Metody na tajność

Podstawową rolą informatyka w firmie jest dbałość o sprawność całości systemu. Oprócz tego musi dbać on o kopie zapasowe, jak również o zabezpieczenie danych przed wyciekiem.

Lokalny Informatyk z zapałem walił młotkiem w płytę CD. Przechodząca nieopodal Dyrekcja usłyszała podejrzane dźwięki i nie omieszkała zajrzeć, co też w tej zakładowej kuźni kadr się dzieje. Prędzej Dyrekcja skłonna była pomyśleć, że Lokalny goni za karaluchami, które zdarzają się w firmie, ale żeby tłuc CD na naleśniki, to już gruba przesada. Zapytany na tę okoliczność Lokalny odparł, że niszczy dane i nie chce wyrzucać nagranej płyty tak wprost do kosza. Dyrekcja wyraziła zainteresowanie, co też takiego ważnego na tej płycie się znajduje. Gdy okazało się, że są tam nagrane zdjęcia z ostatniej imprezy integracyjnej, przyklasnęła pomysłowi ich utylizacji, aby nie dostały się w niepowołane ręce.

Gdyby padło pytanie o niszczenie płyt CD z danymi finansowymi firmy, odpowiedź nie byłaby już tak nieskomplikowana, bo takich płyt zwyczajnie nie ma. Po prostu Lokalny nie wykonuje kopii bezpieczeństwa danych, bo nie ma na czym. Dyrekcja, prowadząc ten swój śmieszny mały biznes, nie zapewnia należytych warunków do świadczenia usługi wsparcia informatycznego. Lokalny już od pół roku bezskutecznie prosi o zakup dysku twardego do wykonywania backupu. Poprzedni się zepsuł, a wydatek rzędu 300 zł wyraźnie wydaje się dla Dyrekcji niestrawny. Dyrekcja z kolei nie rozumie, jak można pełnić obowiązki administracyjne, nie dysponując odpowiednim zapleczem. A przecież za takie usługi płaci się Lokalnemu. Rozumowanie Dyrekcji jest następujące: gdy idzie się do dentysty, to nie dostarcza mu się narzędzi do pracy. Klient płaci i wymaga. Poniekąd i racja, ale w przypadku Lokalnego jest ta różnica, że to nie do niego się chodzi, tylko jest odwrotnie. Po drugie, dane są własnością firmy, więc jakim cudem miałyby się znaleźć na sprzęcie do niej nie należącym? Menedżerowie małych firm chcą mieć wszystko w jak najlepszym gatunku, ale nie chcą za to płacić.

Jednak Lokalny jakimś cudem nagrał płytę CD, a więc najwyraźniej dysponował urządzeniem. Owszem, ale u siebie w domu. Zrobił zdjęcia na imprezie własnym aparatem, nagrał na CD własnym sumptem i potem zniszczył, gdy stwierdził, że nic śmiesznego do wywieszenia na Fejsie nie ma.

Czy Lokalny nie powinien podać się do dymisji, skoro pracodawca nie zapewnia mu warunków do świadczenia usług? Przecież w razie awarii firma utraciłaby dane i oczywiście winę ponosiłby Lokalny, bo kto inny? Zawsze tak jest, że jest cacy do pierwszego wypadku - niezależnie czego sytuacja dotyczy. Potem okazuje się, że nie było sprzętu, procedur, nadzoru i czego tam jeszcze.

Lokalny nie jest samobójcą zawodowym. Jedną drogą monituje o zakup sprzętu archiwującego, a sam na boku i nieoficjalnie robi kopię na swoim notebooku. Bo obawia się, aby w razie czego to jego właśnie nie postawili pod ścianą za niedopatrzenia.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200