Raport o braku próżni

Zawsze udawało mi się utrzymywać bezpieczną odległość od polityki i pozostawać obserwatorem. Nie była i nie jest to niestety relacja wzajemna, gdyż - jak mówi encyklopedyczna definicja państwa - istotą jego działania jest przymus, a czasem nawet przemoc.

Zawsze udawało mi się utrzymywać bezpieczną odległość od polityki i pozostawać obserwatorem. Nie była i nie jest to niestety relacja wzajemna, gdyż - jak mówi encyklopedyczna definicja państwa - istotą jego działania jest przymus, a czasem nawet przemoc.

Stąd zdziwi zapewne wielu tych, którzy mnie znają, to, o czym chcę tu napisać. Chodzi mi o dokument wydany w grudniu przez polski rząd, a zatytułowany Raport otwarcia, którego pełen tekst jest dostępny pod adresem www.kprm.gov.pl (tajemnicze "kprm", to Kancelaria Prezesa Rady Ministrów).

Do lektury tej (niedużo - coś ponad siedemdziesiąt stron tekstu i nieco statystyki) skłoniła mnie chęć przekonania się, czy również nasza dziedzina znajduje się w zakresie realnego zainteresowania polityków, wykraczającego poza wyborczą koniunkturę, kiedy to Internet był na ustach wszystkich. Poza tym, jak tego dowodzi historia jeszcze nie zakończonej realizacji największego projektu informatycznego w Polsce - harce polityczne wokół takiego przedsięwzięcia z pewnością go nie ułatwiają.

Okazuje się, że o informatyce i dziedzinach pokrewnych, takich jak telekomunikacja, zarządzanie, badania i rozwój oraz edukacja, w Raporcie jest nadspodziewanie dużo. Opracowanie takie z istoty musi być syntetyczne, toteż sporo w nim ogólnych sformułowań hasłowych, nie mają one jednak charakteru zaklęć czy tzw. pobożnych życzeń.

Wśród pozytywów przejętych po poprzednikach wymienia się tam np. rozwój łączności, która wyróżnia się korzystnie w całej infrastrukturze państwa. Jednocześnie - dalsze, nowe wymogi z tej dziedziny, obok rozwoju technik i technologii informatycznych - znalazły się pośród głównych wyzwań, jakim winniśmy w najbliższej przyszłości sprostać. Uwagę zwraca - ciągle u nas rzadkie - dostrzeganie, że chodzi tu o powodowanie przepływu informacji, a nie tylko o samo dysponowanie techniką. Różnica między jednym a drugim jest nader istotna.

Do kwestii przepływu informacji Raport nawią-zuje w wielu miejscach. Wskazano na konieczność lepszego wykorzystywania technik z tego zakresu w administracji rządowej i podjęcia działań koordynujących informatyzację urzędów. Od siebie dodam, że braków i zaniedbań w tym ostatnim zakresie doświadcza obecnie każdy obywatel, tracąc nie- potrzebnie czas podczas załatwiania tak wydawałoby się prostych spraw urzędowych, jak związane z paszportami, dowodami osobistymi, prawami jazdy czy rejestracją samochodów.

Jednocześnie Raport wskazuje na braki w przygotowaniu Polski, jako kraju, do wyzwań związanych z tworzeniem się społeczeństwa informacyjnego. W związku z tym zapowiada się zmiany w kształceniu na kierunkach pedagogicznych, a państwo zamierza pobudzać działalność inwestycyjną i modernizację kraju. Systemowe wsparcie mają uzyskać sektory nowych technologii, a pośród nich mikroelektronika, informatyka i telekomunikacja.

Wszystko to robi obiecujące wrażenie, ale poza wsparciem wymaga realnych działań, a przede wszystkim współdziałania przemysłu i nauki, nad którego brakiem Raport ubolewa. Dla mnie brak taki nabrał już znaczenia symbolicznego: słyszę o nim chyba od zawsze.

Pierwszym ogólnym wrażeniem z porównania Ra-portu z tu i tam zasłyszanymi na jego temat komentarzami było to, że jak to już u nas nieraz bywało wszyscy dyskutują, ale niewielu czyta. Druga refleksja generalna również nie ma nic wspólnego z informatyką - skoro do roku 2010 co trzeci absolwent szkół i uniwersytetów w Polsce w wieku do trzydziestu lat ma nie być nikomu do czegokolwiek potrzebny. Nie sposób więc nie zadać pytania - jakie zajęcie sami znajdą sobie ci młodzi ludzie? Natura wszak pono nie znosi próżni.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200