Świat z drewna, płótna i bitów

Wiosła poruszają się równo, a zza tarcz na burtach wystają zarośnięte, ogorzałe twarze wikingów w charakterystycznych hełmach. Za chwilę przybiją do brzegu, rozlegnie się okrzyk bitewny i skandynawscy wojownicy ruszą do ataku na położoną niedaleko wioskę. Mieszkańcy już spostrzegli zbliżającego się wroga, pośpiesznie wyciągają miecze i topory, a kobiety i dzieci już zbiły się w ciasną gromadkę. Rozlew krwi wydaje się nieunikniony. Wtem jednak rozlega się kilkakrotnie wysoki, świdrujący dźwięk. Czy to sygnał do ataku? A może odgłos niespodziewanej odsieczy? Sternik sięga do sakwy przytroczonej do pasa, wyciąga z niej mały, czarny przedmiot i przystawia do ucha. Po chwili pada krótki rozkaz dla wojowników w łodzi: zawracamy!

Wiosła poruszają się równo, a zza tarcz na burtach wystają zarośnięte, ogorzałe twarze wikingów w charakterystycznych hełmach. Za chwilę przybiją do brzegu, rozlegnie się okrzyk bitewny i skandynawscy wojownicy ruszą do ataku na położoną niedaleko wioskę. Mieszkańcy już spostrzegli zbliżającego się wroga, pośpiesznie wyciągają miecze i topory, a kobiety i dzieci już zbiły się w ciasną gromadkę.

Rozlew krwi wydaje się nieunikniony. Wtem jednak rozlega się kilkakrotnie wysoki, świdrujący dźwięk. Czy to sygnał do ataku? A może odgłos niespodziewanej odsieczy? Sternik sięga do sakwy przytroczonej do pasa, wyciąga z niej mały, czarny przedmiot i przystawia do ucha. Po chwili pada krótki rozkaz dla wojowników w łodzi: zawracamy!

Organizatorzy chcą, by powtórzyć atak na wioskę i właśnie dali znać przez telefon komórkowy. Czar pryska: jesteśmy w roku 2001 w Wolinie, a krwiożerczy brodacze w łodzi to inżynierowie, urzędnicy i studenci, którzy od święta przywdziewają skórzane buty i hełm, przypasują miecz lub łuk i spędzają czas, odtwarzając tradycję i życie codzienne wikingów.

Gdy spojrzeć na wizje przyszłości przedstawiane przez naukowców i artystów, widać ekrany i lasery, samoloty i roboty, światłowody i komputery w każdym miejscu. A może wszystkie te nowoczesne wynalazki nie będą wcale osią przyszłości, a jedynie jej tłem? Może cała ta technologia, którą dziś współtworzymy, będzie stanowić jedynie środek do realizacji bardzo zwykłych planów i zamierzeń? Zamierzeń takich jak wymiana myśli z ludźmi o podobnych zainteresowaniach, uprawianie egzotycznych roślin w domowych ogródkach czy wreszcie życie na modłę wikingów. Przedsięwzięć małych i swojskich, jak własna kawiarenka odwiedzana przez okolicznych mieszkańców, a nie wielkich i nowoczesnych jak rakieta kosmiczna. Myślę, że stworzenie architektury potężnego superkomputera to przedsięwzięcie ważne i potrzebne, ale nie bardziej niż takie zastosowanie informatyki, żeby każdy właściciel kawiarni mógł co rano podać swoim klientom świeżą kawę i nie musiał się martwić o zamówienia, rozliczenia i niezgodności na fakturach. Nie ma chyba powodu, by rozwój technologii pociągał za sobą "skalowanie przedsięwzięć w górę"; równie dobrze może po prostu usprawnić przedsięwzięcia średnie i całkiem małe.

Na festynie wikingów w Wolinie znalazłem jeszcze jeden argument za taką tezą. Przechodząc obok jednego z namiotów widzę napis "Bank. Tu założysz konto". Spostrzeżenie to dosłownie ścina mnie z nóg: jeszcze pięć lat temu bank obowiązkowo musiał mieć marmurowe schody, aluminiowe poręcze i śmiertelnie poważnych bankowców pod krawatami. Dziś te same zadania spełniają dwie sympatyczne dziewczyny w niedużym namiocie. Nie, nie mamy komputera połączonego z siecią bankową - studzi mój entuzjazm jedna z nich - szkoda, bo wtedy mogłybyśmy od razu zawierać umowy. Teraz może pan tylko złożyć papiery, a my umowę przyślemy pocztą. Może w przyszłym roku... - dodaje z wiarą w głosie.

Dzielę się moją refleksją z jarlem (przywódcą grupy) i jego przyjacielem, gdy zacieśniamy więzy słowiańsko-skandynawskie przy kaszance i piwie. Całkiem prawdopodobne - mówią wikingowie, częstując mnie tabaką z prawdziwego rogu - już dziś kontaktujemy się z resztą naszej grupy przez e-mail, a wytwórcę stylowej broni znaleźliśmy w sieci. Ale Internet to nuda, znacznie ciekawsze jest strzelanie z łuku.

I choć nie podzielam tej opinii, to bardzo szanuję tych, dla których świat z rzemienia, płótna i drewna jest ciekawszy od świata bitów i bajtów.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200