Ptak powracający do klatki

Przez media popularne przetacza się fala zachwytów nad wirtualnym światem Second Life. Przeciętny zjadacz telewizyjnych i gazetowych niusów dowiaduje się o życiu w rzeczywistości wirtualnej samych miłych rzeczy: jest pięknie, słonecznie, ciekawie, zaś możliwości są nieograniczone.

Przez media popularne przetacza się fala zachwytów nad wirtualnym światem Second Life. Przeciętny zjadacz telewizyjnych i gazetowych niusów dowiaduje się o życiu w rzeczywistości wirtualnej samych miłych rzeczy: jest pięknie, słonecznie, ciekawie, zaś możliwości są nieograniczone.

Nie wiem, czy to jakaś zorganizowana kampania marketingowa, ale wzywam do opamiętania. Zasadniczo, wirtualny świat wykreowany przez firmę Linden jest dla mnie zaprzeczeniem tego wszystkiego, czym dotąd był Internet. Second Life, przenosząc do świata wirtualnego ograniczenia naszej realności, zawęża pole wyobraźni użytkowników Sieci.

Posiadanie w pełni funkcjonalnej postaci w Second Life wymaga opłacenia abonamentu Premium. Świat Internetu z definicji jest nieograniczony; ale w Second Life zasadnicza rzecz to nieruchomość. Od razu więc wykreowano gospodarkę niedoboru (bo dwuwymiarowy "ląd" ma fizyczne ograniczenia), stworzono mechanizm spekulacji "ziemią", a także podatki. Wirtualna waluta, karty kredytowe, pożyczki oraz aukcje wirtualnych przedmiotów na powrót wpisują nas w społeczeństwo konsumpcyjne. By żyć, musimy mieć; by mieć, musimy zarabiać; by zarabiać, musimy wpisać się w jakąś rolę społeczną albo wymienić część naszych realnych dochodów.

"Surowy Internet" to przestrzeń o nieograniczonej liczbie wymiarów, gdzie każdy może kreować swoją rzeczywistość. Większość wartościowej treści dostępna jest całkowicie za darmo; obok relacji o charakterze handlowym istnieją fenomeny wolnego społeczeństwa obywatelskiego, takie jak ruch open source albo creative commons. Owszem, Internet ma swoje bariery (np. barierę języka albo barierę przepustowości), ale jednocześnie likwiduje wiele innych barier normalnie obecnych w świecie: barierę odległości, kraju, wieku, atrakcyjności fizycznej. Second Life, w ten czy inny sposób, je przywraca - i to przy ryku fanfar głoszących postęp! Powiedzmy to jasno: taki "postęp" to w istocie regres, prawdziwa cyfrowa kontrrewolucja.

Powstanie wirtualnej ambasady Szwecji oraz wirtualnego wybiegu dla modelek ubieranych przez firmę H&M to ostateczne dowody na to, że Second Life, zamiast wyzwalać ludzi z ograniczeń realnego świata, oplata ich siecią tych samych pęt, którym podlegają na co dzień w tzw. realu.

Ptak urodzony w niewoli nigdy nie będzie potrafił wyrzec się klatki. Gdy otworzyć mują, wychodzi, a potem wraca - bo nie zna życia na wolności i boi się podjąć wyzwanie. Człowiek wchodzący w Second Life dobrowolnie narzuca sobie na powrót wszystkie te ograniczenia, które obowiązują go w realnym świecie. Trudno się z tego cieszyć.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200