Miejsce spotkania czy ucieczki

Wydaje się, że pytanie o wzajemne związki między Internetem a społeczeństwem obywatelskim jest skazane na brak odpowiedzi, która zadowoliłaby kogokolwiek, a jednocześnie jest pytaniem pasjonującym i twórczym.

Wydaje się, że pytanie o wzajemne związki między Internetem a społeczeństwem obywatelskim jest skazane na brak odpowiedzi, która zadowoliłaby kogokolwiek, a jednocześnie jest pytaniem pasjonującym i twórczym.

Obie te tezy potwierdza dotychczasowa dyskusja na łamach Computerworld - głosy Marka Hetmańskiego (Internet obywatelski z 15 kwietnia br.), Wojciecha J. Burszty (Internetowe polis z 22 kwietnia) i Kazimierza Krzysztofka (Czyj będzie Internet? z 27 maja).

Zarówno Internet, jak i społeczeństwo obywatelskie to przestrzenie zdarzeń w podwójny sposób enigmatyczne i zmienne. Zmienia się społeczeństwo obywatelskie, zmienia się Internet, zmieniają się też adekwatne domeny wiedzy i języka, którym usiłuje się wiedzę o nich przekazywać.

Świadomy tej migotliwej nieuchwytności próbuję jednak dodać swój głos do dyskusji osób bardziej ode mnie kompetentnych. Czynię to, ponieważ oba moje punkty widzenia są inne, może więc być coś cennego w tym, jak ja widzę przemiany społeczeństwa obywatelskiego, zmienność w Internecie. Te dwa punkty widzenia to nie felietonowy paradoks. Z moich lektur i przemyśleń wynikają bardzo pesymistyczne prognozy i oceny, a jednocześnie ostatnie miesiące przyniosły mi nieco doświadczeń w próbach społecznego działania, w posługiwaniu się narzędziem Internetu. I tu mam podstawy empiryczne do głoszenia umiarkowanego optymizmu.

Tak mało i tak wiele

Zacznę więc od konkretów. Podczas ubiegłorocznej konferencji PTI w Mrągowie zwróciłem się do obecnych o pomoc w pozyskaniu komputerów dla maleńkiej, niepublicznej szkoły w wiosce Kunki, zagubionej wśród lasów pod Olsztynkiem. Ta zadziwiająca szkoła prowadzona przez ojca - emerytowanego nauczyciela i jego córkę - nauczycielkę nosi imię Bezdomnego Burka i uczy dzieci dobroci dla zwierząt.

Jest jednocześnie wiejskim centrum kultury i społecznych inicjatyw, a chociaż uczniami są tylko dzieci pierwszych klas podstawówki, jej biblioteka i pracownia komputerowa służą wszystkim dzieciom i całej młodzieży tej wsi (nsp_bez- [email protected]). Po paru miesiącach, po wymianie kilku listów elektronicznych w trójkącie pomysł-dawcy-szkoła, na początku lata dwa komputery trafiły do Kunek. To była drobna, ale pouczająca przygoda. Dwie inne mają większy zasięg.

Siedzę w samym środku powstającego Towa-rzystwa Szlaku Nowych Kresów - pomysłu zrodzonego w Warszawie, a próbującego przemienić świadomość w skali krajowej i rzeczywistość w rozległym wymiarze regionalnym. Chodzi nam o to, aby Polacy obdarzyli częścią swojej miłości do historycznych, a utraconych Kresów i te Kresy, które ostały się w Rzeczpospolitej. Chodzi też o to, aby biedniejącym i zagubionym ludziom z pasma kresowego, od Puszczy Rominckiej na północy po górny San na południu, dać pozytywne impulsy emocjonalne, gospodarcze, kulturowe. "Najdłuższa ścieżka rowerowa Europy", "Polska dla Romantyków" to dwie inne nazwy tej inicjatywy. Mimo powszechnej akceptacji i życzliwości, rozwój pomysłu idzie opornie - bo nie da się z Warszawy zrobić tam, w terenie, sensownego związku osób, instytucji, przedsiębiorstw działających na rzecz budowy struktur pasma agroturystycznego. Można zwoływać ludzi, aby zrobili to dla siebie. Jeśli jednak krok po kroku uruchamia się inicjatywy, skrzykuje ludzi, przekonuje władze - to znaczną w tym względzie rolę odgrywa internetowa poczta. Spodziewamy się nowych impulsów po uruchomieniu strony internetowej.

I wreszcie trzecia sprawa - znalazłem się we władzach Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, związku twórczego walczącego z dezintegracją i pauperyzacją środowiska, próbującego przeciwstawiać się redukcji kultury do rozrywki, redukcji sztuki do segmentu rynku. I tu szybsza i tańsza komunikacja pocztą e-mailową jest dla ludzi działających społecznie w Stowarzyszeniu pomocą i nadzieją. Staramy się, aby ci, którzy korzystają z komputera jak z maszyny do pisania i archiwum, uwierzyli, że może być on także skrzynką na listy. Czy zrobimy krok dalej, czy powołamy literackie pismo internetowe? Pozostawiam to pytanie bez odpowiedzi, traktuję je jako otwarcie ku pewnym uogólnieniom.

Społeczeństwo przed parawanem

By zaistniało społeczeństwo obywatelskie, nie wystarczą "sprawna, zdecentralizowana i względnie niezależna od państwa komunikacja społeczna" plus "komunikacja w obrębie nieformalnych obywatelskich grup i stowarzyszeń" i "oddzielenie sfery polityczno-państwowej od społecznej" (jak tego by chciał Marek Hetmański). Potrzebne jest także pewne nasycenie tkanki społecznej "cnotami obywatelskimi", takimi jak uczciwość, punktualność, odpowiedzialność, zaufanie, poczucie humoru, zrozumienie dobra wspólnego. Gdy tych cech jest w relacjach międzyludzkich za mało, procedury demokratyczne stają się fikcyjne, demokracja przedstawicielska zamienia się na demokrację parawanową, a jednocześnie społeczeństwo obywatelskie nie staje się rzeczywistością, lecz tęsknotą, postulatem, oczekiwaniem.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200