Rozmawiać z mądrym

Lokalny Informatyk uważa, że wiedzy nigdy za wiele. Dlatego stara się ją czerpać ze wszystkich możliwych źródeł, nie omijając także nadarzających się okazji do spotkań z ludźmi uważanymi powszechnie za mądrych i godnych naśladowania.

Lokalny Informatyk uważa, że wiedzy nigdy za wiele. Dlatego stara się ją czerpać ze wszystkich możliwych źródeł, nie omijając także nadarzających się okazji do spotkań z ludźmi uważanymi powszechnie za mądrych i godnych naśladowania.

Pewnego razu w firmie miał pojawić się Profesor. Dzień ten zapowiadał się, jak na małe lokalne święto przystało. W firmie z wypiekami na twarzach oczekiwano wizyty niecodziennego Gościa. I wreszcie podjechał On najnowszym modelem niemieckiej limuzyny na zarezerwowane specjalnie dla Niego miejsce. Lokalnemu przykazano, aby nie przyjeżdżał do roboty zdezelowanym wrakiem, nie psuł krajobrazu dobrobytu i nie zajmował miejsca Gościowi.

Gdy On przekroczył próg firmy, było uroczyste powitanie, a potem szło już całkiem normalnie. Były spotkania, rozmowy, konsultacje. Profesor doradzał co i jak w informatyce zakładowej zmienić. Prezentował śmiałe i klarowne poglądy, jak na zewnętrznego konsultanta przystało. Był zrozumiały dla Dyrekcji, gdyż operował jej językiem, nie wchodził w nudne szczegóły techniczne, a gdy rozmowa przez przypadek zeszła na temat uprawy ogródka przydomowego, sprawy potoczyły się jak z płatka. Okazało się bowiem, że jest to życiowe hobby zarówno Gościa, jaki i Dyrekcji. Mają co uprawiać, więc trudno się dziwić tym zainteresowaniom. Reszta sowicie opłaconego dnia konsultingu zeszła więc nadspodziewanie miło, opierając się o tematykę o jakże humanistycznym oddźwięku. Wszak niesłychanie wielką sztuką jest pogodzenie technicznych treści informatycznych z naturalną uprawą roślin.

Na zakończenie przewidziano osobisty kontakt Lokalnego Informatyka z Wiedzą Gościa. Gdy Lokalny zjawił się, cały w pokłonach, u drzwi wejściowych salki konferencyjnej, Dyrekcja zmierzyła go tylko złym spojrzeniem. Tak na wszelki wypadek, aby nie wyrwał się z niczym głupim w obecności Profesora. Lokalny, ubrany w tym dniu odświętnie (w swój garnitur ogólnego przeznaczenia: śluby, pogrzeby, chrzciny), co było postawionym przez Dyrekcję warunkiem dopuszczenia go do kontaktu z Gościem, zasiadł nieśmiało na krawędzi krzesła. Następnie wybąkał pytanie dotyczące bezpieczeństwa w sieciach. Profesor okazał się sympatycznym człowiekiem i nie zrugał Lokalnego, a wręcz przeciwnie, udzielił porady, jak na prawdziwego konsultanta przystało. Z tego Lokalny dowiedział się, że najważniejsze, to aby nikt nie poznał tajnego hasła do systemu, bo są tacy, którzy tylko na to czyhają. Warta Dyrekcja konsultanta, a konsulting Profesora.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200