Ptaki i prosiaki

Po raz kolejny gry komputerowe są niedoceniane przez tzw. mainstream.

Tak było za czasów Space Invaders, które ściągały dzieciaki do salonów gier, a potem te dzieciaki zrobiły rewolucję mikrokomputerową. Tak było z pierwszymi MUD-ami, prekursorem dzisiejszych gier MMORPG - nowym pomysłem na budowanie nastoletniej społeczności i swojej pozycji w zwirtualizowanym świecie. Następnym przełomem są Angry Birds - i znowu mało kto ten przełom widzi.

Oto bowiem internet był dotąd sferą darmochy. Pokolenie, które wyrosło na darmowym www, darmowym komunikatorze, darmowych portalach, darmowym oprogramowaniu open source, nie płaci i nie będzie płacić. Nawet muzyka ma być za darmo - stąd streaming i torrenty. Wszelkie próby wprowadzania własnej waluty do płacenia abonamentu, podejmowane zwłaszcza przez portale społecznościowe, spełzały na niczym. To znaczy, po śladowych przychodach portal wracał do starego, sprawdzonego modelu opartego na reklamie.

Aż do Angry Birds. Oto bowiem dzieciaki (małe, duże i całkiem dorosłe) były w stanie zapłacić 99 centów za przyjemność strzelania ptakami w zielone prosiaki. A ponieważ dla wielu z nich jest to pierwsze doświadczenie związane z komputerem, przyzwyczajają się do płacenia. App Store, Android Market, Nokia Store itd. dbają o to, by dzieciarnia nauczyła się, że za friko można mieć wersję typu starter, tylko kilka plansz i podstawowych broni. Za wszystko inne trzeba bulić. Pięćset milionów, powtarzam: pięćset milionów razy pobrano Angry Birds na platformy mobilne. Nie wszyscy zapłacili, ale sporo wysupłało dolara. Rovio udało się uzyskać kapitał wysokiego ryzyka na poziomie 43 mln euro. Nikt nie położyłby tyle na stole, gdyby due dilligence nie wykazało solidnych przychodów.

Panie, panowie, przełom mentalny już się zdarzył - teraz trzeba tylko poczekać, aż masa krytyczna zagra. Dotąd wszyscy wprowadzający płatność za internetowy content albo kapitulowali, albo biedowali w nadziei na lepsze czasy. Ale ptaki wystrzeliwane w prosiaki zmieniły to - myślę, że na zawsze.

To w gruncie rzeczy dobra wiadomość. Wyrośnięcie nowego, przyzwyczajonego do płacenia pokolenia, otworzy przed internetowym handlem nowe akweny. Powstaną modele biznesowe bazujące na abonamentach, a nie przychodach z reklamy - co w konsekwencji doprowadzi do zniknięcia uprzykrzających życie reklam w portalach oraz wstawek reklamowych obowiązkowo dołączanych do interesujących klipów.

Dlatego już dziś krzyczę głośno: śmierć prosiakom, niech żyją Angry Birds!

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200