Komórka z wirusem

Zasoby internetowe wykazują dosyć znaczną ulotność i fluktuację informacyjną. Podając odnośniki do źródeł internetowych nigdy nie mamy pewności, czy za jakiś czas będą one nadal aktualne. Warto o tym fakcie pamiętać, zwłaszcza w poważniejszych opracowaniach.

Zasoby internetowe wykazują dosyć znaczną ulotność i fluktuację informacyjną. Podając odnośniki do źródeł internetowych nigdy nie mamy pewności, czy za jakiś czas będą one nadal aktualne. Warto o tym fakcie pamiętać, zwłaszcza w poważniejszych opracowaniach.

To jest właśnie zasadnicza różnica w stosunku do drukowanych źródeł informacji. W Internecie raczej nikt nie gwarantuje niezmienności informacyjnej i trwałej dostępności zasobów. Mogę tu posłużyć się własnym przykładem, gdy w opublikowanym niespełna rok temu felietonie (https://www.computerworld.pl/artykuly/51315.html ) zamieściłem odnośnik do raportu na temat bezpieczeństwa bankowego, który to raport nie jest już dzisiaj dostępny pod wskazanym adresem. Opracowanie owszem istnieje w dalszym ciągu, ale w innym miejscu, czego ja z kolei nie mogę zmienić w archiwalnej wersji felietonu, gdyż archiwum tygodnika Computerworld to nie Wikipedia i nie podlega edycji. W znacznie gorszej sytuacji są jednak autorzy oficjalnie opublikowanych prac - na przykład dyplomowych - którzy w dobrej wierze powołali się w bibliografii na nieistniejące dziś źródła internetowe. Adres strony bądź jej zawartość może zmienić się z dnia na dzień, bo raczej nikt w tym przypadku nie daje pisemnych gwarancji stabilności informacyjnej.

Jeden z moich ostatnich felietonów (https://www.computerworld.pl/artykuly/53734.html ), rozpoczynający się stwierdzeniem "Wędrując po zasobach Internetu pozostawiamy ślady po sobie", został przez czytelnika skomentowany następująco (z zachowaniem oryginału wypowiedzi): "Co do śladów bytności w internecie... wystarczy tylko uruchomić komputer pod siecią. Whodząc na stronę IDG.pl ślad tego wydarzenia zostaje zapisany na moim komputerze i to nie tylko w folderze historia". Czytając tę wypowiedź, przypomniałem sobie sztandarowy przykład niefortunności składniowej: "jadąc do szkoły wykoleił się tramwaj". Co do kwestii merytorycznej zaś, to jest istotna różnica pomiędzy śladami pozostawianymi gdzieś w sieci a zapisami dowodzącymi takiej wizyty, pozostającymi na komputerze osobistym. W kontekście nawigacji internetowej nasz komputer to my, bo przecież bez jego pośrednictwa, jako fizyczne ciało, nie możemy brać udziału w tego typu wędrówkach. Brak zrozumienia tych zasad takim właśnie owocuje wnioskowaniem, jak tu cytowane.

Na zakończenie pora scalić poruszane wcześniej wątki. Serwery WWW udostępniają statystyki, z których można wywnioskować wiele. Między innymi to, jakie strony zawierają odnośniki odwołujące się do naszych własnych zasobów. Stąd też dowiedziałem się, że dwa adresy:http://medycyna-a-z.blog.onet.pl orazhttp://kobieta-byc.ovh.org/index.php?start_from=5&ucat=&archive=&subaction=&id=& korzystają w trybie referencyjnym z obrazka przedstawiającego szkic komórki organicznej, znajdującego się w moich zasobach pod adresemhttp://www.pk.bzi.pl/osobiste/komorka.jpg . W dniu opublikowania tego felietonu (piątek) zmodyfikuję tę grafikę u siebie, malując karykaturę wirusa (na razie będzie słabo widoczny po lewej stronie), który wtargnął do komórki. W ciągu kilku następnych dni przeprowadzę jeszcze dwie modyfikacje, symulując ekspansję infekcji, dosyć złośliwej, muszę przyznać. Proponuję obserwować efekty pojawiające się na wymienionych stronach docelowych (aby zobaczyć obrazek, trzeba je nieco przewinąć w dół). Ciekawe, jaka będzie reakcja właścicieli tych witryn. Czy pomyślą, że ktoś się do nich włamał albo że złapali wirusa? Może będą mieli pretensje, jakim też prawem zmieniłem grafikę u siebie. A czy ja komuś gwarantowałem coś w tej kwestii? Gdybym nie przeanalizował śladów pozostawionych przez obcych użytkowników, nawet nie wiedziałbym, że udostępniam komuś cokolwiek.

Felieton ten powinien być przestrogą, przypominając, że Internet niesie w sobie większą dawkę informacji, niż pozory wydają się na to wskazywać oraz że zmienny jest jak pogoda.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200