Od redaktora Działanie i myślenie

Za szkolenie menedżerów coraz częściej biorą się psychologowie. Dyrektorzy - zawsze poważnych, dużych firm, często z długim stażem - jeżdżą setki kilometrów, płacą grube tysiące dolarów, żeby dowiedzieć się, jak rozmawiać z podwładnymi i partnerami, jak mówić jednym „tak”, innym „nie”, jak przetrwać reorganizację i nie zwariować. Przeglądam programy takich szkoleń, słucham relacji uczestników i organizatorów, czytam raporty o efektach i odczuwam pewien dysonans poznawczy.

Za szkolenie menedżerów coraz częściej biorą się psychologowie. Dyrektorzy - zawsze poważnych, dużych firm, często z długim stażem - jeżdżą setki kilometrów, płacą grube tysiące dolarów, żeby dowiedzieć się, jak rozmawiać z podwładnymi i partnerami, jak mówić jednym „tak”, innym „nie”, jak przetrwać reorganizację i nie zwariować. Przeglądam programy takich szkoleń, słucham relacji uczestników i organizatorów, czytam raporty o efektach i odczuwam pewien dysonans poznawczy.

Czy z tego urodzaju dla terapeutów wynika, że niemal cała kadra menedżerska w Polsce wychowywała się w cieplarni bądź państwowego przedsiębiorstwa, bądź socjalistycznej szkółki wyższej? A gdy przyszło zmierzyć się z realnym życiem, to okazało się, że wiedzy ekonomicznej może i wystarcza do zarządzania, ale mądrości życiowej już nie? Coś mi się jednak nie zgadza. Wszak socjalizm był właśnie szkołą życia (czytaj przetrwania!), a nie rachunku ekonomicznego. Myślę więc, że przyczyny zapotrzebowania na psychologiczne wsparcie mają nie tylko charakter lokalny i historyczny (historią wszystko można wytłumaczyć), lecz również uniwersalny – wszak treningi asertywności robią ostatnio furorę na całym świecie.

Już dzisiaj mówi się, że normą naszej cywilizacji jest szybko i powszechnie następująca zmienność. W następnym wieku norma ta jeszcze zyska na znaczeniu. Niestety - obserwując dzień dzisiejszy - spotęgowana zostanie zarazem niepewność. Ludzie jeszcze wytrwalej poszukiwać będą jednej prawdziwej drogi, jednej prawdziwej odpowiedzi. To jest zresztą przyczyna takiej popularności różnego rodzaju szkoleń, metod i stylów zarządzania. Innymi słowy mało myślimy, a dużo działamy, co jest doskonałym substytutem myślenia.

Kto więc w tak niestałym świecie będzie dobrze funkcjonował? Kto będzie widział w zmianach szansę, a nie zagrożenie? Kto będzie łapał wiatr w żagle? Tylko ludzie odporni psychicznie, bez kompleksów i zahamowań, zdolni do wyrażania i odczytywania uczuć i stanów emocjonalnych, przyjaźnie nastawieni do świata. Czyli ludzie o pewnych predyspozycjach psychicznych, a nie kwalifikacjach zawodowych. Wysokie, bezdyskusyjne kwalifikacje zawodowe stały się normą - jak zmienność. Teraz doskonalić trzeba się w wykorzystywaniu własnej duszy i serca do biznesu. Łagodniej mówiąc, do pozyskiwania dusz i serc partnerów do biznesu.

Śledząc dosyć nieoczekiwane kariery psychologów, zastanawiam się, kiedy poeci i teologowie zaczną redagować podręczniki dla biznesu. Oni dopiero znają się na duszy.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200