Takie czasy

Numer 18 Computerworld z tego roku przyniósł list od Czytelnika, który dzielił się z nami swoimi refleksjami po przeczytaniu artykułu Tomasza Gołąba Lider poszukiwany (CW nr 15/2000). Przeczytałem ten list kilkakrotnie i staram się wyobrazić sobie osobę, która go pisała.

Numer 18 Computerworld z tego roku przyniósł list od Czytelnika, który dzielił się z nami swoimi refleksjami po przeczytaniu artykułu Tomasza Gołąba Lider poszukiwany (CW nr 15/2000). Przeczytałem ten list kilkakrotnie i staram się wyobrazić sobie osobę, która go pisała.

Nasz Czytelnik jest szefem działu informatyki, któremu przez lata udało się wypracować wizję informatyki w swoim przedsiębiorstwie, przeprowadzić kilka udanych projektów, zapewnić sprawne działanie sprzętu i aplikacji; wreszcie udało mu się stworzyć dobry, zgrany zespół. Każdy miałby stosunek emocjonalny do takich osiągnięć, nic więc dziwnego, że ma go i autor listu. A tutaj nagle wszystko, co stworzył, zaczęło się rozłazić w rękach za sprawą decyzji wyższego kierownictwa firmy.

Gdzieś między wierszami listu tkwi skarga i rezygnacja, "że też akurat mnie musiało się to przydarzyć". Otóż nie tylko Panu, drogi Panie, zdarza się rozpad swojego działu. Z dużym prawdopodobieństwem można przewidywać, że rozwiązanie działów informatyki bądź całkowita zmiana ich odpowiedzialności czeka wiele przedsiębiorstw.

Miałem przyjemność przegadać niedawno wieczór z kierownikiem działu informatyki w oddziale dużego międzynarodowego koncernu. Przedsiębiorstwo to zainwestowało w Polsce ogromne pieniądze, a prasa informatyczna nagradzała je za rozwiązania informatyczne. Niedawno firma zainwestowała w centralizację systemów, zbudowała ogólnopolską sieć korporacyjną i kupiła narzędzia do zdalnego zarządzania systemami. Po czym wysłała niektórych pracowników na dodatkowe szkolenia, a resztę po prostu na zieloną trawkę. To nie pomyłka - poważne przedsiębiorstwo pozbyło się kilkudziesięciu informatyków, a mój rozmówca był jednym z niewielu, którzy zostali. Kto wie, może autor wspomnianego listu jest jednym z tych pechowców, którzy muszą szukać nowego zajęcia?

Jeżeli w tej chwili ktoś z Państwa poczuł się niepewnie, proszę rozejrzeć się wokół. Teraz proszę oszacować miesięczne koszty funkcjonowania działu informatyki - płace, sprzęt, łączność, koszty prowadzenia projektów itd. Dużo, prawda? No to teraz można porównać to z korzyściami, jakie dział przynosi firmie, a także zastanowić się, czy dział informatyki wykonuje zadania strategiczne oraz czy robi to dobrze. Jeżeli koszty funkcjonowania są wysokie, a informatycy wykonują zadania, które może równie dobrze wykonać ktoś inny, istnieje ryzyko, że istotna część zadań informatycznych w przedsiębiorstwie zostanie zlecona na zewnątrz na zasadzie outsourcingu bądź jako wynajem aplikacji (ASP). Jeżeli na dodatek dział informatyki nie funkcjonuje jak dobrze wyregulowany szwajcarski zegarek, ryzyko to jest jeszcze większe.

Czy to złośliwość i niekompetencja menedżerów? Nie, po prostu chcą oni stosować do działu informatyki te same kryteria, które stosują do innych działów. Proszę mnie nie przekonywać, że to nie zawsze możliwe, bo dobrze o tym wiem. Proszę przekonać o tym swoich szefów - zobaczymy, czy się uda. List naszego Czytelnika dowodzi, że niekoniecznie. Zresztą - proszę mi wierzyć - zarządy mają swoje racje.

Cóż, takie czasy. Na pocieszenie warto więc dodać, że znikaniu jednych zawodów w informatyce towarzyszy pojawianie się wielu innych. Nie ma więc ryzyka, że kolejki przed pośredniakami zapełnią się specjalistami od sieci komputerowych i narzędzi klasy ERP. Natomiast bardzo prawdopodobne, że wielu z nas będzie musiało się gruntownie przekwalifikować.

Jaką dziedzinę wybrać, żeby za kilka lat nie znaleźć się w takiej samej sytuacji? Dobre pytanie! Proszę dać mi znać, gdyby ktoś wiedział.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200