Kwestia czasu

Bolączką polskiego systemu gospodarczego jest słaby system sądowniczy. Jego słabość zasadza się na kilku wadach.

Przede wszystkim sądy są zbyt wolne. Ale ta mała prędkość postępowania zależy tylko w nieznacznej części od sędziów i ich sekretariatów. O wiele gorsze są strony, które – mimo pomocy adwokatów i radców prawnych – zwykle nie są przygotowane do sporu i zbierają dokumenty, świadków i inne elementy postępowania. Szczególnie trudno zebrać dowody, jeżeli te dowody są ukryte: na przykład są to emaile czy nagrania rozmów telefonicznych z których wynika, że konkurencja dopuszcza się przestępstw albo co najmniej gra nie fair. No i co? Ano, wyobraźmy sobie, że wszystko jest nagrane i zapisane, a sąd może sięgnąć do tych materiałów. Nikt nie może nic zmanipulować, przetrzymać, zataić. Wyrok zapadałby szybko, a pewnie apelacje nie byłyby częste. Gdy czekasz na zapłatę, a dłużnik robi uniki, wtedy zmienia się optyka i pojawiają krwiożercze myśli.

Jest jeszcze jeden aspekt. Bywa, że drobna nieuczciwość w biznesie przeradza się w ordynarne przestępstwo. Gdyby organy państwa, mające pełny dostęp do wszystkich operacji, e-maili i telefonów, miały obowiązek z urzędu ścigać przestępców i łapać ich na gorącym uczynku to dzięki temu przestępstw gospodarczych byłoby mniej, uczciwi spaliby spokojnie, a bandyci nie mieliby dostępu do naszych pieniędzy. Założę się, że nie byłoby takich afer jak OLT, opcji walutowych, oszukańczych loterii i tym podobnych wynalazków. Może nawet nie byłoby świńskiej górki i zmowych skupów owoców miękkich.

Zobacz również:

W sprawach o inne niż gwałty przestępstwa seksualne często jest tak, że dowodów brak. Zostaje słowo przeciw słowu i pokusa, by przedstawiać fałszywych świadków, byle sąd uwierzył w wersję wydarzeń. A gdy w sprawę zamieszane są dzieci – jest jeszcze trudniej. A gdyby tak wszystko było nagrane? Bez wątpliwości sąd skazywałby winnych naruszeń, eliminując przy okazji fałszywe oskarżenia.

Może by wprowadzić ustawowy obowiązek używania kamer w samochodach. Wtedy policja na miejscu wypadku lub innego zdarzenia drogowego miałaby rolę bliższą notariuszom, stwierdzając, że naruszenie prawa nastąpiło i że należy się mandat.

W sporcie mniej byłoby dopingu, a w wyścigach konnych i boksie – mniej ustawek i pompowanych wyników.

Fajnie, nie?

Pełna inwigilacja – rozwiązanie dobre czy złe? Z perspektywy obrońców prywatności (do których sam się zaliczam) złe. Ale gdyby spojrzeć na to od strony praktycznej, to już niekoniecznie. Praktyczność takich rozwiązań pokazuje tradycja państw protestanckich, w których zasłonięte firanki to sygnał, że ktoś chce ukryć swój grzech.

Jest tak, że wszystkie narzędzia inwigilacji mamy w zasięgu ręki. To, czego nam brak, to powszechna skala takich praktyk i integracja danych.

Dla wytrwałych, którzy dotarli aż tu, zagadka. Kiedy wizja wszechwiedzącego państwa spełni się? Nie czy, ale kiedy.

Kwestia czasu
W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200