Wiek azji

Sukheat, mój rówieśnik, studiował w Polsce medycynę. Chciał robić specjalizację, planował nawet pozostać u nas na stale, ale koniec końców pracuje w Phnom Penh w Ministerstwie Ochrony Środowiska. Za 15 dolarów miesięcznej pensji nie mógłby oczywiście kupić sobie toyoty, którą obwozi nas po mieście.

Sukheat, mój rówieśnik, studiował w Polsce medycynę. Chciał robić specjalizację, planował nawet pozostać u nas na stale, ale koniec końców pracuje w Phnom Penh w Ministerstwie Ochrony Środowiska. Za 15 dolarów miesięcznej pensji nie mógłby oczywiście kupić sobie toyoty, którą obwozi nas po mieście.

"Każdy jakoś sobie dorabia. Ja koordynuję japoński program pomocowy w naszym ministerstwie" - wyjaśnia realia kambodżańskiego życia. Przez most przyjaźni kambodżańsko-japońskiej wjeżdżamy do centrum miasta. Niedaleko polskiej ambasady, do której nas podwozi, buduje się sporych rozmiarów budynek. "To będzie nowa siedziba ambasady Japonii" - wyjaśnia nam rzecz jakby oczywistą.

Obsada polskiej placówki dyplomatycznej to cztery osoby, wliczając w to żonę ambasadora. Przy porannej kawie ambasador Duchowski wyjaśnia nam, że fundowane przez Polskę stypendia to zamierzchła przeszłość. "Dzisiaj ponad 90% wniosków wizowych muszę odrzucić. Musimy stosować te same reguły co Unia Europejska" - dodaje dla podkreślenia zmian, jakie nastąpiły. Na popołudnie organizuje nam wizytę u dyrektora Muzeum Narodowego.

Hab studiował konserwację zabytków w Toruniu. Cichy, spokojny trzydziestolatek. W przypływie szczerości opowiada nam, jak trudno było mu wyjechać do Polski. Wtedy miał jeszcze świeżo w pamięci koszmar polpotowskiego reżimu i przymusową rozłąkę z rodziną. Teraz na szczęście ma to muzeum, któremu oddaje się bez reszty. "Kiedy ostatnio byłem na sześciomiesięcznym stypendium w Japonii, poczułem jak za tym wszystkim tęsknię" - wyznaje, oprowadzając nas po najnowszej wystawie posążków Buddy. Cieszy się ze współpracy z Japonią. Dzięki niej ministerstwo po raz pierwszy przyzna mu budżet, którym będzie mógł samodzielnie dysponować. "Dużo tu tej Japonii" - stwierdzamy nieco prowokacyjnie. "Chcą być uważani za gracza numer jeden w tym regionie" - odpowiada obojętnie.

Nie tylko w tym regionie i nie tylko w jego dziedzinie. XXI wiek Japończycy postanowili zacząć od wyraźnego zaznaczenia swojej obecności w Internecie. Inpaku lub Rakum Rakuza to ich nazwy dla Internet Japan Fair 2001 (www.inpaku.gov.jp). To elementy szerszego planu promocji Internetu i e-gospodarki (http://www.kantei.go.jp+ /foreign/it_e.html). Na razie chyba więcej prasowego szumu niż rzeczywistego wpływu na e-gospodarkę (choćby tę lokalną), ale inicjatywa godna zauważenia. Próbuję sobie wyobrazić, jakby taki CeBIT zamienił olbrzymie hale wystawiennicze na strony internetowe. Przeniesienie do sieci stoisk firmowych i zwiedzających to żaden problem. Nawet rozdawane hojnie gadżety reklamowe można zelektronizować. Ale jak urządzić w Internecie małe przyjęcie z zakrapianą kolacją dla kontrahentów?

Siedzimy na tarasie hotelu w Sihanouville w towarzystwie Sengha. Kolejny polski stypendysta pomaga bratu prowadzić interes. Jego półtoraroczny syn bezbłędnie rozpoznaje angielskie nazwy przedmiotów. "Ja mówię do niego po angielsku, a żona po khmersku" - wyjaśnia dumny z syna. Przypominamy sobie dzieciaki z Siam Reap. 5-7-letnie szkraby pomagające rodzicom w prowadzeniu restauracji prowadziły z nami po angielsku regularną dyskusję. Kiedy jeden z nich przeszedł na hiszpański, byliśmy trochę zaskoczeni. Tofler, któremu udało się trzydzieści lat temu przepowiedzieć bieg wydarzeń, obecnie uważa, że XXI wiek będzie erą Azji. Trudno odmówić mu racji, kiedy widzi się wśród tych ludzi tę wielką energię i chęć zmiany, tę niesamowitą wiarę w wiedzę i ciężką pracę jako klucz do lepszego życia.

A tak na marginesie, czy są jeszcze inne kraje poza Azją, w których produkuje się dzisiaj elektronikę?

Kambodża, Sihanoukville, 4 stycznia 2001 r.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200