Karton w cenie monitora

Nie zawsze dobra sprzątaczka w biurze okazuje się być szczytem marzeń. Przypominają mi się filmy, przedstawiające sytuację gdy do gabinetu dyrektorskiego, gdzie stoi misternie udrapowana makieta, wchodzi sprzątaczka i zaczyna przestawiać klocki, aby odkurzyć każdy z osobna. Na drugi dzień dyrektor z westchnieniem doprowadza makietę do ładu.

Nie zawsze dobra sprzątaczka w biurze okazuje się być szczytem marzeń. Przypominają mi się filmy, przedstawiające sytuację gdy do gabinetu dyrektorskiego, gdzie stoi misternie udrapowana makieta, wchodzi sprzątaczka i zaczyna przestawiać klocki, aby odkurzyć każdy z osobna. Na drugi dzień dyrektor z westchnieniem doprowadza makietę do ładu.

Sytuacja powtarza się każdego dnia. W moim przypadku powtarzalność nie wchodzi w rachubę. Przede wszystkim nie jestem dyrektorem, co nie ma tu większego znaczenia. Nie mam także w pokoju żadnej makiety - a może szkoda, bo klocki przestrzenne odzwierciedlające schemat blokowy pierwszego z brzegu programu dopiero budziłyby podziw.

Pani sprzątająca mój pokój jest bardzo dokładna i złego słowa nie mogę o niej powiedzieć. Każdego ranka niezmiennie zastaję umyte szklanki i popielniczkę, odkurzone biurko i usunięte śmieci. Stopień penetracji antykurzowej można rozpoznać po przesuniętych klawiaturach, myszkach i dokumentach na biurku. Nic jednak nie zmienia swej pozycji na tyle, aby utrudniało rozpoczęcie kolejnego dnia pracy. Jeśli pozostawię na podłodze kartony po nowym sprzęcie, na drugi dzień ani śladu po nich. No właśnie... Zupełnie o tym zapomniałem.

Ostatnio serwisant przyniósł mi nowy zestaw komputerowy, w tym monitor 17" firmy Hyundai. Pudło po monitorze zajęło zauważalną część pokoju, ale chwilowo nie było lepszego miejsca na jego magazynowanie. Hyundai wymaga, by zachować opakowanie, gdyż w razie reklamacji trzeba być w jego posiadaniu. Wiąże się to z nową jakością serwisu oferowanego przez tę firmę. W razie dysfunkcji monitora w trzyletnim okresie gwarancyjnym dzwonimy do serwisu, przyjeżdża kurier, zabiera uszkodzony sprzęt w opakowaniu, po czym dostarcza naprawiony lub nowy egzemplarz. Zamiana opakowania nie wchodzi w grę. Każdy karton ma nalepki z kodami paskowymi, kojarzące opakowanie z numerem fabrycznym zawartości.

Drugiego dnia rozpocząłem pracę od przygotowywania planów budżetowych dla zarządu, na czym strwoniłem kilka ładnych godzin. Nic nie wzbudzało moich podejrzeń do chwili, gdy około południa przemknęło ni stąd, ni zowąd przez głowę pytanie: a gdzie kartony? Serce mi zamarło - nadspodziewana ilość wolnego miejsca w pokoju, którą dopiero teraz spostrzegłem, drwiła z mojego zmartwienia. Opakowania wyrzucono na śmietnik, a gwarancję diabli wzięli. Liczę jednak, że monitor jest dobrej jakości i w czasie gwarancyjnym nic nie będzie mu dolegało. Jedynie wiara pozostała, w innym bowiem przypadku okazałoby się, że pudło, chociaż ze zwykłego kartonu, warte jest tyle samo, ile wysublimowane urządzenie elektroniczne. Już w tej chwili myślę, gdzie będę składował kartony po kilkunastu tego typu urządzeniach, które w najbliższym czasie mam zamiar nabyć. Ot, następny problem stricte informatyczny - gdzie, oprócz danych, przechowywać pudła i jak je zabezpieczać.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200