Jak robić biznes

W firmie udostępniono parking wewnętrzny. Udostępniono tym, którzy do tej pory zaszczytu nie dostąpili, czyli generalnie dotyczyło to wszystkich spoza kręgów właścicielsko-dyrekcyjnych oraz z nimi spokrewnionych.

Lokalny Informatyk nawet się z tego faktu ucieszył, gdyż parkowanie gdzieś na ulicy było mocno utrudnione ze znanych ogólnie powodów, a więc przepełnienia, złośliwego ograniczania ilości miejsc parkingowych przez władze miasta, które z lubością godną lepszej sprawy wbijały pachołki wszędzie tam, gdzie znajdowały się użyteczne miejsca do pozostawienia pojazdu.

Przepełnienie byłoby mniejsze, gdyby nie różne waćpanny, które zamiast jakoś skromnie ustawiać swe wehikuły, zajmowały z wyraźną lubością po co najmniej dwa miejsca, parkując skosem lub w poprzek. Ale nie ma tego złego, co by na gorsze nie wyszło. Dyrekcja postanowiła okazać ludzkie oblicze udostępniając gawiedzi swój elitarny parking wewnętrzny, do tej pory osiągalny dla pospólstwa jedynie wzrokowo. Miejsca, za wyjątkiem Dyrekcyjnych, nie były oznakowane, więc każdy mógł od tej chwili parkować jak chciał i gdzie chciał, pod warunkiem jednak, że opłacił miesięczny abonament o wartości równoważnej przeciętnemu osiedlowemu parkingowi strzeżonemu. Jak by nie patrzeć, koszty nie były zbyt wygórowane, ledwie jedna trzydziesta średniej pracowniczej pensji w firmie. A co to jest w kontekście luksusu, jaki potencjalnie to daje. Niestety, potencja parkingu nieco odbiegała od potencjalnych oczekiwań użytkowników, gdyż zdecydowanie więcej było chętnych niż miejsc do dyspozycji. Oczywiście, sprzedając miesięczne abonamenty nie wspomniano o tych drobnych niedoskonałościach. Wychodzono bowiem z założenia, że nie zawsze wszyscy stawiają się w pracy i to jeszcze w jednakowych godzinach. Nie wzięto jednak pod uwagę faktu, że te same waćpanny, które stawiały na ulicy auta jak popadnie, będą to samo robić na parkingu, co jeszcze bardziej ograniczy powierzchnię do dyspozycji.

Lokalny Informatyk tylko zacierał ręce patrząc na te ekscesy. A powodów po temu miał sporo. Po prostu nie spodobał mu się pomysł Dyrekcji, że trzeba zadeklarować się z wykupywaniem abonamentu na minimum rok. Poza tym uważał, że firma powinna udostępniać miejsca parkingowe - jeśli takie posiada - za darmo lub w uznaniu zasług a nigdy za gotówkę. No i wreszcie na ulicach wokół firmy trochę się zluzowało, więc nie miał Lokalny żadnych problemów z parkowaniem w darmowej przestrzeni publicznej. W sumie nie wiadomo, kto na tym zrobił najlepszy interes, ale chyba poza Dyrekcją, to właśnie Lokalny wykazał się głową nie od parady. Wszak informatyka uczy myśleć, przynajmniej tych, którzy chcą z tego skorzystać.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200