny, który nie zasygnalizował w porę zarządowi banku, że operacje młodego bankiera wychodzą poza zakres jego funduszy, skompromitował bankowych informatyków.

Usłyszałem od amerykańskiego znajomego bankiera - "pieniądze są zbyt poważną rzeczą, by zaufać w pełni takim złodziejom jak komputery". Ale też, jak już pisałem, bariera lęku i nieufności między światem bankowym a informatyką wyrosła nie tylko z wyczynów "hackerów". To ciągle to samo, co w innych branżach: fachowcy danej branży nadal nie bardzo wiedzą, czego wymagać od swoich systemów informatycznych, a najlepsi projektanci systemów ciągle za mało wiedzą o danej specjalności. Dlatego z taką rezerwą i ja sam odnoszę się do reklam, wzywających "powierz komputeryzację swojej firmy specjalistom". To specjaliści "urządzili" Baringów, bank, który w roku 1818 uważano za szóste mocarstwo europejskie...

I każdy, kto odpowiedzialnie traktuje powierzone mu pieniądze klientów, nie będzie i nie powinien inwestować dzisiaj w karty elektroniczne, dopóki nie osiągną pułapu dojrzałości karty procesorowe. Wiadomo, że to przyszłość.

Ale nie wierzę w masowe wprowadzanie do użytku jakichkolwiek półproduktów. To po prostu za drogo. "Visa" i inne podobne instytucje kredytowe mogą ulepszać stopniowo swoją ofertę, wymieniać swoim klientom karty kolejnych "generacji". Ale wiadomo, że musi przyjść tele-karta z mikroprocesorem i łącznością radiową, która na bieżąco poinformuje zarówno inkasującego wpłatę, jak samego klienta o stanie jego konta, i wiadomo, że jest to kwestia paru lat, no, do dziesięciu. Prototypy mikro-nadajników tej klasy już mamy w postaci "pluskiew" do podsłuchu; dalsza miniaturyzacja mikroprocesorów jest oczywista.

W kraju takim, jak USA, ponad 85 procent dochodu narodowego trafia poprzez wynagrodzenia, emerytury i renty do rąk obywateli. To oni są dziś w sumie najpotężniejszym kapitalistą Ameryki - poprzez spółki lokacyjne (investment trusts), fundusze emerytalne (pension funds) i spółdzielnie kredytowe (credit unions). Do nich należy przeważająca część akcji biznesu Ameryki, do nich umizga się przemysł i handel. Dla obsługi obrotu tymi pieniędzmi opłaca się inwestować w szybki rozwój kart procesorowych. Podobnie - w paru innych krajach. Ale reszta będzie raczej czekać. Albo tracić pieniądze, jak Francuzi.

W Polsce trzeba by najpierw porządnie zanalizować nasz rynek... pieniężny. W którego rozwoju informatycy mogliby właśnie odegrać naprawdę ogromną rolę. Jeśli zechcą. O czym - za tydzień.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200