Król rozkazuje, słońce wschodzi

Otwieram właśnie puszkę piwa i w tle odpalam jakieś gołe panienki. Przeglądam serwis internetowy popularnego dziennika, żeby trochę wpłynął na moje opinie. Wreszcie czuję się jak rasowy internauta, który - według słów Jarosława Kaczyńskiego - zajmuje się piciem piwa, oglądaniem pornografii oraz jest bardzo podatny na manipulację.

Otwieram właśnie puszkę piwa i w tle odpalam jakieś gołe panienki. Przeglądam serwis internetowy popularnego dziennika, żeby trochę wpłynął na moje opinie. Wreszcie czuję się jak rasowy internauta, który - według słów Jarosława Kaczyńskiego - zajmuje się piciem piwa, oglądaniem pornografii oraz jest bardzo podatny na manipulację.

Niestety, nie mogę zagłosować przez Internet i właściwie jest to jedyne, czego mi brakuje do szczęścia. Lider opozycji twierdzi co prawda, że nie mogę wyrazić mojego poparcia dla wybranej partii dlatego że oni, tj. politycy, nie dali mi takiej możliwości. Jak objaśnił Kaczyński Jarosław, wybory to święto demokracji, zaś "zwolennicy głosowania przez Internet chcą tę powagę odebrać".

Śmiem jednak wątpić w trafną ocenę starszego z bliźniaków. Nie możemy głosować przez Internet bynajmniej nie dlatego, że stanowiłoby to ujmę dla demokratycznego aktu, ale z paru innych powodów, które warto tutaj wymienić.

Po pierwsze i najważniejsze, polskie państwo niezdolne jest do przeprowadzenia projektu informatycznego tej skali i złożoności, jak umożliwienie realizacji czynnego prawa wyborczego dla każdego obywatela, z jednoczesnym zachowaniem poufności wyboru oraz zapewnieniem, że będzie można głosować tylko raz. Tylko częściowo jest to wina niedowładu tego państwa, a częściowo efekt złożoności zadania. Obsłużenie kilku milionów dostępów w ciągu zaledwie jednego dnia, na obszarze całej Polski, w warunkach bardzo wysokiego bezpieczeństwa to po prostu piekielnie trudne zadanie.

Po drugie, przedsięwzięcie jest zbyt trudne z organizacyjnego punktu widzenia. Państwowa Komisja Wyborcza, konstytucyjny organ państwa, nie jest w stanie przeprowadzić zwykłych wyborów bez blamażu i skandalu - a co dopiero mówić o wyborach przez Internet.

Po trzecie, dla polskich polityków, których wpływ na rzeczywistość systematycznie spada i których działanie od kilku lat sprowadza się do dyskusji, polemik oraz min i gestów, wybory to znakomita okazja, by przypomnieć milionom Polaków o swoim istnieniu za pomocą sponsorowanych przez podatnika audycji wyborczych oraz plakatów.

Antoine de Saint-Exupéry w książce "Mały Książę" opisał Króla, który wydawał słońcu rozkaz, by wzeszło, a ono wschodziło. Monarcha był przy tym na tyle rozsądny, że wydawał polecenie dokładnie wtedy, gdy przychodził czas wschodu. Analogicznie, polscy politycy aktualnie "podjęli decyzję", żeby nie było głosowania przez Internet. Zrobili tak właśnie dlatego, że w obecnym stanie polskiego państwa oraz jego agend każda inna decyzja byłaby niewykonalna.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200