Pac-pasja

W dniu, w którym piszę ten felieton, świętujemy 30-lecie gry Pac-Man. Google z tej okazji zmienił swoją witrynę - nad linią wyszukiwania można pograć w okrojoną wersję mini-gry.

"Kultowy", to słowo dziś już zdewaluowane, ale Pac-Man z pewnością zasługuje na to określenie. W czasach, gdy gra się pojawiła, królami ekranu wydawały się Pong, Asteroids i Space Invaders. Pac-Man był rewolucyjny m.in. dlatego, że był sympatyczny, kolorowy i oprócz zręczności wymagał pewnej dozy taktyki. Nikogo nie trzeba było mordować - "zjadanie" Pac-Mana przez stworki i vice versa, dzięki udanej grafice, ujęte było w cudzysłów. Kultowy charakter Pac-Mana łatwo poznać po licznych kulturowych nawiązaniach do gry. Wystarczy zajrzeć na YouTube, by zobaczyć setki filmików eksploatujących motyw żżerania kropek w labiryncie. Pac-Man z klocków Lego, Pac-Man z pizzy, Pac-Man w formie teleturnieju, Pac-Man na pacynkach, itd. Widziałem nawet zadanie algorytmiczne z wyznaczeniem optymalnej drogi Pac-Mana w labiryncie tak, by zjadł wszystkie kropki i unikał wrogów poruszających się po deterministycznych torach.

Dla mnie ta gra to żywe wspomnienie dzieciństwa. Kojarzy mi się z duchotą panującą w salonie gier w śródmieściu mojego rodzinnego miasta, gdzie godzinami potrafiłem przesiadywać patrząc na to, jak inni grają - m.in. w Pac-Mana. Własne pieniądze kończyły się szybko, ale nadal przesiadywałem kibicując innym, zamożniejszym graczom. To właśnie tam, w salonie gier, nad automatem za dychę, zrodziła się myśl: jak to działa?

Z dzisiejszej perspektywy mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że dwa zwroty przywiodły mnie do informatyki: "Game Over" oraz "Insert Coin". Pierwszy komputer osobisty był dla mnie przede wszystkim sposobem na to, by po zakończeniu gry zaraz rozpocząć następną, bez konieczności wrzucania monety. Myślę, że wielu informatyków przeszło tę drogę: najpierw chcieli grać bez ograniczeń, następnie - nie mogąc przejść całej gry - szukali sposobu na nieskończone "życia", później zastanawiali się jak to właściwie działa i czy dałoby się napisać lepszą grę. A potem nas to po prostu wciągało.

Dzisiaj polskie firmy informatyczne produkują znakomite gry, które stają się światowymi hitami, ale a na razie nie mogą odnieść równie spektakularnego sukcesu w "poważnym" oprogramowaniu biznesowym. Dlaczego? Bo ich kadra to dzieciaki, które trzydzieści lat temu widziałem w salonie gier. Poznaję ich twarze, kiedy podczas poważnych konferencji, seminariów i szkoleń temat rozmowy kuluarowej zejdzie na rozrywkę.

Zainteresowanie przekształcało się w pasję, pasja w studia, studia w zawód. Dziękuję ci za tę drogę, Pac-Manie!

Pac-pasja
W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200