Zbieg (okoliczności)

Tak się miło złożyło, że na początku maja, miesiąca, o którym pisali poeci (Im wunderschoenen Monat Mai - Heinrich Heine), wybrałem się do Torunia. Celem mojej wyprawy była - jak się okazało bardzo interesująca, chociaż słabo rozpropagowana - konferencja na temat oprogramowania określanego mianem open source. Impreza była udana, warta udziału i sprawnie poprowadzona (jeżeli pominąć fakt, że nikt nie próbował pokierować końcową dyskusją, która przez to nie tylko wymknęła się spod kontroli, ale także zboczyła z tematu).

Tak się miło złożyło, że na początku maja, miesiąca, o którym pisali poeci (Im wunderschoenen Monat Mai - Heinrich Heine), wybrałem się do Torunia. Celem mojej wyprawy była - jak się okazało bardzo interesująca, chociaż słabo rozpropagowana - konferencja na temat oprogramowania określanego mianem open source. Impreza była udana, warta udziału i sprawnie poprowadzona (jeżeli pominąć fakt, że nikt nie próbował pokierować końcową dyskusją, która przez to nie tylko wymknęła się spod kontroli, ale także zboczyła z tematu).

Do tak pozytywnego odbioru, poza pięknym majowym dniem, przyczynił się również urok miejsca: wypływający niejako na miasto z otaczającego go lasu Uniwersytet im. Mikołaja Kopernika.

Skąd jednak wziął się tytułowy "zbieg okolicznościÓ? Ano stąd, że krótko przed konferencją, bo 21 kwietnia ukazał się raport Gartner Research zatytułowany Mity o Linuksie na stanowisku pracy, a w pierwszym majowym wydaniu naszego macierzystego tygodnika znalazły się dwa artykuły, o których w trakcie konferencji nie można było nie myśleć.

Jeden z nich dotyczył systemu operacyjnego Linux, drugi zaś - organizacji, które w Polsce zajmowały się outsourcingiem informatycznym, zanim jeszcze w ogóle powstał ten termin, czyli ośrodków obliczeniowych ZETO. Z tego ostatniego chodziło o prezesa ZETO w Koszalinie, który w praktyce stosuje zasadę równoważenia zapału i entuzjazmu młodych pracowników umiarem i doświadczeniem tych, którzy niejedno w tej branży już widzieli i przeżyli.

Brak takiego właśnie wpływu był widoczny w kilku konferencyjnych wystąpieniach. Usłyszeliśmy więc np. że informatyka w dużych korporacjach tak naprawdę zaczęła się z nastaniem komputera osobistego (co na to chociażby ZETO?) i TCO to współczynnik, a nie metodyka. Pomysł zaś, że dobrą wolą oraz wspólnym sumptem i entuzjazmem, na wzór Linuxa, można zbudować każdy system informatyczny: dla przedsiębiorstwa, banku czy organu administracji, wydał mi się - delikatnie mówiąc - nieco przedwczesny.

Mało przekonujące były też niektóre rachunki pokazujące, ile to można zaoszczędzić, stosując oprogramowanie otwarte. Szybkie i łatwe korzyści, jakie można uzyskać, stosując taki czy inny system, zawsze wywołują odruch podejrzliwości. W tej sprawie zresztą niespodziewanie poparł mnie Gartner we wspomnianym raporcie. Za jeden z mitów uznano tam oszczędność, jaką można uzyskać, zastępując parę Windows/Office tandemem Linux/StarOffice. Według Gartnera sprawa jest prosta: StarOffice, owszem, dlaczego nie, ale skoro i tak ma się już system Windows, to wystarczy go uzupełnić odpowiednią wersją StarOffice, darując sobie Linux. Mniej zamieszania, mniej problemów, mniejsze wydatki.

Sama idea otwartego oprogramowania jest cenna i może przynieść wiele dobrego, np. w środowisku akademickim, gdzie nie panują tak ostre rygory co do dostępności systemów. Oprogramowanie takie to również dobra pomoc dydaktyczna z zakresu sztuki programowania. Pewien problem pojawia się jednak w przypadku mocno podkreślanej na konferencji zalety, jaką jest możliwość dostosowywania kodu źródłowego open source do własnych potrzeb: z chwilą pierwszej takiej zmiany przestaje to być open source.

Mimo tych zastrzeżeń, nie ukrywam, że - może też pod wpływem i miejsca, i pory roku - udzieliło mi się sporo entuzjazmu wobec przedmiotu toruńskiej konferencji i - jeżeli tylko taka będzie - chętnie wezmę udział w następnej, za rok.

W tak zwanej głębi duszy jednak widzę wielokrotnie przywoływaną w tym miejscu postać Zdenka Rusina z Ostrawy, który, biorąc do ręki otwieracz do kapsli, zwykł był mawiać, że to jedyny Open System, który działa niezawodnie w każdych warunkach.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200