O szacunek

Jestem przeciwnikiem wszelkiej reglamentacji. Metoda rozdziału zależna od dziwnych przywilejów, poza posiadaniem wszystkich możliwych wad nienaturalności, rodzi korupcję w nadzwyczajnym wprost urodzaju. Oprócz normalnego przekupstwa, z którym jesteśmy na co dzień już zaznajomieni, dochodzi tutaj ogniwo o szczególnie niezdrowych korzeniach i ekstremalnych skutkach. W świecie reglamentowanym przemawianie do kieszeni staje się najistotniejszym argumentem, chociaż stworzone pozory uczciwości postępowania zdawałyby się wykluczać tego typu praktyki.

Jestem przeciwnikiem wszelkiej reglamentacji. Metoda rozdziału zależna od dziwnych przywilejów, poza posiadaniem wszystkich możliwych wad nienaturalności, rodzi korupcję w nadzwyczajnym wprost urodzaju. Oprócz normalnego przekupstwa, z którym jesteśmy na co dzień już zaznajomieni, dochodzi tutaj ogniwo o szczególnie niezdrowych korzeniach i ekstremalnych skutkach. W świecie reglamentowanym przemawianie do kieszeni staje się najistotniejszym argumentem, chociaż stworzone pozory uczciwości postępowania zdawałyby się wykluczać tego typu praktyki.

Jak każdemu praktykującemu hydraulikowi wiadomo - nie ma świecie rury, której nie dałoby się odetkać. Na takiej samej zasadzie nie wierzę w nieprzekupne gremia decyzyjne. Szczególnie perfidne wydaje się limitowane wyrażanie zgody na wykonywanie zawodu przez absolwentów studiów kierunkowych. W niektórych branżach tylko i wyłącznie rodzinna przynależność do klanu zawodowego lub też niezwykła zasobność portfela wobec braku koligacji jest w stanie zapewnić starającemu się o miejsce pośród mafijnej takiej czy innej koterii. Z niepokojem obserwuję próby tworzenia organizmów łaskawie zezwalających wśród coraz to innych profesji - ostatnio pośród architektów w moim regionie. Na szczęście przynależność do wielu tego typu organizacji nie jest jeszcze prawnie wymagana.

W informatyce pod tym względem panuje sielanka. Pamiętam, że kilka lat temu pojawiały się pojedyncze głosy nawołujące do zapanowania nad warcholstwem informatycznym i wydawania stosownych certyfikatów świadczących o umiejętnościach zawodowych, co miałoby podnieść rangę oraz wykluczyć osobników podających się za profesjonalistów. Jak jednak praktyka pokazuje, do niczego takiego nie doszło, a jedynymi uwierzytelniającymi dokumentami są umiejętności i ewentualnie certyfikaty zdobyte na kursach specjalistycznych.

I niech tak pozostanie. Teraz jest już za późno, aby cokolwiek w tej kwestii zmieniać i regulować. Osobnicy informatykopodobni przez lata praktyki stali się informatykami, więc nic im nie grozi od strony zawodowej, a ci, którzy stać się jeszcze nie zdążyli profesjonalistami ze względu na zbyt krótki staż w instalowaniu samo-instalującego się oprogramowania systemowego stacji roboczych, być może już nikomu nie będą musieli niczego udowadniać. Czasy są bowiem takie, że w coraz większej liczbie firm informatykę stosujących wystarczy byle amator jako help-desk dla spraw najbardziej trywialnych, a po resztę woła się specjalistów z zewnątrz, których liczba też jakoś zaczyna uszczuplać się ostatnio.

Z moich obserwacji i kontaktów prywatnych wynika spostrzeżenie, w sumie niezbyt optymistyczne, że w wielu małych i średnich firmach, jeśli już dochodzi do zatrudnienia informatyka, stosuje się rzadko merytoryczne kryteria doboru, a to z tego prostego powodu, że zajmuje się tym ktoś ze szczytów władzy, jednocześnie tak informatycznie ograniczony, że ma pełne prawo do prezentowania swej niewiedzy, a jego postępki są tym samym w pełni usprawiedliwione. W związku z tym nawet nie ma potrzeby mydlenia oczu certyfikatami oraz innej maści udokumentowanymi umiejętnościami, których znaczenie bywa zazwyczaj pustym brzmieniem, być może z wyjątkiem MBA, sympatycznie kojarzącego się z NBA. Zresztą cokolwiek byś człowieku ukończył, jakiekolwiek papiery i umiejętności byś posiadał - zaczniesz pracować w obecnym naszym kabaretonie i zobaczysz, jak przyjdzie do pokoju twego ten czy inny dyrektor lub prezes, spojrzy na ekran z wyświetloną pomocą typu troubleshoot i powie: "A ten znowu gra". No i jak w takiej atmosferze ktokolwiek wykonujący tenże zawód zostanie doceniony?

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200