Ni razu

Na stronie http://www.poltran.com można skorzystać z elektronicznego tłumacza polsko-angielskiego. Polecam wizytę tam w wolnej chwili, jeżeli zechcą Państwo się rozerwać. Ja serdecznie się ubawiłem, tłumacząc takie frazy, jak: kolej na ciebie (railroad on you), winna latorośl (guilty vine) albo kurs prawa jazdy (rate riding right).

Na stroniehttp://www.poltran.com można skorzystać z elektronicznego tłumacza polsko-angielskiego. Polecam wizytę tam w wolnej chwili, jeżeli zechcą Państwo się rozerwać. Ja serdecznie się ubawiłem, tłumacząc takie frazy, jak: kolej na ciebie (railroad on you), winna latorośl (guilty vine) albo kurs prawa jazdy (rate riding right).

Przykład z innej beczki. Zastanawiałem się niedawno, dlaczego z komputerami nie można porozumiewać się mową. Już system OS/2 miał co prawda możliwość wydawania pewnych komend głosem; standardową cechą droższych modeli telefonów komórkowych jest możliwość "głosowego wybierania numeru" - co zresztą reklamowano w telewizji w dość inteligentny sposób. Rzecz w tym, że ani systemy operacyjne komputerów biurkowych, ani oprogramowanie telefonów wcale nie rozpoznają mowy. "Uczy" się po prostu pewnego widma fali akustycznej. Gdyby ktoś nauczył komputer komendy "uruchom Worda", a potem powiedział "wystartuj Worda", to na pewno nie osiągnąłby zamierzonego celu.

Zarówno problem automatycznego tłumaczenia tekstów z jednego języka na drugi, jak i ułomne "rozumienie" komend głosowych świadczą o fundamentalnym ograniczeniu, jakie napotkał problem komunikacji z użytkownikiem we współczesnych systemach informatycznych. Ten problem to niemożność przejścia z poziomu informacji na poziom wiedzy. Komputer można nauczyć reagowania na konkretne słowo, ale na razie nie da się nauczyć rozumienia poleceń wydawanych głosem.

Obawiam się więc, że w kwestii porozumiewania się głosem z komputerami jeszcze długo nie zrobimy kroku naprzód. Przyczyną jest niewielki postęp w dziedzinie sztucznej inteligencji - rozumienie (podkreślam słowo "rozumienie") głosu wymaga rozumienia języka naturalnego, a do rozumienia języka naturalnego potrzebna jest... sztuczna inteligencja. A przynajmniej pewna baza wiedzy związanej z wypowiadającym, wypowiedzią, jej kontekstem kulturowym oraz zdrowym rozsądkiem. Pomyślmy, ile szkody mogłoby przynieść omyłkowe zinterpretowanie określenia "odpal zipa" przez komputer z zamontowaną stacją Iomega.

Zachęcam Państwa do odwiedzenia strony informacyjnej o projekcie o swojskiej nazwie Cyc (http://www.cyc.com). W ramach tego projektu naukowcy tworzą bazę wiedzy zawierającą pewne podstawowe terminy i zależności między nimi, stanowiące "bazę semantyczną" naszej świadomości. Aktualnie baza wiedzy Cyc zawiera dziesiątki tysięcy twierdzeń, z których część została zapisana przez naukowców, a część wywiedziona z wcześniej wprowadzonych. Cała gałąź projektu (CYC-NL) to przetwarzanie języka naturalnego, dzięki czemu - jak piszą autorzy - będzie można poprawnie rozumieć mowę albo tłumaczyć na inne języki. Przykład, który podają (różnica między zdaniami Fred saw the mountains flying over Zurich a Fred saw the plane flying over Zurich, dotycząca tego, co lata nad Zurichem oraz gdzie znajduje się Fred), pozwala przypuszczać, że za pomocą bazy wiedzy Cyc poprawnie będą przetłumaczone również zdania zacytowane przeze mnie na początku felietonu. Autorzy serwisu Poltran.com będą mogli odetchnąć - ich dzieło stanie się obiektem szacunku, a nie kpin.

Gadamy teraz do komputerów i komórek niczym dziad do obrazu, a one do nas ni razu.

Jako pozytywista wierzę jednak w organiczną pracę u podstaw. Projekty takie jak Cyc oraz ewidentna potrzeba rynku prędzej czy później doprowadzą do sprawnego rozpoznawania i rozumienia mowy oraz tłumaczenia tekstu na inne języki.

Drodzy naukowcy, z góry Wam za to dziękuję (from the mountain thank you)!

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200