Dla błaznów i nomadów,nie dla baronów

Wiele miejsca w publicystyce - mojej i nie tylko - zajmuje temat praw autorskich i ich ochrony w dobie Internetu. Patrząc na liczbę komentarzy na portalu Computerworld sądzę, że temat interesuje wielu Czytelników. Postaram się go dziś, poniekąd, podsumować.

Wiele miejsca w publicystyce - mojej i nie tylko - zajmuje temat praw autorskich i ich ochrony w dobie Internetu. Patrząc na liczbę komentarzy na portalu Computerworld sądzę, że temat interesuje wielu Czytelników. Postaram się go dziś, poniekąd, podsumować.

Moim zdaniem, obecny system zbankrutował. Nikt nie ma tak naprawdę spójnego pomysłu, jak nowy mógłby wyglądać, a nawet jeśli ma pomysł - to brakuje technologii, które pomogłyby go skutecznie wdrożyć i utrzymać. Dopiero uświadamiamy sobie "warunki brzegowe" takiej zmiany, i to właśnie im poświęcony jest aktualny felieton.

Dzisiejszy system jest skrojony pod kątem interesów "baronów mediów". Ta grupa (koncerny medialne oraz organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi) ze wszystkich sił walczy o jego utrzymanie, co i rusz wygrywając jakąś bitwę, ale cały czas przegrywając wojnę. Nowy system odniesie sukces dopiero wtedy, gdy uwzględni w większym stopniu interesy twórców ("błaznów") i odbiorców.

Kolejny warunek to skrócenie odległości między twórcą a odbiorcą. Obecne zjawisko, które znamy jako "cykl wydawniczy", nie ma racji bytu w dobie technologii cyfrowych i nie ma powodu, by je utrzymywać. Nowy system powinien pozwalać twórcom opublikować coś tak, by natychmiast mogli z tego korzystać inni. Musi też umożliwić zachowania charakterystyczne dla "cyfrowego nomada": ocenianie treści, komentowanie, polecanie ich znajomym, znajdowanie utworów "podobnych do...", komponowanie jednych dzieł z innych oraz - w ramach świadomych decyzji twórców - ich doskonalenie i grupową edycję. Słowem, to wszystko, co traktujemy jako konsekwencję sieci społecznych i Web 2.0.

Każdy, kto rozumie zagadnienia przetwarzania danych oraz możliwości współczesnych technologii potwierdzi, że na podstawie analizy treści, które docierają do odbiorcy mediów i twórczości dość łatwo można zdobyć informacje głęboko ingerujące w jego prywatność. Nowy system ochrony praw twórców musi być całkowicie godny zaufania i chronić odbiorców przed tym, by ktoś dowiedział się o treściach docierających do nich.

I wreszcie ostatni warunek dla nowego systemu ochrony praw autorskich. Musi umożliwiać rozwój wolnej twórczości wolnych ludzi, czyli wszystkich tych spośród nas, którzy chcą dzielić się swoimi dziełami bez potrzeby czerpania z tego materialnych korzyści.

Jestem pesymistą, jeśli chodzi o czas - sądzę, że przygotowanie i utrwalenie nowych zasad potrwa jeszcze 5-15 lat. Tak długo? Nie, tak krótko - historia ludzkiej twórczości ma kilkadziesiąt wieków i doprawdy kilka lat w jedną lub drugą stronę nie robi różnicy.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200