Nieudana wizja, czyli powrót osła

Zdaje się, że już kiedyś przyznałem się Czytelnikom, że pisanie felietonów zaczynam od wymyślania tytułów. Dobre kilka lat temu przyszedł mi do głowy pomysł na felieton o marności świata i parlamentu.

Zdaje się, że już kiedyś przyznałem się Czytelnikom, że pisanie felietonów zaczynam od wymyślania tytułów. Dobre kilka lat temu przyszedł mi do głowy pomysł na felieton o marności świata i parlamentu.

Chciałem sparodiować Niemcewicza, usuwając literę "p" z tytułu jego komedii. W kraju pomiędzy XVIII i XXI wiekiem niewiele się w sumie zmieniło. Taka sama anarchia władzy. Niestety, w dzisiejszych czasach bardzo trudno jest być prorokiem. Może dlatego, że nie ma już Jaśnie Oświeconych, a i zwyczajnie oświeconych rodaków też jest niewielu. Dwa razy próbowałem w felietonach przewidywania przyszłości i muszę przyznać się z bólem serca, że dwa razy niezbyt mi się udało.

Felietony piszę w tygodniku komputerowym, więc i przewidywania miały być komputerowe. W pierwszym akcie<sup>1</sup> próbowałem wyobrazić sobie, jakby to było, gdyby proces w USA przeciwko monopolizacji rynku komputerowego przez Microsoft zmusił ją do przeniesienia części działalności do Polski. MS nie podzielono, bo proces antymonopolowy ugrzązł w gąszczu kruczków prawnych. Autostrady z Berlina do Moskwy w okolicach Siedlec ciągle nie ma i długo pewnie nie będzie. Ale stare, carskie jeszcze więzienie, o ile wiem dalej stoi i w sam raz nadaje się do spektakularnych zatrzymań. O fundacji pani prezydentowej Jolanty K. wszyscy już zapomnieli, poza ministrem Ziobro, który z lubością odkurza akta śledcze sprzed lat. Janko Muzykant, jak nie miał komputera, tak i nie ma. Może to i lepiej, po co dziecko frustrować brakiem szybkich połączeń ze światem? Łaty do systemu operacyjnego Windows są regularnie dostarczane, choć niestety nie co tydzień. Nawet w takim drobiazgu przepowiednia nie udała mi się. Duża klapa.

Akt drugi<sup>2</sup> poszedł trochę lepiej. Wprawdzie posłowie LPR krzyżem na torach nie leżeli, ale Andrzej Lepper był (wice) premierem. Choć komputerów rządowych nie zastąpił kosami osadzonymi na sztorc, to jednak dał narodowi popalić. Chyba najlepiej wyszło mi prorokowanie w sprawie turnieju Prokom Open. W rundzie finałowej gra toczy się blisko siatki. Chłopcy do podawania piłek nie nabiegają się wiele. Poza jednym (byłym) ministrem, który zresztą został już świadkiem koronnym. We własnej sprawie. Leszek Miller nie ma żadnych szans znowu być premierem, bo koledzy z partii nie desygnowali go na listę. Budownictwo mieszkaniowe jak leżało tak leży. Podobno 3 miliony mieszkań zostanie wybudowane w przyszłym roku. Po przedterminowych wyborach.

No właśnie. Jedyną instytucją rządową w Polsce, która została przyzwoicie skomputeryzowana, jest Państwowa Komisja Wyborcza. Okazało się, że była to bardzo opłacalna inwestycja. Nie mam wątpliwości, że kiedy posłowie raz przekonali się, jaka to frajda przerwać kadencję parlamentu, to będą ten ruch powtarzali częściej. Zamiast zwoływania sesji nowych Sejmów, będzie można robić komputerowe telekonferencje za pomocą Skype. Tak co tydzień. Pozwoli to przeprowadzać nowe wybory akurat w tym czasie, gdy na rządowych komputerach Windows będą już załatane. Najlepiej zaczynać w środę, bo wtedy do soboty zdąży się przygotować listy wyborcze i obsadzić pierwsze miejsca z klucza, a raczej z bazy danych. Prezes Pawlak z pewnością przyklaśnie takiej skomputeryzowanej demokracji. Nie będzie powrotów posłów, bo będą oni permanentnie tkwili w pieleszach domowych. Osły same wyżywią się ostami.

Obywatelu, zamiast siedzieć przed komputerem, wybierz się na wybory. Nie chciałbym za kilka lat musieć napisać, że w roku 2007 znowu niezbyt udało mi się wieszczyć w sprawie komputeryzacji państwa i narodu.

<sup>1</sup>https://www.computerworld.pl/artykuly/artykul.asp?id=13477

<sup>2</sup> https://www.computerworld.pl/artykuly/artykul.asp?id=22176

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200