Transseksualizm komputerowy

W felietonie ''Sz. Pani...'' (CW nr 16/2000) poruszyłem tylko wodę na powierzchni stawu języka polskiego. Okazuje się bowiem, że problem określania płci na podstawie nazw własnych jest bolączką dotykającą wielu komputerowców, a pewnie i komputerówek także. Oto fragmenty listu Czytelnika:

W felietonie ''Sz. Pani...'' (CW nr 16/2000) poruszyłem tylko wodę na powierzchni stawu języka polskiego. Okazuje się bowiem, że problem określania płci na podstawie nazw własnych jest bolączką dotykającą wielu komputerowców, a pewnie i komputerówek także. Oto fragmenty listu Czytelnika:

"Wiedząc o Pańskich sentymentach do marki Macintosh, chciałbym dowiedzieć się, jak należy wymawiać tę egzotyczną nazwę? Zawsze wydawało mi się, że chodzi o TEN komputer Macintosh, a nie o TĘ Macintoshę. Może w ogóle o TO Macintosh, bo to przecierz rzecz? W pańskich artykułach występuje określenie Macintosha, Macintoshy, czyli rodzaj żeński. Może taki jest informatyczno-macintoshowy żargon. Ciekawe. Uprzejmie pozdrawiam i przepraszam za czasową zajętość".

Jak widać wśród Czytelników CW znajdują się jeszcze ludzie dobrze wychowani, którzy potrafią bez agresji przekazać inny punkt widzenia. Tak więc odpowiedziałem następującym listem:

Panie Januszu

"Macintosha, Macintoshy" to raczej rodzaj męski (tego Macinotsha, tych Macintoshy). Zawsze starałem się używać rodzaju męskiego, ale może się mylę. Skąd bierze się Pańskie przypuszczenie o innej płci komputera?

Firma Apple w ogóle nie pozwala odmieniać nazw swoich produktów, stąd dodawanie słowa "komputer" w literaturze firmowej, jak np. w zdaniu "Chcąc dołączyć do komputera Macintosh..." zamiast "Chcąc dołączyć do Macintosha...". Ale prywatnie można mu nadać dowolną płeć. Dla mnie Macintosh był zawsze rodzaju męskiego!

PS "Przecierz" na pewno pisze się przez "ż"...

Jak widać nie byłem zbyt uprzejmy, wytykając korespondentowi braki w ortografii i pewnie dlatego nie dostałem nigdy odpowiedzi. Może przyczyną była czasowa zajętość? W każdym razie temat odłożyłem na jakiś czas, lecz wrócił on do mnie niczym bumerang.

Otóż w związku z nową modą nazewniczą, zapoczątkowaną przez firmę Apple, mamy już komputery iMac, iBook oraz iPaq. Nagle przestałem być pewny swego i wcale nie wiem, czy np. iBook jest rodzaju męskiego. No bo skoro po polsku jest "ta książka", to właściwie dlaczego nie może być "ta iBook, tej iBooki" itd.?! Czerpiąc z analogii samochodowych, mamy "tego Forda", lecz "tę Skodę" i "to Porsche", bo końcówka nazwy czeskiej fabryki aż zachęca do rodzaju żeńskiego, a nazwisko pana Ferdynanda do rodzaju nijakiego. A więc może twardo należy trzymać się końcówek? Wtedy będziemy stosowali formy "to Vaio" oraz "ta Armada", gdy będziemy mówili o komputerach przenośnych z firm Sony oraz Compaq. Czy wtedy Dell nie powinna być rodzaju żeńskiego, przez analogię do Nell, tej od Stasia? A HP w ogóle w liczbie mnogiej ("ci HP", jak w zdaniu "Włączyłem moich HP..."), bo to przecież było dwu panów?

Macintosh pozostanie jednak dla mnie rodzaju męskiego. Za bardzo się do niego przyzwyczaiłem, bym miał go poddać operacji zmiany płci. Zresztą nie wiem, czy komisja lekarska zgodziłaby się, bo nigdy nie ubierałem go w sukienki...

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200