Wirtualny kręgosłup

Dziesięć lat trwała realizacja programu informatyzacji polskich szpitali z funduszy Banku Światowego. Zakrojony na dużą skalę projekt żył własnym życiem, w oderwaniu od inicjatyw związanych ze zmianami systemowymi w służbie zdrowia.

Dziesięć lat trwała realizacja programu informatyzacji polskich szpitali z funduszy Banku Światowego. Zakrojony na dużą skalę projekt żył własnym życiem, w oderwaniu od inicjatyw związanych ze zmianami systemowymi w służbie zdrowia.

Gdy w 1992 r. zapadła decyzja o przeznaczeniu przyznanej Polsce pożyczki na informatyzację służby zdrowia, nikt nie zdawał sobie sprawy, jak będzie wyglądał docelowy model organizacji systemu opieki zdrowotnej w naszym kraju. Polska była na początku okresu transformacji ustrojowej. Politycy mieli świadomość konieczności reformy tego sektora życia publicznego, ale nikt nie dysponował jeszcze jasną wizją jego kształtu. Dyskutowano o wielu możliwych wariantach i propozycjach.

W 1994 r. postanowiono przeznaczyć część pieniędzy na zakupy sprzętu komputerowego. Ponad 500 szpitali otrzymało komputery PC, stacje robocze, serwery. Reszta środków miała zostać przeznaczona na zakup oprogramowania. Dwa lata trwało uzgadnianie specyfikacji technicznej między stroną polską a przedstawicielami Banku Światowego. Skomplikowane procedury bankowe nie pozwalały na przyspieszenie negocjacji. Potem przeprowadzono serię wdrożeń pilotażowych. Rząd podjął próbę wprowadzenia Rejestru Usług Medycznych.

Pod koniec 1998 r. ogłoszono przetarg na wdrożenie dwóch modułów: Ruch Chorych i Apteka. W tym czasie zestarzał się zakupiony sprzęt i szpitale, które chciały dalej uczestniczyć w projekcie, musiały go zmodernizować we własnym zakresie. Niektórym pomogły władze samorządowe. Gdy rozpoczęła się realizacja pierwszych kontraktów, wprowadzono reformę służby zdrowia i trzeba było zaopatrzyć wdrażane systemy w możliwość wymiany danych z kasami chorych.

Zakończenie realizacji projektu pod koniec marca tego roku zbiegło się z zapowiedziami przeprowadzenia przez obecnego ministra zdrowia nowej reformy systemu opieki zdrowotnej. Tym razem zapowiadana jest likwidacja kas chorych. Wrócić ma Rejestr Usług Medycznych.

Nieznana przyszłość

Sytuacja ta nie sprzyja rzetelnej, obiektywniej ocenie efektów wykorzystania zagranicznych środków. Rzeczywiste rezultaty przeprowadzenia zakrojonego na tak szeroką skalę projektu ujawnią się dopiero w przyszłości. Dalsze losy i sposoby funkcjonowania wdrożonego oprogramowania już teraz będą zależały w dużej mierze od poszczególnych szpitali. Zakres wykorzystania konkretnych programów będzie uzależniony od indywidualnej sytuacji każdej z placówek.

"W ramach projektu miał być dostarczony szpitalom "kręgosłup", na którym będą mogły potem budować własne rozwiązania" - wyjaśnia Dorota Sala, kierująca w latach 1999-2001 pracami Biura ds. Zagranicznych Programów Pomocy w Ochronie Zdrowia. Jej zdaniem, nie ma możliwości przeprowadzenia centralnego wdrożenia kompletnych, zintegrowanych systemów informatycznych we wszystkich szpitalach. "Każdy szpital ma swoją specyfikę, na co innego się nastawia" - tłumaczy Dorota Sala. - "Zaproponowane moduły mają stanowić tylko punkt wyjścia do dalszego rozwoju systemu". Ich funkcjonalność, zdaniem Doroty Sali, nie ulegnie zmianie nawet w przypadku kolejnych reform systemu opieki zdrowotnej. "Dotyczą one podstawowej, niezmiennej działalności szpitala" - przekonuje Dorota Sala.

Wiele szpitali obawia się jednak, czy podoła zadaniu utrzymania wdrożonego oprogramowania. Największym zagrożeniem jest brak funduszy. Zespół informatyków ze Szpitala Miejskiego w Jaworznie przeprowadził symulację kosztów serwisu po zakończeniu okresu gwarancji. Z obliczeń wynika, że rocznie potrzeba będzie 80 tys. zł. Nie wiadomo, czy szpital będzie na to stać. "Bez dodatkowych funduszy celowych trudno będzie myśleć o rozwoju systemu" - mówi Arkadiusz Rusin, kierownik działu informatyki. Szpitalowi potrzebne byłyby w najbliższym czasie systemy do obsługi laboratoriów i pracowni diagnostycznych. "Celowe byłoby zapewnienie możliwości pełnej wymiany danych przez sieć" - dodaje Arkadiusz Rusin.

Zdaniem Ireny Lisowskiej z firmy DomData, pełniącej funkcję audytora oprogramowania, na rozwój systemów będą mogły sobie pozwolić tylko bogate szpitale. Biedne nie będą dokupować nowych modułów. "Realizacja projektu Banku Światowego zmusiła wiele szpitali do aktywności w zakresie informatyzacji, dała impuls do działania" - twierdzi Irena Lisowska. - "Nie wszystkie jednak będą w stanie rozszerzać i rozbudowywać oprogramowanie, a dwa podstawowe moduły nie są wystarczające".

Rząd nie podjął na razie decyzji co do możliwości wspierania w przyszłości programu informatyzacji szpitali. Nie wiadomo, czy w jakiejkolwiek formie będzie on kontynuowany. "Nie ma żadnych rozstrzygnięć co do dalszych losów programu" - mówi Grażyna Jaszczyk, dyrektor Biura ds. Zagranicznych Programów Pomocy w Ochronie Zdrowia. - "Są rozważane wstępnie różne propozycje, m.in. możliwość zwrócenia się o nową pożyczkę do Banku Światowego, ale ostateczna decyzja w tej sprawie należy do ministra finansów".

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200