Tyle krzyku

Sporo ostatnio mówiło się o portalu Emp@tia powstałym na zamówienie MPiPS. Głosy te nie świadczyły o empatii czy sympatii, ale były wyrazem zdegustowania pomysłami za grube miliony.

Ludzi bulwersuje głównie koszt, który miał wynieść 50 mln zł. I to już pierwsze przekłamanie, bo nie 50 mln a 45, jak sprostowało ministerstwo. Powodem rozdrażnienia stało się też przeznaczenie portalu, który okrzyknięty został portalem dla bezdomnych. A przecież bezdomny komputera ani internetu nie ma.

Myślę, że warto pewne sprawy sprostować. Bezdomny nie dysponuje z definicji stacjonarnym komputerem i stałym łączem Internetowym. Ale skoro osoba taka jest mobilna, to może dysponować mobilnym dostępem do sieci. Wtedy taki bezdomny mógłby skorzystać z dostępu do portalu gdzieś gościnnie i poprzez jego część usługową zamówić ciepłą strawę, kąpiel i nocleg w najbliższym z pensjonatów. Obecnie takie funkcje nie wchodzą w grę, ale myślę, że gdy tylko budżet sypnie nieco groszem, będzie można to i owo dorobić. I chyba warto dla tego rodzaju usług zrezygnować z kosztownego podpisu elektronicznego czy darmowego profilu zaufanego.

Medialna i polityczna burza rozpętała się, gdy się okazało, że to portal dla bezdomnych. A przecież, co łatwo sprawdzić, nie jest on tylko dla tej grupy społecznej. Jest on pomyślany także dla ludzi dotkniętych finansowym niedostatkiem, odwołujących się do pomocy społecznej. Jeśli więc bezdomni nie zechcą, to nie. Znajdą się inni chętni. Jest cała rzesza ludzi biednych, którzy mają dostęp do internetu. Wiem o tym z komentarzy na zgoła innych forach, zwłaszcza pod artykułami dotyczącymi pracy lub sytuacji materialnej. Okazuje się, że co drugi dyskutant zarabia minimalną krajową, ma stadko dzieci na utrzymaniu, gderliwą żonę i przestarzały samochód żłopiący hektolitry paliwa. A mimo to jeszcze starcza na abonament internetowy. Zresztą gołym okiem można zaobserwować, że w rodzinach często uznawanych za biedne, a także w patologicznych telefon komórkowy to podstawa. Przy dzisiejszych standardach technologicznych to i smartfon z internetem się trafi.

A że projekt kosztował? Pieniądze i tak w znacznej mierze z UE, więc bezpośrednio nas nie obciążają, a ludzie trochę zarobili, przez co konsumpcja wzrosła, pobudzając inne branże. Nie ma tego złego… Są głosy, że środki takie można było inaczej zagospodarować, zasilając bezpośrednio zainteresowanych poprzez wybudowanie czegoś lub dożywianie. Bez przesady. U nas spraw się tak nie załatwia. W końcu od czego są fundacje, zrzutki i darowizny? A my, żyjący w dostatku, możemy na portalu Emp@tia zapoznać się z przepisami, poczytać o problemach i poczuć empatię wobec pokrzywdzonych przez los.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200