Zawsze i wszędzie...

Gdy na dworze jest ciemno, lubię jak w mieszkaniu jest jasno, bardzo jasno. Gustuję w pozapalanych wszystkich źródłach światła, w uproszczeniu i dla ścisłości, lubię, jak palą się wszystkie żarówki (kominek mógłby zostać uznany za źródło światła, ale takim nie dysponuję). Świateł jest w związku z tym w mieszkaniu na trzecim piętrze, w mieszkaniu, w którym mieszkam, dużo. Nie jest ich bardzo dużo, bo zawsze mogłoby ich być jeszcze więcej, ale dużo, tylko dużo. Siedząc któregoś wieczoru (zastanawiałem się, czy poczytać gazetę, informatyczną rzecz jasna, czy wyczyścić buty), zacząłem zliczać moc wszystkich palących się żarówek. Wyszło 3350 wat.

Gdy na dworze jest ciemno, lubię jak w mieszkaniu jest jasno, bardzo jasno. Gustuję w pozapalanych wszystkich źródłach światła, w uproszczeniu i dla ścisłości, lubię, jak palą się wszystkie żarówki (kominek mógłby zostać uznany za źródło światła, ale takim nie dysponuję). Świateł jest w związku z tym w mieszkaniu na trzecim piętrze, w mieszkaniu, w którym mieszkam, dużo. Nie jest ich bardzo dużo, bo zawsze mogłoby ich być jeszcze więcej, ale dużo, tylko dużo. Siedząc któregoś wieczoru (zastanawiałem się, czy poczytać gazetę, informatyczną rzecz jasna, czy wyczyścić buty), zacząłem zliczać moc wszystkich palących się żarówek. Wyszło 3350 wat.

Gdy patrzę z perspektywy 3350 wat na mieszkania porozrzucane po jednej, drugiej i następnej stronie mieszkania na trzecim piętrze, mieszkania, w którym mieszkam, wydaje mi się, że są to jakieś oświetlane pochodniami groty. Zastanawiam się, jak w takich ciemnościach można żyć. Choć widać można i nie ma się tu nad czym zastanawiać, jednak ja się zastanawiam. Jedyne zalety takich ciemności to niskie rachunki za energię elektryczną i prostota włączania i wyłączania światła. Jasne zalety. Jeden włącznik, jedna żarówka - w ostateczności widać co leży pod nogami, co stoi na stole, telewizor też widać, a na dodatek sam świeci, to też jest niezaprzeczalna zaleta. Ile ja musiałem się nachodzić, w zasadzie nabiegać, gdy w mieszkaniu, w którym mieszkam, wszystko było po staremu. Nawet w przedpokoju były cztery miejsca do włączania i wyłączania światła, a w salonie, powiedzmy w saloniku (ale w tenisa stołowego można grać), było ich osiem. Dodając do tego sypialnię, pokój do wszystkiego, kuchnię, łazienkę i WC... biegałem, schylałem się, wymachiwałem rękoma na prawo i lewo dobre dwie minuty. I to nie o te minuty chodziło, tylko o to bieganie. O wygodę, a jakże, chodziło.

Przez prawie cztery tygodnie widok ten nie był widokiem e-biznesowym. Skute, zryte, rozryte czy, jeśli to będzie lepiej, zdewastowane ściany i sufity. Setki metrów kabli, ale z sensem poukładanych (są nawet rysunki, gdzie który przebiega, a jak!). Ale to tylko miesiąc, a co to jest miesiąc, co to jest miesiąc do przeżycia ze zrytymi ścianami, to jest nic. Miesiąc, gdy sama z domu wyjeżdża kobieta, to jest trudne do przeżycia, ale miesiąc ze skutymi ścianami? Choć bywają chwile denerwujące, bo nie wiadomo skąd w paście do zębów wzięło się tyle pyłu, ale zęby myje się przecież tylko chwilkę. A jak jest teraz, a minął tylko miesiąc?

Teraz jest tak, że wchodzi się do mieszkania na trzecim piętrze, mieszkania, w którym mieszkam, i jednym pstryknięciem pstryczka, umieszczonego w bliskiej odległości od wejściowych drzwi, włącza się wszystkie światła pomieszczone w mieszkaniu na trzecim piętrze. Ale nie trzeba tak od razu włączać wszystkich. Można innym pstryczkiem, umieszczonym obok tego najważniejszego pstryczka, zapalić wszystkie światła w salonie (saloniku), jeszcze innym w pokoju do wszystkiego itd., itd. Podobnie w salonie (saloniku) włączyć można jednym pstryczkiem wszystko co może się w nim świecić, a można sąsiadującymi z tym pstryczkiem innymi pstryczkami włączać wszystkie źródła światła pojedynczo. I najważniejsze, nie trzeba biegać.

Jak już mieszkanie na trzecim piętrze przybrało widok bardziej e-biznesowy, zaprosiłem gości. Oj tam gości, raptem parę osób. Siedzą, palą, dyskutują, piją (nie soki owocowe, tylko drinki) i nawet trochę ta jasność im się spodobała, pstryczki najbardziej kobietom. Właściwie tylko ta jasność mogła zwrócić ich uwagę, bo w mieszkaniu na trzecim piętrze jest charakterystycznie pusto i ma być tak pusto (co broń Boże nie znaczy, że to jest mieszkanie puste, mieszkanie bez głębi). Ale zainteresowało ich, a co mnie zaskoczyło, że wszędzie pełno jest poukrywanych w ścianach gniazdek telefonicznych. Tak naprawdę o tym miałem pisać, ale rozpisałem się o tym świetle i niech już tak zostanie (osiągnąłem przez to, mam nadzieję, pewien efekt opisany w teorii literatury), a więc o tym miałem pisać, że oni mnie pytają, po co tu tyle jest gniazdek telefonicznych. Internet, kochani, mówię im, a oni jakby niczego nie wiedzieli, Internet, mówią ze zdziwieniem. Internet, mówię, kochani, zawsze i wszędzie Internet. Zawsze i wszędzie szybki Internet. Oni jeszcze nie wiedzą, co to jest Internet. Wielu jeszcze nie wie, co to jest Internet.

A ja nie napiszę Państwu, w jakim nawet pomieszczeniu w mieszkaniu na trzecim piętrze jest gniazdko telefoniczne. Zawsze i wszędzie szybki Internet.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200