Cztery razy po dwa razy

Było dwa tygodnie temu o czarownicach, a dziś pójdziemy jeszcze dalej, aż do spotkania czarownic tych z mocodawcami. Nigdy jakoś nie byłem mocny w liczbach, czyli w matematyce. Nie zmieniły tego podyplomowe kursy z tej dziedziny, które jakimś cudem ukończyłem z wynikiem zupełnie nieadekwatnym do stanu wiedzy. Im dłużej żyję, tym mniej również rozumiem, jak mogłem kiedyś udzielać korepetycji z tego przedmiotu.

Było dwa tygodnie temu o czarownicach, a dziś pójdziemy jeszcze dalej, aż do spotkania czarownic tych z mocodawcami. Nigdy jakoś nie byłem mocny w liczbach, czyli w matematyce. Nie zmieniły tego podyplomowe kursy z tej dziedziny, które jakimś cudem ukończyłem z wynikiem zupełnie nieadekwatnym do stanu wiedzy. Im dłużej żyję, tym mniej również rozumiem, jak mogłem kiedyś udzielać korepetycji z tego przedmiotu.

Bo tak naprawdę, to potrafię tylko z małpią zręcznością (jeżeli to stosowne porównanie) mnożyć ilości przez ceny i podliczać słupki, co zostało mi z zamierzchłych czasów wczesnej młodości, kiedy to wynajmowałem się do dorywczej pracy przy inwenturach.

Później jeszcze, zajmując się tymi okropnymi komputerami, opanowałem podobną sztukę na liczbach ósemkowych i szesnastkowych, dziś zupełnie nie wiem po co.

Z powodu tej słabości w sztuce liczenia nie miałem nigdy żadnej, ale to zupełnie żadnej atencji do liczb uznawanych przez niektórych za magiczne. Cała moja wiedza w tym zakresie to zapamiętane z dzieciństwa "alle gute Dinge sind drei" i "omne trinum perfectum" z czasów licealnych.

No była jeszcze 69. rocznica Rewolucji Październikowej. Na okolicznościowym plakacie artysta, dowodząc wysokiej klasy polskiej sztuki plakatu, umieścił tę liczbę w sposób jednoznacznie kojarzący się z figurą, zupełnie nie retoryczną, wdzięcznie określaną przez Francuzów jako "soixante neuf".

Nie mam też szczególnej atencji, a - rzekłbym nawet - mam awersję do tzw. piosenek biesiadnych, a już szczególnie takich, jak ta, z której zapożyczyłem tytuł tego felietonu.

Siedzę sobie więc i nadrabiam zaległości prasowe, czyli czytam prof. Łagowskiego w grudniowym "Przeglądzie". Właśnie docieram do fragmentu: "Od kiedy pochopnie zniesiono pełny analfabetyzm i ludzie zaczęli pochłaniać słowo drukowane, a półanalfabeci edukować nas przez radio i telewizję, zapanowała dyktatura ogólników. Frazesy rządzą umysłami, slogany tyranizują indywidualną refleksję".

Czytam więc dalej, a tu na stojącym w półmroku komputerze jak coś nie błyśnie, z klawiatury dym się unosi, a z głośników dobiega chichot. Na ekranie, w dziwnej poświacie, pojawia się migocący adres (http://info.onet.pl/1,15,11,9685873,28972626,1480055,0,forum.html ). Podchodzę i bezwiednie nań klikam... Chichot narasta, a ja czytam: "...weźmy słowo komputer. Wszystkie litery w tym słowie przyporządkujmy kolejnym liczbom w alfabecie, potem dodajmy je do siebie i pomnóżmy przez 6. Co otrzymamy? Otrzymamy 666. A więc komputer i Internet to narzędzia diabła". Chichot gaśnie, jeszcze tylko słyszę "sługa uniżony!" i robi się cicho zupełnie.

Ja, jak to ja, sprawdzam rachunek, bo to jeszcze w zakresie moich umiejętności, i nijak mi się nie zgadza. Aha - już wiem. Ten komputer przez "c" trzeba pisać na początku. Wtedy wychodzi.

Teraz to jasne: Bestia-Szatan z Księgi Objawienia, a jej numer 666. Pewno, że to komputer. I Internet też. I jeszcze drukarki. - Drukarki? - spytacie. Tak. Już ja to wiem. Pewno nie pamiętacie, ale kiedyś papier do drukarek, taki z dziurkami po bokach, miał strony 11-calowe. A drukowało się po 6 wierszy na cal. Razem na stronę - 66. Potem dodano jeden cal, czyli jedną szóstkę wierszy. Niby razem było ich 72, ale to tylko kamuflaż - naprawdę to 66 i jeszcze 6, czyli - no, już wiecie, po co ten cal dodano...

I tytuł tego felietonu, też daje sześć, taki mały diabełek. Nie zgadza się? Co z tego, że napisane "razy". Dodać trzeba. I trzy po trzy tak samo. Dodawać. Dodawać.

Diabeł w szczegółach. Diabły na łepku szpilki. Diabły w Internecie. I Wielki Diabeł-komputer. A ten znów chichoce i to jakby do rymu: "Mieli Kopernika, a mają...".

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200