Odlot laptopa

Złodziejstwo jest prawdopodobnie drugim najstarszym zawodem świata.

Złodziejstwo jest prawdopodobnie drugim najstarszym zawodem świata.

Kradzież komputerów jest natomiast zjawiskiem stosunkowo nowym (pisałem o nim w felietonie nr 41). W biurowcu, w którym pracuję, w ciągu ostatnich czterech tygodni zginęły co najmniej trzy komputery przenośne. Za każdym razem przebieg wydarzeń był taki sam: ktoś przyniósł komputer i zostawił na biurku. Po kilku godzinach stwierdzał jego brak.

Przypomniała mi się pierwsza kradzież urządzenia liczącego, przy której miałem okazję być głównym podejrzanym. Otóż, w roku 1976 otrzymałem - jako prezent - programowany kalkulator HP-25. Pamiętam go do dziś, tak jak pamięta się pierwszą kochankę, być może nawet czulej... Gdy już odebrałem to cudo z lotniska (HP miał wtedy swoje przedstawicielstwo w Warszawie, ale sprzęt przychodził z Wiednia), to oczywiście nie rozstawałem się z nim ani na chwilę. Cena 145 USD była olbrzymia, równa moim ówczesnym półrocznym poborom.

Zaniosłem komputerek do pracy i zacząłem wpisywać programy: HP-25 miało 49 kroków programowych. Ledwie skończyłem pierwszy przykład z podręcznika, a tu kolega z naprzeciwka zajrzał do mnie i jakoś tak dziwnie popatrzył. Zapytałem, o co chodzi. Zmieszany, wyjąkał, że ukradli mu jego HP-25! Tak się bowiem złożyło, że mój sąsiad przywiózł sobie taki właśnie model kalkulatora z USA jakieś pół roku wcześniej, co niewątpliwie wpłynęło na mój wybór.

Oczywiście natychmiast pokazałem, że mój kalkulator ma inny numer seryjny, co wyjaśniło wątpliwości. Niemniej przez następne kilka tygodni, gdy tylko wyjmowałem HP-25, to ktoś natychmiast pytał, czy to jest właśnie ten ukradziony Jurkowi. Przestałem więc nosić kalkulatorek na pasku, choć kilku kolegów dumnie obnaszało swoje cudeńka. Notabene, jak widać nic nowego pod słońcem: dziś tak nosi się telefony komórkowe, przedtem nosiło się pagery, a jeszcze wcześniej radia tranzystorowe.

Nie wiem, ile kalkulatorów zostało ukradzionych w Polsce, prawdopodobnie tysiące. W roku 1996 w USA skradziono 265 tys. laptopów (ponad ćwierć miliona), z tego większość na lotniskach oraz w miejscach pracy. Nic dziwnego, gdyż tam właśnie często pozostawia się komputery przenośne "na chwilę", aby wziąć kawę z automatu, dowiedzieć się o coś albo po prostu porozmawiać z kolegą. Za każdym razem, gdy traci się kontakt dotykowy z maszyną, daje się szansę złodziejowi. Wielu ludzi nosi komputery w ręku, gdy więc złodziej zabierze komputer, to jest już za późno. Nie można bowiem rewidować każdej osoby, która w tłumie niesie laptopa.

Nie pomagają także obroże/łańcuchy przypinające komputery do stołu.

W takim przypadku złodzieje potrafią ukraść wyjmowany napęd CD-ROM albo kartę modemu. Strata nie jest duża, ale zawsze dotkliwa, gdyż często nie można już kupić takiego akurat modelu. Nic jednak nie potrafi zrekompensować utraty danych, wyniesionych wraz z komputerem. Niektórzy prawnicy zaczęli więc używać laptopów z wyjmowanymi dyskami, gdyż jest to jedyny sposób zabezpieczenia danych przed kradzieżą. Jeszcze trochę, a złodzieje kieszonkowi zaczną polować na dyski, oferując potem ich zwrot za sowitą nagrodą.

W roku 1976 jeden z moich kolegów, być może przez zawiść, powiedział, że najlepiej niczego nie mieć, bo wtedy nic nie może być nam ukradzione. Może miał rację?

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200