Niezdary

Nie wiem i pewno nigdy się nie dowiem, czym takim wyróżnia się moja osobista przeciętność, że zwracam na siebie uwagę bardzo małych dzieci - takich w wózku w tramwaju czy na ramieniu rodzica w jakiejś kolejce. Najpierw jestem świdrowany wzrokiem, co stopniowo przechodzi w nieśmiały uśmiech i kończy się kokietowaniem minami.

Nie wiem i pewno nigdy się nie dowiem, czym takim wyróżnia się moja osobista przeciętność, że zwracam na siebie uwagę bardzo małych dzieci - takich w wózku w tramwaju czy na ramieniu rodzica w jakiejś kolejce. Najpierw jestem świdrowany wzrokiem, co stopniowo przechodzi w nieśmiały uśmiech i kończy się kokietowaniem minami.

Podobnie jest z psami - nawet te uważane przez właścicieli za niezbyt łagodne, na ogół są dla mnie na tyle łaskawe, że już po chwili pozwalają się pogłaskać. Ich reakcja byłaby zapewne zupełnie inna, gdyby wiedziały, że od nich bardziej lubię koty. Za ich godną i niezależną postawę, nieprzeniknioną kotowość (to koci odpowiednik osobowości) oraz chodzenie własnymi ścieżkami.

Z niedawnej lektury interesującej książki na temat tych właśnie zwierząt wynika, że koty, będąc indywidualistami, z trudem tolerują w swym otoczeniu przedstawicieli innych gatunków. Wyjątkiem jest człowiek. A jest tak dlatego że nie stanowi on dla kota konkurencji: nie umie wspinać się na drzewa, nie jest (z kociego punktu widzenia) sprawny i zwinny, nie ma pazurów i jest ślepy w ciemnościach. Jednym zdaniem - koty nas tolerują, bo mają nas za wyjątkowe niezdary. Odnosi się to jednak tylko do ludzi, a nie do innych przedstawicieli kociego gatunku.

U ludzi jest inaczej - istnieje pośród nas spora grupa takich, którzy za dające się eksploatować niezdary mają całą, znacznie liczniejszą resztę. Nie ominęło to i naszej branży.

W początkach informatyki, gdy trudno było o jakąś systematykę wiedzy z jej zakresu i kryteria oceny fachowości, działanie takich jednostek sprowadzało się do zasady "nowe szczęście - nowa gra". Polegało to na przezornej zmianie pracodawcy, zanim dochodziło do praktycznej weryfikacji "osiągnięć". Mistrzowie w tej dziedzinie potrafili sprawę rozciągać, wymyślając coraz to nowe warunki, których spełnienie miało wreszcie przynieść długo oczekiwane wyniki. Był to albo zakup dodatkowego oprogramowania, albo sprzętu, a gdy to nie wystarczało, to jeszcze zatrudnienie kolejnych osób. By nie wspomnieć o najważniejszym - dodatkowym wynagrodzeniu dla mistrza.

Kierownictwo skwapliwie spełniało kolejne warunki, by potem i tak przekonać się, że nie dało to żadnego pozytywnego efektu. Sprawca całego zamieszania był już wtedy daleko, gdzie rozpoczynał od nowa swą grę, uchodząc za wybitnego fachowca i mając za niezdary zarówno tych, których dopiero co zostawił z nie rozwiązanymi problemami, jak i tych, z którymi wkrótce miał zrobić to samo.

Działania takie stały się trudniejsze, gdy wszyscy poduczyli się trochę informatyki i zaczęli dostrzegać takie, niezbyt finezyjne, gry i sposoby. Nie oznacza to jednak, że samo zjawisko zanikło. Podobnie jak cała branża uległo tylko profesjonalizacji. Zamiast amatorów wkroczyli zawodowcy, którzy osaczają potencjalnego klienta-niezdarę (w ich przekonaniu!) za pomocą złudzeń i obietnic. Najpierw trzeba do niego dotrzeć, potem coś mu doradzić, a gdy ten jest już gotowy - sprzedać mu jakiś towar o modnej nazwie.

Potem sprawa napędza się już sama: ten, który kupił, staje się, chcąc nie chcąc, stronnikiem sprzedawcy, gdyż za wszelką cenę musi wykazać, że dokonał dobrego wyboru. To zaś wymaga następnych zakupów i pomocy konsultantów, którzy przecież mają jeszcze kolegów chwilowo bez zajęcia.

Swego czasu sprzedawało się na hasło "baza danych", kiedy to bazą był już byle zbiór. Później przyszły hurtownie danych, za które miano nawet niewielkie skrypty SQL. Teraz mamy urodzaj systemów CRM. Nikomu nie przeszkadza brak koniecznych do tego danych historycznych - kiedyś w końcu coś się tam uzbiera, a na razie jest tyle, ile jest. A jest mniej, niż kot napłakał.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200