Holmes for Windows

Zdarza nam się używać system Windows, prawda? No, może nie zawsze do tego się przyznajemy, na zewnątrz prezentując postawę zdecydowanie antyokienkową, bojąc się ujawnienia naszych ukrytych skłonności, ale ukradkiem, gdy nikt nie widzi, robimy instalkę naszego ulubionego systemu na stacji roboczej i hajda buszować po folderach, rejestrach, edytorach i całej otoczce w postaci oprogramowania biurowego.

Zdarza nam się używać system Windows, prawda? No, może nie zawsze do tego się przyznajemy, na zewnątrz prezentując postawę zdecydowanie antyokienkową, bojąc się ujawnienia naszych ukrytych skłonności, ale ukradkiem, gdy nikt nie widzi, robimy instalkę naszego ulubionego systemu na stacji roboczej i hajda buszować po folderach, rejestrach, edytorach i całej otoczce w postaci oprogramowania biurowego.

Ach, jakiż jest wygodny ten Windows - żadnych poleceń, zbędnej pisaniny. Włączasz, jakby to był telewizor lub radio - i wszystko gra. Oczywiście, jeśli coś nie jest zepsute. Bo gdy coś jest nie tak - w zasadzie nie wiadomo co może być nie tak, ale czasami jest - wówczas na ekranie pojawia się zjawa. Przypuszczam, że jest to zjawa, gdyż przedstawia się jako dr Watson i dotyczy jedynie wersji NT.

Jako że dawniej uwielbiałem - wprost pławiłem się - w opowiadaniach pióra Arthura Conan Doyle'a, postać dr. Watsona jest mi znajoma właśnie stamtąd. Nie kojarzę go z nikim i niczym innym jak z Sherlockiem Holmesem i londyńską Baker Street. Gdyby na ekranie pojawiał się dr Dolittle, wówczas moje skojarzenia byłyby zgoła inne. Ale Microsoft postanowił wypuścić programowaną wersję dr. Watsona, aby na nim skupia-ły się uczucia (wiadomo jakie) użytkowników. No i międli ten biedny Watson dump pamięci, który użytkownikowi przydatny jest jak świeczka do oświetlania monitora przy braku zasilania. Zrzut pamięci jest fajną lekturą - równie ciekawą, jak książka telefoniczna, lecz nieco trudniejszy w interpretacji. Dla tych z Państwa, którzy nie widzieli i nie chcą wierzyć na słowo, polecam zapoznanie się z programem "debug". Jego uruchomienie w okienku poleceń przyjmuje postać debug c:\winnt\user.dmp, gdzie user.dmp jest standardowym plikiem zrzutu i raczej na pewno nie jest pusty, jeśli używaliśmy komputera przez dłuższy czas, uruchamiając na nim różne programy.

Obrazem pamięci po padzie (post mortem) przestałem się interesować, gdy tylko zakończyłem etap tworzenia oprogramowania w językach typu asembler, albowiem w językach wyższego rzędu powiązanie maszynowych kodów rozkazów i stanu rejestrów z instrukcjami źródłowymi graniczyło z cudem.

Najczęściej pytanie autentycznego dr. Watsona brzmiało: "Jak do tego doszedłeś, Holmesie?". Trafnie więc dobrano nazwę dla tej wersji programu diagnostycznego. Myślę, że kiedyś pojawi się programowana wersja detektywa wszech czasów i położy kres naszym zmaganiom. Oby tylko nie skończyło się na stwierdzeniu: "Drogi Watsonie, autor tego fragmentu kodu ma dwadzieścia pięć lat, jest nieco zagubionym romantykiem i lubi wycieczki w nieznane".

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200