Umarł kredyt, niech żyje kredyt

W starym dowcipie żydowskim na ścianie sklepiku wisiała informacja, że "Kredyt umarł". Chodziło jednak o inne czasy, inne kredyty, inne zasady kupieckie.

W starym dowcipie żydowskim na ścianie sklepiku wisiała informacja, że "Kredyt umarł". Chodziło jednak o inne czasy, inne kredyty, inne zasady kupieckie.

Dziś kredyt ma się bardzo dobrze, średnie zadłużenie posiadacza kart, nie wiadomo dlaczego zwanych kredytowymi, sięga w USA ponad dziesięć tysięcy dolarów. Napisałem powyższe zdanie i zdałem sobie sprawę, że moje stwierdzenie jest niepełne. Karty kredytowe, a także inne, bankowe i czekowe, to coś znacznie więcej niż kawałek plastyku. To nowy styl życia, przede wszystkim nowy element rozwoju gospodarki. Gdybyśmy bowiem nie kupowali na kredyt, a raczej na raty, które potem spłacamy często przez wiele lat, to żadna gospodarka na świecie, szczególnie amerykańska, nie rozwijałaby się. Jednakże ten rozwój odbywa się pokrętną drogą. Przede wszystkim dlatego że w cykl obrotu pieniężnego włączono kompu- tery. Nie jest tak jak sobie Państwo wyobrażacie, że zakupy internetowe są tym elementem obiegu, który sprawia największy kłopot.

Niestety, jak zawsze winni są ludzie. Przede wszystkim nieuczciwi, pożądający łatwego zarobku, a jednocześnie bez wyobraźni. Oto dwa przykłady z życia wzięte. Muszę dodać, że z życia wyżej podpisanego felietonisty, co zawsze wzbudza podejrzenia o manipulację. Ale ja naprawdę nie mogę nic poradzić, że ciągle mam przygody, które potem opisuję na łamach CW. Może po prostu prowadzę intensywne życie, a może taki już mój zafajdany los, że czego się nie dotknę, to jest to jakieś takie połamane...

Otóż, tym razem nic właściwie nie robiłem poza obserwowaniem na sieci własnego rachunku bankowego. Moja żona śmieje się ze mnie, że mam nerwicę natręctw, objawiającą się codziennym sprawdzaniem stanu konta. Tym razem w ciągu jednego dnia na rachunku, z którego od dawna nie korzystam do zakupów sieciowych, pojawiło się jedenaście nowych pozycji. Były one dziwne: trzy na 99,99 USD, pozostałe na kwoty wyglądające jak normalne zakupy, ot tak gdzieś pomiędzy 40 i 70 USD. W sumie było tego prawie 800 USD. Złapałem więc za telefon i zadzwoniłem do banku. W czasie gdy słuchałem muzyczki, oczekując na weryfikację, zajrzałem na stronę firmy obciążającej mój rachunekhttp://www.ifriends.com/. Wszystko stało się jasne - ktoś sobie czatował z użyciem wideo, prawdopodobnie w dziale "tylko dla dorosłych". Bank oczywiście dał mi kredyt i kazał czekać. Ale po południu zadzwoniła do mnie osoba z działu bezpieczeństwa kart bankowych i zapytała o te same 11 obciążeń, które wyłapał system komputerowego śledzenia mego rachunku. Przy okazji zapytała o kolejne obciążenie na 404 USD. Sprawa przestała być śmieszna - miałem fałszywy kredyt na dobre ponad tysiąc dolarów. Od słowa do słowa ustaliliśmy, że ktoś posługuje się numerem mojej karty. Kazano mi ją natychmiast zablokować, co też uczyniłem. Dwa dni później dostałem nową. A tymczasem na moim rachunku pojawiły się dodatnie pozycje, wszystkie jedenaście oraz kwota równa ich sumie. Tak więc otrzymałem podwójny zwrot - znowu telefon, sprawdzanie nazwiska panieńskiego mojej matki (niemożliwe do wymówienia dla Amerykanów słowo "Jakubiszyn"), cała zabawa od nowa.

Obciążenie na 404 USD jakoś samo z siebie znikło z mego wyciągu elektronicznego, choć go nie reklamowałem. Za to dostałem fedex z czterema talonami po 100 USD każdy na zakupy w sklepach dla dzieci. Tak więc z jednej strony otrzymałem nienależną korzyść majątkową, z drugiej, nauczyłem się, że nic nie zastąpi człowieka w obserwacji zachowań innych ludzi. Kredyt może umarł, ludzka pomysłowość na pewno nie!

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200