Ku nudnej stabilizacji

Nieistotne jakie masz IQ, ważne, co potrafisz wykreować. Mnóstwo było i ciągle jest ludzi posiadających wysoki współczynnik inteligencji mierzony znanymi ogólnie metodami. Jednak jakoś świata dzięki swoim pomysłom istotnie nie zmieniają.

Wiele lat temu w telewizji przedstawiali takich młodych geniuszy, którzy wg wszelkich obliczeń powinni być obecnie w wieku dobrze produkcyjnym. Pomimo tego jakoś o nich cicho, a efektów ich błyskotliwych umysłów jakoś nie widać. Co z tego, że kilkuletni malec potrafi się wymądrzać opowiadając, jaki to on jest inteligentny i czym to się nie interesuje, przy okazji twierdząc, że teoria względności jest prosta jak słońce, skoro w dalszym ciągu z jego postawy nic nowego nie wynika. Być może rzeczywiście są tacy, którym IQ z wiekiem normalnieje, równając do średniej. A może w dalszym ciągu mają wysoki współczynnik, z którym nie bardzo potrafią czegoś sensownego zwojować. A może po prostu zajęli się programowaniem komputerów i tak ich to wchłonęło, że słuch o nich zaginął. Bo przy tworzeniu oprogramowania istotne jest nie tyle ponadnormatywne IQ, co święta cierpliwość i stosowne usposobienie. Nie każdy przecież lubi spędzać najlepsze lata swego życia mając za kompana maszynę, niechby nawet najnowocześniejszą.

Praca urzędnika ma tę cechę, że wymaga ścisłego dopasowania się do szablonów i procedur, a więc przy odpowiedniej rutynie zwalnia w zasadzie od wysiłku umysłowego. Innowacyjność umysłowa jest tu raczej niewskazana, gdyż bardziej przeszkadza niż pomaga. W informatyce zaczyna dziać się podobnie. Na wszystko powoli zaczyna się wprowadzać procedury, wzorce, szablony. I nie dotyczy to tylko użytkowników, ale także producentów. Programista z długim stażem też dochodzi do pewnego stanu nasycenia umysłowego wskutek powtarzalności problemów tej samej klasy, rozwiązywanymi tymi samymi formalnymi metodami. W tej chwili metodyka w szeroko pojętej informatyce jest dosyć dobrze, chociaż jeszcze nie do końca, sformalizowana, a sami informatycy mają coraz mniej twórczego luzu. Jednym słowem jest lepiej, ale nudniej. Do połowy lat 90. ubiegłego wieku inżynieria oprogramowania była kwestią dosyć swobodnie traktowaną, ograniczaną głównie do standardów nazewniczych. Dopiero potem pojawiły się wzorce projektowe, metodyki projektowania, testowania i tak dalej.

Wzorce projektowe wprowadzają porządek, ale niejako ograniczają swobodę umysłu - coś za coś. Na przestrzeni minionych dwudziestu lat dokładnie widać, jak w informatyce ewoluowano od etapu erupcji wolnej myśli kreującej do sformalizowanej stabilizacji. Patrzeć tylko, jak niebawem dojdzie się do etapu informatycznego urzędniczenia, co już w niektórych działach eksploatacyjnych jest doskonale widoczne.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200