Egzamin

Syn przyniósł do domu tematy referatów do przygotowania na lekcję informatyki. Jako że ma ojca komputerowca, uważa problem za z góry rozwiązany. Sam woli zająć się sportem lub dziewczyną. Co do pierwszego zajęcia - akceptuję, w przeciwieństwie do żony, która uważa, że lata spędzone pośród sztuk walki mogą zaowocować wybiciem resztek rozumu. Co do drugiego zainteresowania - zazdroszczę, aczkolwiek moja żona uważa, że siedemnastolatek ma jeszcze czas na amory i powinien pilniej zająć się nauką.

Syn przyniósł do domu tematy referatów do przygotowania na lekcję informatyki. Jako że ma ojca komputerowca, uważa problem za z góry rozwiązany. Sam woli zająć się sportem lub dziewczyną. Co do pierwszego zajęcia - akceptuję, w przeciwieństwie do żony, która uważa, że lata spędzone pośród sztuk walki mogą zaowocować wybiciem resztek rozumu. Co do drugiego zainteresowania - zazdroszczę, aczkolwiek moja żona uważa, że siedemnastolatek ma jeszcze czas na amory i powinien pilniej zająć się nauką.

W każdym razie nasz syn do informatyki nie ma żadnego zamiłowania. Może i dobrze, bo po co będzie tracił czas na oglądanie robaczków na ekranie. Wnioskuje na przykładzie ojca, że willi z basenem (ani nawet bez) i mercedesa na takiej robocie dochrapać się nie bardzo można. Syn ma za to podejście menedżerskie. Wie, jak rozdysponować zajęcia i kontrolować ich wykonanie. Niech uczy się zarządzania. Lepiej w życiu umieć pokazywać palcem co jest do zrobienia niż samemu wykonywać. Chętnie sam bym zlecał wykonanie jakiejś roboty komukolwiek, ale nie mam komu, muszę więc to robić osobiście. Ludzie z umiejętnością zarządzania dostają się naturą rzeczy na szczebel i mogą kierować, nawet informatyką, o której wystarczy wiedzieć tylko tyle, że jest. Znam nazbyt wielu menedżerów nie odróżniających programu od danych, a jednak kierują i interes kwitnie. Mają od tego fachowców informatyków, aby głowili się nad tym, co jest wyświetlane na ekranie.

I właśnie jako fachowcowi od informatyki (ha! ha!) syn dał mi listę tematów, abym go wspomógł materiałami i wiedzą w jednym z wybranych wątków. I pojawił się problem, gdyż okazało się, że guzik wiem. A były zagadnienia następujące. "Wyszukiwarki internetowe" - wiem, że są i dwóch nawet używam, ale co o nich pisać? "Strona WWW, podstawowe zasady projektowania i polecenia HTML" - wykonałem kilka stron, nawet dynamicznych z Javą i SQL-em, ździebko więc się na tym wyznaję, ale żeby od razu referat sklecić... Pozostałe tematy zupełnie mi nie siadły - procesory Intel klasy I, II, III, procesory AMD i Cyrix, transmisja dźwięku i wideo przez Internet, nowoczesne multimedia, DVD, karty graficzne 2D i 3D. O całej tej zbieraninie mogę jedynie powiedzieć, że istnieje w rzeczywistości, a niektórych z tych elementów używam na co dzień.

Wyszło na to, że informatyk ze mnie, jak z koziej... Nie potrafię sprostać zadaniom dla licealistów, z czym więc do ludzi. Nie mam pojęcia o nowych technologiach i chyba mi już zupełnie umysł wyparował od tego wgapiania się w ekran. Znajomi, którzy zaopatrzyli się ostatnio w komputery, też odnoszą się do mnie podejrzanie, słysząc, że nie mam bladego pojęcia o Corelu, o różnicach pomiędzy modemami czy o grze Saper. Co ja w zasadzie potrafię? Umiem wodę ugotować bez przypalania (w czajniku bezprzewodowym, oczywiście), jajecznicę usmażyć i zupę z torebki zrobić. Ale z tego rzeczywiście na willę trudno uciułać. Poza tym wydaje mi się, że umiejętności te posiada każdy, podobnie jak prawie każdy zna Corela, modemy i Sapera.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200