Rynek frajerów i nieboszczyków

Lepiej lub gorzej mówi się o wkładzie Naukowych i Akademickich Sieci Komputerowych (NASK) w rozwój polskiego Internetu. Dziś chciałbym zapoznać Państwa z konstrukcją maszynki do robienia pieniędzy - a przynajmniej księgowych zapisów - którą wynalazła ta instytucja.

Lepiej lub gorzej mówi się o wkładzie Naukowych i Akademickich Sieci Komputerowych (NASK) w rozwój polskiego Internetu. Dziś chciałbym zapoznać Państwa z konstrukcją maszynki do robienia pieniędzy - a przynajmniej księgowych zapisów - którą wynalazła ta instytucja.

Ale zanim to zrobię, przenieśmy się na chwilę do ciepłych krajów. Wyobraźmy sobie, że biuro podróży wysyła turystę na wycieczkę. Na miejscu turysta postanawia przedłużyć pobyt o następne dwa tygodnie, ale zamieszkać w innym hotelu. Jego sprawa, wolno mu. A gdyby hotel nadal żądał zapłaty od biura podróży za dodatkowy pobyt turysty, który już mieszka gdzie indziej?

Gdańska firma Teleadreson, obok innych dziedzin działalności, jest dostawcą Internetu. Rejestruje więc w NASK domenę dla swoich klientów i zobowiązuje się płacić faktury. Zdarza się jednak, że firma znajdzie nowego swojego providera i zmienia delegację domeny w NASK. Serwery NASK kierują zapytania o zarejestrowaną domenę do nowego dostawcy, zapewniającego teraz DNS. Niestety, faktury za tę domenę nadal są kierowane na stary adres. Pomimo że Teleadreson już nie utrzymuje domeny na swoich DNS-ach ani nie dostaje żadnych pieniędzy od firmy, to - według NASK - nadal ma płacić za jej domenę!

Przytoczmy pismo NASK/3327/2001 z 24.05.2001 r., będące odpowiedzią na list, w którym Teleadreson informował, że nie będzie płacić rachunków za dwie domeny, które zostały przeniesione gdzie indziej. Nie jest możliwa rezygnacja z usług NASK przez osobę trzecią (...) Prosimy zatem o potwierdzenie faktu rezygnacji (...) podpisane przez dysponentów dwóch wymienionych domen. Słowem, właściciel domeny znalazł nowego providera, ale stary pozostał frajerem, który ma płacić za jego domenę. To, co w przypadku hotelu w ciepłych krajach uznalibyśmy za absurd, NASK uznaje za normalną procedurę.

Powiedzą Państwo, Teleadreson powinien machnąć ręką na bezsensowne procedury NASK. Niestety, przelewy, które firma wysyła za domeny swoich wiernych klientów, zaliczane są według widzimisię NASK jako domeny, których gdański provider już dawno nie utrzymuje. W ten sposób im więcej klientów ma Teleadreson, tym większe są należności, których domaga się od tej firmy NASK.

To jeszcze nie koniec historii. Powróćmy na chwilę do hotelu nad ciepłym morzem. Wyobraźmy sobie, że podczas surfowania turystę zjadł przepływający akurat rekin ludojad. Biuro turystyczne wyśle zapewne kondolencje rodzinie, ale pewnie też ucieszy się, że hotel przestanie przysyłać faktury za niesfornego turystę. Gdyby hotelem zarządzał NASK, nagły zgon turysty nie byłby przeszkodą w dalszym domaganiu się pieniędzy od biura podróży. Mimo że Teleadreson w piśmie z dnia 16.11.2001 r. poinformował, że firma PPH "NORD", będąca posiadaczem domeny nord-okno.pl, została postawiona w stan likwidacji, NASK nadal domaga się zapłaty za tę domenę. Jak widać, NASK ma ambicję zagospodarowania dwóch rynków: frajerów i nieboszczyków.

Sprawa, oprócz aspektów prawnego i humorystycznego, ma jeszcze aspekt księgowy. Z dokumentów, które mam przed oczami, wynika, że NASK jest święcie przekonany, iż różne firmy są mu winne mnóstwo pieniędzy. Oznacza to, że w bilansie tej instytucji, w pozycji "należności", figuruje jakaś ogromna kwota, której NASK oczywiście nigdy nie otrzyma. Na miejscu szefa KBN-u zleciłbym natychmiastową kontrolę ksiąg rachunkowych tej instytucji, bo rzeczywista kondycja finansowa może dalece odbiegać od tej, którą kierownictwo przedstawia w oficjalnych dokumentach, bo zyski bazują na rynku frajerów i nieboszczyków.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200