Marzenia młodego informatyka

''Pracujesz dwadzieścia cztery godziny na dobę''. ''Nie przesadzaj, zaledwie czternaście'' - mówi znajomy mi informatyk, kierujący wszystkim, co z informatyką jest związane w tzw. międzynarodowej korporacji. ''Czy jesteś szczęśliwy'' - pytam, a jest druga godzina w nocy i obaj jesteśmy aktualnie na urlopie.

''Pracujesz dwadzieścia cztery godziny na dobę''. ''Nie przesadzaj, zaledwie czternaście'' - mówi znajomy mi informatyk, kierujący wszystkim, co z informatyką jest związane w tzw. międzynarodowej korporacji. ''Czy jesteś szczęśliwy'' - pytam, a jest druga godzina w nocy i obaj jesteśmy aktualnie na urlopie.

"Powiedzmy tak - mówi - zarabiam sto dziesięć milionów starych złotych, oczywiście, jeżdżę samochodem służbowym dobrym zaledwie, aczkolwiek mało się ich spotyka na naszych fantastycznie wyboistych drogach - ma poczucie humoru - mieszkanie mam tzw. dwupoziomowe służbowe, dzieci do szkoły dowozi kierowca, jeździć mogę wszędzie tam, gdzie tylko zechcę, telefony, obiady i obiecanki, że jak będę stary, to towarzystwo ubezpieczeniowe zrobi ze mnie bogatego emeryta, mam na porządku dziennym i powiem ci szczerze, że jestem szczęśliwy. Chociaż właściwie jakbym miał całkiem szczerze odpowiedzieć, to jestem niezupełnie szczęśliwy. Nie dlatego że nie bardzo już wiem, czym różni się ekran z aktywną matrycą od ekranu z pasywną matrycą, i nawet nie dlatego że nie bardzo orientuję się w OS/2 i NetWare (nie wiem nawet, jakie aktualnie najnowsze są wersje"). "Czegoś ci brakuje" - mówię. "No właśnie, nie wiem czego, ale czegoś mi brakuje" - odpowiada i wcale tej niejednoznacznej odpowiedzi dziwić się nie można, bo godzina jest taka, że komputery wszystkie śpią.

"A co chciałbyś robić, kiedy towarzystwo ubezpieczeniowe zrobi z ciebie bogatego emeryta?" - pytam. "Spać. Długo spać. Do dziesiątej, a nawet do jedenastej". "Ale załóżmy, że towarzystwo ubezpieczeniowe zadba o to, żebyś się mógł wyspać, co poza tym chciałbyś robić" - indaguję. "Mogę powiedzieć, co chciałbym mieć" - odpowiada i widać, że mimo późnej pory, zachowuje trzeźwość umysłu. "No więc myślę, że najpierw chciałbym mieć dom. Będę nieskromny, jeśli powiem duży dom. Na wsi. Przy jeziorze. I przy lesie. Chciałbym mieć łódkę. Dziś nie mam czasu pójść na ryby, a wtedy nie tylko będę mógł łowić ryby, ale na dodatek łowić będę z łódki. Dom będzie duży, ponieważ przyjeżdżać będą wnuki. Nie wiem ilu, może pięciu, może sześciu, chciałbym jak najwięcej. Będę miał psa, kota, gołębie i kury. Kury dlatego, żebym mógł wszystkim dawać jajka. Wszyscy oczywiście śmiać się ze mnie będą, po co te kury, ale tak bym chciał. Samochód wystarczy mi byle jaki. No oczywiście mieszkać będę z kochającą żoną. To właściwie tyle... Może wreszcie będę mógł coś dać dzieciom i wnukom. Tak czuję. Dziś nie mogę im tego wszystkiego dać". "Jajek nie możesz im dać?" - zapytuję żartobliwie. "Nie, dobrze wiesz, że nie o jajka chodzi. Nie mogę im dziś dać siebie, to trochę głupio brzmi, ale rozumiesz" - pyta. "Rozumiem" - odpowiadam i zapytuję ponownie, bo zawsze interesowały mnie pytania podstawowe: "Czy jesteś więc szczęśliwy?" "Powiedzmy, że będę szczęśliwy" - odpowiada. "A komputer chciałbyś mieć?" - pytam. "Nie". "Dlaczego nie chciałbyś mieć komputera?" "Wystarczy mi łódka, kot, pies i kury. Nic więcej nie będę potrzebował i mam nadzieję, że będą mnie potrzebowali inni".

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200