Dlaczego kocham Windows

Pamiętają Państwo ten stary dowcip o Jasiu, który kochał Związek Radziecki, bo nikt inny nie chciał go kochać? Otóż ja nie jestem masochistą i nie kochałem Windows. Ale po ostatnich doświadczeniach chyba zacznę.

Pamiętają Państwo ten stary dowcip o Jasiu, który kochał Związek Radziecki, bo nikt inny nie chciał go kochać? Otóż ja nie jestem masochistą i nie kochałem Windows. Ale po ostatnich doświadczeniach chyba zacznę.

A było to tak. Postanowiłem zrobić font wielojęzykowy pod Windows 95. Pomny praktyki z Mac OS myślałem, że będzie to dziecinnie proste. Na Macintoshu bowiem każdy font ma swój numer, tzw. ID (identyfikator). Gdy ID zawiera się w zakresie odpowiadającym konkretnemu skryptowi, system widzi, że to jest właściwy font dla tego skryptu. Proste jak drut. Wrzuca się font do teczki systemowej i już. Czasami dodaje klawiaturę, też przez wrzucenie jej do teczki systemowej.

Cóż zaś dzieje się pod Windows? Ano nie podejmuję się w tym krótkim felietonie opowiedzieć! Mogę tylko zaznaczyć, że po tygodniu studiowania dokumentacji formatu fontów TrueType (dostępna w sieci pod adresemhttp://www.microsoft.com/truetype/tt/ttf_spec/ttspec.zip) oraz przy znaczącej pomocy technicznej firmy Macromedia (producent programu Fontographer) udało mi się. Wynik mogą Państwo ściągnąć sobie z Drugiej Strony (http://apple.com.pl/kuba/fontpc.html). Wiele programów wymaga modyfikacji WIN.INI, opisanej na Drugiej Stronie. Kto kocha, musi cierpieć.

Pomyślałem sobie w trakcie pracy, że może jestem przygłupiasty. Ale akurat w tym samym czasie otrzymałem płytę hybrydową CD-ROM z oprogramowaniem sieciowym. Instrukcja obsługi dla wersji Mac OS była prosta: wsadź CD w napęd, puknij dwa razy w znaczek instalatora i postępuj zgodnie z poleceniami na ekranie. Wersja Windows 95 także zaczyna się od polecenia włożenia CD do napędu. Ale potem trzeba kliknąć na ikonie START, wybrać RUN, wpisać D:SETUP (z uwagą, że D: jest normalnie napędem CD-ROM; co zrobić gdy nie jest?!), kliknąć OK i dopiero wtedy postępować zgodnie z poleceniami na ekranie. Tak wygląda podobieństwo Windows 95 do Mac OS...

Jeśli mi Państwo nie wierzą (ostatecznie jestem przygłupem, który nie rozumie prostej dokumentacji technicznej), to proszę poczytać sobie uwagi pewnego informatyka, który zlikwidował Macintoshe w swojej firmie (http://pathfinder.com/@@I*00ZAcAB7NN973B/fortune/1997/970512/als.html) i pomógł zainstalować MS Office. Opis, palce lizać! A gdyby ktoś jeszcze miał wątpliwości, to polecam zapoznanie się z testami szybkości programu Mathematica 3.0 na różnych komputerach (http://fampm201.tu-graz.ac.at/karl/timings30.html). Ciekawe testy wykonał także BYTE (http://www2.apple.com/whymac/update/powerpc.html), choć dane pochodzą sprzed roku. Kto jednak ma dziś Pentium Pro w swoim pececie?!

Gdybym kogoś do końca nie przekonał, to proponuję zajrzeć do opisu nowego komputera firmy IBM, tzw. standardu CHRP (http://www.rs6000.ibm.com/hardware/enterprise/f50.html), pozwalającego uruchomić także Mac OS (wersja 8.0). Prawdziwych koneserów zapraszam zaś do zapoznania się z parametrami procesorów PowerPC (http://www.mackido.com/Dojo/PPC_whichisbetter.html). Niestety, Microsoft zaprzestał prac rozwojowych nad Windows NT dla procesora PowerPC. Nikt nie kocha Windows.

W Polsce kiedyś wszyscy kochali DOS. Było to zauroczenie takie samo, jak zafascynowanie socjalizmem. Niektórym pozostanie na zawsze. Pocieszam się, że nic nie trwa wiecznie, nawet systemy operacyjne.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200