E-mail do pana B.

Trzysta trzydzieści lat temu Pascal sformułował słynne twierdzenie o nieracjonalności ateizmu. Niewiele się od tego czasu na świecie zmieniło. Dalej borykamy się z samotnością w otchłani kosmosu. Niektórzy uważają, że tzw. zakład Pascala jest cyniczny, ale skoro pozwala mieć nadzieję, a nie czyni nic złego, to dlaczego go odrzucać? Być może modlitwa jest jednostronnym monologiem, ale nikomu i niczemu nie szkodzi.

Trzysta trzydzieści lat temu Pascal sformułował słynne twierdzenie o nieracjonalności ateizmu. Niewiele się od tego czasu na świecie zmieniło. Dalej borykamy się z samotnością w otchłani kosmosu. Niektórzy uważają, że tzw. zakład Pascala jest cyniczny, ale skoro pozwala mieć nadzieję, a nie czyni nic złego, to dlaczego go odrzucać? Być może modlitwa jest jednostronnym monologiem, ale nikomu i niczemu nie szkodzi.

W tym duchu autorzy strony NewPrayer.com postanowili ułatwić wszystkim internautom kontakt, stosując nowoczesną technologię. Pod adresemhttp://www.newprayer.com/message.asp każdy może wpisać tekst listu elektronicznego, który zostanie wysłany drogą radiową w kierunku ostatniego znanego miejsca pobytu Stwórcy. Rozumowanie jest bardzo proste. Skoro w momencie tzw. Big Bangu, czyli pierwotnej erupcji energii, wszechświat był skompresowany do punktu, no to wszyscy i wszystko znajdowało się wtedy właśnie w tym punkcie. A więc także jest to ostatnie dokładnie znane miejsce pobytu Najwyższego.

Jest to konstrukcja prawdziwie pascalowska - w gruncie rzeczy mówi ona, że największe prawdopodobieństwo, iż nasz list trafi tam gdzie trzeba, osiągniemy wysyłając go w kierunku, z którego wszechświat się rozpełzł. Autorzy strony podawali, że takim miejscem jest skupisko gwiazd o zupełnie nieromantycznej nazwie M13, i w jego właśnie stronę skierowali antenę nadawczą. Ostatnio usunęli połączenie ze stroną wyjaśniającą, dlaczego M13 dostąpiło tego zaszczytu.

Zapytałem znajomych astronomów, którzy twierdzą, że - według ich źródeł - Big Bang odbył się gdzieś w gwiazdozbiorze Ryb.

Być może ten zły kierunek transmisji powoduje, że tylko 15% autorów listów wysyła potem potwierdzenie, że ich modlitwa została wysłuchana. Z drugiej strony, 1/6 trafień nie jest złym prawdopodobieństwem - żadna loteria nie ma tak wysokiej szansy wygranej. A więc może warto spróbować? Nawet jeśli nie otrzymamy odpowiedzi bezpośrednio, to możemy dostać wiadomość poprzez inne media. Na przykład załadować sobie ściemniacz ekranu ze strony

Albo też wyznać nasze przewiny z pomocą specjalnej strony pod adresemhttp://www.theconfessor.co.uk. W tym przypadku pośrednik internetowy zapewnia nas, że cała rozmowa nie opuści naszego komputera, ba, nawet dla pozbawionych natchnienia, zamiast pisania listu, proponuje gotowca. To wydaje mi się już zbytnim uproszczeniem - ostatecznie moje grzechy z pewnością są zupełnie inne niż Czytelników.

Na szczęście i tym razem technologia przychodzi nam z pomocą - na stronie BeliefNethttp://www.beliefnet.com można włączyć się w łańcuszek modlitw, a nawet rozpocząć własny. Strona ta jest o tyle ciekawa, że nie wyróżnia żadnego wyznania. Konkurencyjnahttp://www.ibelieve.com prowadzona jest z określonego punktu widzenia. Wydaje się, że taka specjalizacja łatwiej trafia do inwestorów - o ile pierwsza z wymienionych stron pozwoliła pozyskać 5 mln USD, o tyle druga aż 30 mln. Obie niestety są na razie deficytowe.

Gdyby w dalszym ciągu potrzebowali Państwo jakiegoś kontaktu, to zawsze można pisać na przysłowiowy Berdyczów. Skuteczność gwarantowana!

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200