Moda na sezon urlopowy

Wielkimi krokami zbliża się sezon urlopowy. Już niedługo powyjeżdżamy w góry, lasy, nad morze i do ciepłych (bądź nie tak ciepłych, ale przynajmniej atrakcyjnych) krajów.

Wielkimi krokami zbliża się sezon urlopowy. Już niedługo powyjeżdżamy w góry, lasy, nad morze i do ciepłych (bądź nie tak ciepłych, ale przynajmniej atrakcyjnych) krajów.

Panie przed lustrem przymierzają letnie kreacje, a panowie z niepokojem starają się wcisnąć w kąpielówki, które jakoś skurczyły się od ubiegłego roku. Wiadomo, nic tak nie umila wypoczynku, jak pokazanie, że jest się kimś innym niż reszta urlopowiczów. Informatycy, wprawieni w takich demonstracjach na co dzień, nie powinni przepuścić okazji do zaakcentowania swojej odrębności także w modnych kurortach.

Na plaży można zabłysnąć czymś, co u okupujących sąsiedni grajdoł wywoła nerwowe drżenie z zazdrości. Telefon komórkowy ma teraz każdy kmiotek, podpięcie więc samej komórki do krótkich spodenek odpada. To dobre dla małolatów, zresztą ziarenka piasku mogą dostać się do środka albo uszkodzić wyświetlacz ciekłokrystaliczny. Chyba, że użyjemy specjalnej saszetki, zabezpieczającej przed wodą i kurzem (http://www.mot.com/ LMPS/RPG/EMEA/ cee/portables/ handiepro/carrying.htm). Jeżeli los nie obdarzył nas sylwetką Schwarzeneggera ani uśmiechem Redforda, odpowiednio opakowany telefon komórkowy dyndający u nadgarstka może znacznie poprawić nasze szanse w oczach piękniejszej części plażowiczów. Dodatkowa korzyść z posiadania komórki jest taka, że można zadzwonić do smażalni przy bulwarze i zamówić ulubione danie rybne z natychmiastową dostawą. Ech, prawie czuję ten zapach dorsza...

W górach niezastąpione będzie urządzenie GPS. Proszę sobie wyobrazić następującą scenkę: licencjonowany przewodnik wyciąga busolę, pieczołowicie orientuje mapę, sprawdza rzeźbę terenu i wreszcie, wreszcie... przyznaje się, że nie wie, gdzie jest. My tymczasem wyciągamy poręczny odbiornik i podajemy współrzędne z dokładnoś-cią do sekund kątowych. Prosty zestaw kosztuje wprawdzie ok. 1000 zł, ale czy zbielałe oko całej wycieczki nie jest warte tego wydatku?

Wodoodporny pojemnik C-Safe (http://www.waldonet.net.mt/peng/csafe.html) zmieści mały komputer naręczny. Wytrzymuje ciśnienie wody do 5 m i każdy, nawet największy, deszcz. Proszę sobie wyobrazić - podczas wędkowania na łodzi, na środku jeziora, otwieramy małe pudełeczko, wyciągamy popiskujące urządzenie i sprawdzamy pocztę elektroniczną. Tego nie przebije nawet taaaaka ryba!

Jeżeli wszyscy wokoło wyposażyli się w powyższe akcesoria, pozostaje wytoczenie najcięższej artylerii. Pod adresemhttp://www.laversab.com/computer.htm można zamówić komputer PC (Pentium 233, do 64 MB RAM, wbudowany wyświetlacz i klawiatura), który działa od -25 do +75 °C, jest całkowicie odporny na warunki atmosferyczne, a także na zapylenie i wibracje. Idealny do uprawiania sportów ekstremalnych. Można rzucić okiem na najnowsze wiadomości, porozmawiać w wirtualnej kawiarence, podsumować wydatki z poprzedniego dnia, a także upewnić się, czy posiadane przez nas akcje nie spadły. A wszystko to podczas spływu górską rzeką, między jedną kataraktą a drugą. Nawet Bogusław Linda może się schować w przerębli! Niestety, taka przyjemność kosztuje ponad 10 000 USD.

Dla dysponujących mniej wypchanym portfelem pozostają koszulki. Za ok. 14 zł można stać się posiadaczem koszulki z charakterystycznym pingwinem (http://www.wroclaw.linux.org.pl/t-shirts.html), uniwersalnym symbolem rozpoznawalnym przez "wtajemniczonych" z każdej części świata. Warto jednak dobrze zastanowić się nad jej założeniem, o ile ktoś wybiera się w okolice Seattle w stanie Waszyngton.

Życzę więc udanych urlopów i do zobaczenia po wakacjach!

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200