Nowy Hyde Park?

Do wakacyjnej przerwy dwa numery, a tematów bez liku. Ot, chociażby kolejna awaria systemu informatycznego na giełdzie, i to nowojorskiej. Azja zagraża dominacji USA w produkcji sprzętu komputerowego, a America OnLine inwestuje 100 mln USD w chińskie sieci komputerowe.

Do wakacyjnej przerwy dwa numery, a tematów bez liku. Ot, chociażby kolejna awaria systemu informatycznego na giełdzie, i to nowojorskiej. Azja zagraża dominacji USA w produkcji sprzętu komputerowego, a America OnLine inwestuje 100 mln USD w chińskie sieci komputerowe.

Rzekomo odcięta od świata Korea Północna organizuje konferencję informatyczną i - wbrew ograniczeniom w eksporcie - rozpoczyna produkcję komputerów z procesorami Pentium i Celeron. Ograniczenia te, które kiedyś były i dla nas bardzo dotkliwe, nadal istnieją i gdybyśmy chcieli sprawić sobie np. superkomputer, to nie obyłoby się bez odpowiedniej zgody. Kongres USA chce to jednak wkrótce zmienić i rzeczywiście wszelkie ograniczenia znieść, bo - jak widać - kto chce i tak je omija.

Nie zmieścił się także dalszy ciąg na temat open source: upiekło się Microsoftowi, którego szef Steve Ballmer przyrównał ostatnio system operacyjny Linux do raka, a jeden z jego zastępców - Craig Mundie - oskarżył ruch open source o rozpowszechnianie "niezdrowego oprogramowania". Ten sam Ballmer przyznał, że głośna afera z włamaniem do sieci jego firmy była wynikiem zaniedbań w zakresie bezpieczeństwa, którego poziom określił jako "średni".

Nie zmieścił się także temat skokowych przyspieszeń w szybkości pracy układów elektronicznych i to oznajmionych, w krótkich odstępach, przez trzy firmy: Intel, IBM i Toshibę. Musi to budzić skojarzenia z tezą, że największe firmy (nie tylko elektroniczne) przetrzymują wynalazki do czasu, kiedy staną się one jedynym sposobem na konkurencję.

Nie ma (przed wakacjami) miejsca na rosnącą skalę przestępstw w Internecie: ze 186 firm w USA, które potrafiły wycenić będące tego skutkiem straty poniesione dotąd tylko w tym roku, każda straciła średnio 2 mln USD.

Na co wobec tego jest miejsce? Na Nowy Hyde Park!

Jeszcze w latach 70. na Speakers' Corner (nie mylić z Hyde Park Corner, bo to na drugim końcu) w londyńskim Hyde Parku niedzielne ranki były bardzo interesujące: kilku, zawsze tych samych, dobrych mówców i w tłumie ich stali oponenci. Humor, gry słów, erudycja, nie kończące się spory... Z czasem wyparli ich nawiedzeni kapłani różnych religii oraz bliskowschodni fanatycy i zaczęło tam być nudno. Za to charakterystyczna dla tego miejsca swoboda wypowiedzi przeniosła się podobno do Internetu.

W sieciowych rozmowach bez trudu można udawać osobę o dowolnym wieku, płci, zawodzie, statusie społecznym itd. To jednak, co zdarzyło się dzięki fantazjom niejakiej Debbie Swenson ze stanu Kansas, może być uważne za początek wykorzystywania sieci do manipulowania szeroką opinią publiczną. Otóż pani ta powołała do wirtualnego życia chorującą na białaczkę nastolatkę. Przez dwa lata tysiące ludzi, w tym również naprawdę chorzy na tę chorobę, śledziły jej walkę z nieustępliwą chorobą. Cała historia była tak dobrze preparowana, że nabrali się na nią - jak pisze New York Times - nawet odporni na hucpę weterani Internetu. Związaną z tym stronę sieciową - w geście współczucia - zaczął prowadzić na własny koszt pewien pisarz z Hongkongu. Często rozmawiał on telefonicznie z panią Swenson, która grała rolę to siebie, to chorej (czasem nawet podczas jednej rozmowy).

Wszystko wydało się, gdy bohaterka tego swoistego serialu "zmarła" 14 maja, w wieku 19 lat. Tysiące ludzi, nawet z bardzo daleka, chciało wziąć udział w pogrzebie, którego nie było.

Według niektórych, pozytywem tej historii jest to, że w sieci jest jednak miejsce na ludzkie uczucia. Inni są pełni obaw. Wszak nie ma tu policjanta, który w Hyde Parku pilnuje, by nie obrażać monarchii.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200